29.04.2015 (środa)
trening metaboliczny
30.04.2015 czwartek
DNT
miałam jakieś hocki-klocki do załatwienia, a potem chciałam z mężem posiedzieć - 1,5 tygodnia się nie widzieliśmy
1.05.2015 piątek
rano - bieg ok. 3 km
a wieczorem tańce - hulańce do biełego rana (stricte - do 6 rano) na weselu koleżanki
2.05.2015 sobota
SDN czyli.... Syndrom Dnia Następnego w związku z powyższym
3.05.2015 niedziela
* trening C
* rower w terenie mocno niemiejskim
(tylko ok. 8km - próba nowego sprzętu; mam coś z d u p i o n e z przerzutkami, muszę udać się do serwisu na regulację; poza tym wybrałam się jak ostatnia c i p a w balerinkach
4.05.2015 poniedziałek
trening A
5.05.2015 wtorek
rano: bieg ok 3 km
popołudniu: Callanetics z Callan
6.05.2015 środa
rano: bieg ok 3 km
popołudniu: trening B
Dziś już mnie nogi nieść nie chciały - drugi dzień z rzędu wstawanie o 5:30, po 5 godzinach snu; ale jakoś poszło; jutro wstaję 5:45 i tylko jakieś wygibasy przy otwartym balkonie machnę na rozruch. albo zaszaleję, pośpię do 6 i od razu zwlekę się do roboty
7.05.2015 czwartek
rano: 15 minut - rozgrzewka, 3 serie - wykroki cc+przysiad plie/goblet z 10 KB - 10 powtórzeń, 1 seria po 10 : pompki, dipsy, pompki szerowko, brzuch - proste, skos, dolne po 20 powtórzeń + rozciąganie
popołudniu: trening C
Refleksje: Mój organizm jest nastawiony na - NIE ZMIENIAM SIĘ. IĆ STONT!! Cokolwiek bym nie robiła, ile innej nowej aktywności bym nie dodała - nie zmienia się nic. Trzeba tu mądrzejszej głowy niż moja. Godzę się, że miss świata to ze mnie nigdy nie będzie, ale być lepszą wersją siebie - mogłabym.
Krotki bieg rano jest spoko (a raczej póki co w moim wykonaniu - podrygi połamańca- fajnie się potem pracuje. Wieczorem nie mam ani siły ani ochoty, zaczyna się robić tłoczno w okolicy. No i jest coraz cieplej, a to nie sprzyja. Z kolei, żeby mieć rano te pół godziny - muszę wstać o 5:30. Biorąc pod uwagę, że przed 23:30 nie usnę za chińskiego boga, nie wiem czy długo tak wydolę .
Micha
Trzymam sobie to paleo. Z bardzo pozytywnych rzeczy zauważyłam, że nie mam ciagot np. do chleba czy jakiś innych - niby dozwolonych - produktów za które płacę mega zgagą - a zdarzało się wcześniej. Nie brakuje mi owsa, kaszy, nawet sushi. Muszę kiedyś z ciekawości policzyć ale na pewno jest sporo tłuszczu i białka, węgli mało. Może mogłabym tak jeść, ale trzeba też to jakoś uporządkować - nie wiem robić jakieś ładowanie batatem raz tygodniu czy coś. Kupiłam też czekoladę 78% i wciagam czasem - najczęściej mi się chce jak wychlam za dużo kawy w pracy (piję mega mocne espresso, bywa, że i 8 filiżanek) .
Edycja 7.05.2015: wczoraj zjadłam mięcho pierwszy raz od dwóch tygodni - i kurcze, dobre było, ale jakaś ciężka i zmulona jestem dziś. Po rybkach jakby lżej. Co nie znaczy, że znów odstawię mięcho :)
Na weselu żarłam mięcho i surówki w sumie (pewnie były tam jakieś dodatki, ale byłabym mega burakiem jakbym z własną wałówką poszła). Spróbowałam też deseru - malutki był - gałka lodów waniliowych i taka pianka (nie wiem- z mascarpone?). Tortu i ciast nie ruszyłam. Banieczki za zdrowie Młodych przepijałam wodą z cytryną.
Z innych: Muszę zrobić jakieś badania - chyba hormonalne. Już od jakiegoś czasu non stop wyskakują mi wielkie, bolesne gule na brodzie. Po jakiś 3 tygodniach zmniejszają się ale wtedy a) i tak siedzą pod skórą tylko mniejsze b) wyskakują nowe. Wygląda to dramatycznie. To raz. A dwa, że z taką intensywnością i non stop nie miałam nigdy. Coś się zepsułam.
Od dziś (8.05) raczej aktywności nie będzie (ewentualnie rower jutro) z uwagi na zaplanowane zajęcia i imprezy. Zobaczym.
Kóniec.
Zmieniony przez - pavilna w dniu 2015-05-07 08:11:21
Zmieniony przez - pavilna w dniu 2015-05-07 08:12:54
Zmieniony przez - pavilna w dniu 2015-05-08 13:49:57