Dzisiaj zwracam się do was z problemem, który pewnie niejednego dotyczył, ale ja już nie wiem, jak mam na niego zaradzić. O__o
Mój mąż jest osobą bardzo szczupłą - rzekłabym, że aż za bardzo! 50kg wagi "z groszem", przy 163cm wzrostu to według mnie niewiele - optycznie można to zauważyć. Staram się na wszelkie sposoby zachęcać go do spożywania większej ilości jedzenia, jednak nie przynosi to żadnych efektów. Owszem - chęci są i siłownia w piwnicy jest gotowa, ale głównym problemem jest brak apetytu.
Pierwszy posiłek to jakaś "skromna" bułeczka do południa, później obiad i wieczorem kolacja. Zawsze pilnuję, aby te dania były choć trochę zdrowe i miały jakieś wartości odżywcze bez zauważalnych uszczerbków smakowych. W międzyczasie jeszcze wpadnie jakieś ciasteczko lub czekolada. Proponuję śniadania, koktaile, pojemniczki do pracy, kanapeczki i nic...
Czy macie jakieś pomysły: jak zachęcić męża do regularnych, zdrowych posiłków?