Ej, dasz radę z tej niskiej kaloryczności wyprowadzić się sama. Naprawdę nie szkoda ci pieniędzy na kogoś, kto Ci układał jadłospisy na 900-1200kcal? Ufasz takiej osobie? Nie lepiej zaoszczędzonych pieniędzy wydać na karnet na siłownię, albo na kupowanie jedzenia wyższej jakości?
Pisałam Ci jak sama łatwo możesz podnieść kaloryczność małymi krokami:
- boisz się objętości posiłków - podbijanie kcal zacznij od tłuszczy (orzechy, awokado, tłuste ryby)
- jajecznica: jesz 1 jajko i 1 białko - jakbyś zjadła zamiast tego 2 całe jajka, to masz dodatkowe 50 kcal - tyle chyba jesteś w stanie dodać?
- następnego dnia dodaj do jadłospisu 2 orzechy brazylijskie... to jakieś 15g, kolejne 100 kcal - zmieścisz chyba 2 orzechy?
- itd... dzień za dniem, zamiast 40g kaszy - daj 50g, teraz jesz mięso 1 raz dziennie - zjedz 2 razy.
"If you want to have the body you never had, you must do things you’ve never done." http://www.sfd.pl/annajak__wraca_do_formy-t1073805.html