Rozróżnijmy 2 kwestie, o których jest mowa:
1. Kolejność pozyskiwania źródeł energii w organizmie, czyli poziom fizjologiczny.
2. Maksymalizacja procesu spalania tkanki tłuszczowej, czyli celowy zabieg treningowo-dietetyczny.
Jeżeli chodzi o poruszany przez Ciebie punkt 2, to trzeba mieć na względzie, że człowiek jest zaprogramowany na 10-
15 % bf. Kobiety mają więcej i zapas tłuszczu ma służyć utrzymaniu przy życiu matki w okresie ciąży i karmienia (tkanka tłuszczowa pełni wiele funkcji, a jedną z ważniejszych jest magazynowanie substratu energetycznego). Wyżej wymieniona spuścizna genetyczna objawia się niehomogenicznością tkanki- tak jak w przypadku mięśni można wyróżnić gładkie, sercowe i poprzecznie prążkowane (dalej kilka typów wolno i szybkokurczliwych), tak tkanka tłuszczowa też nie jest identyczna. Oprócz tak topornego podziału jak tkanka brunatna i żółta, adipocyty różnią się ukrwieniem i unerwieniem.
To z kolei owocuje tym, iż pewna porcja tłuszczu jest spalana ciężej, bo została zaprogramowana jako ważny zapas. Oznacza to, iż nie stanowi łatwo dostępnego źródła energetycznego, tak jak tkanka tłuszczowa zlokalizowana pod skórą w innych mięśniach albo w samych mięśniach. I tu tkwi sedno: organizm z preferencji sięga najpierw po fosfokretynę, potem po cukry, potem tłuszcze, a potem białka. Dopóki tłuszcze są łatwiej dostępne, dopóty będą preferowanym źródłem energii. W pewnym momencie ich dostępność na potrzeby energetyczne staje się mocno ograniczona (z powodu innej budowy/lokalizacji) i organizm zmuszony jest sięgać po aminokwasy.