Wczorajszy dzień to była makabra... o 8 rano wyruszyłem zalewać podmurówkę pod ogrodzenie. Po prawie 3h wróciłem do chaty, kawa, pół godziny przerwy i oporowy trening. Po treningu szamanko, godzina przerwy i musiałem iść plewić sad. Ponad 4 h plewienia i okazało się że nie mam za bardzo jak wrócić, musiałbym z poltorej godziny na transport czekać. stwierdziłem j**ać to i taki styrany ledwo truchcikiem biegłem 3 km ponad do chaty... nie chce wiedzieć co się w moim organizmie działo, ale dzisiaj ledwo chodzę
Mimo tego że przed treningiem było 3h roboty to kawa dała porządnego kopa i sił nie brakowało.
Trening : Bary + przedramiona + core lekko
Rozgerzwka
Wyciskanie hantli z przed klatki 4 serie
Wyciskanie hantli chwytem młotkowym przed sobą 4 serie
Unoszenie hantli w tył* stojąc pochylony w przód 3 serie + 1dropset
Unoszenie hantli w tył siedząc 3 serie + 1 dropset
Szrugsy X serii
2 ćwiczenia na przedramiona w super serii 2 serie
Deska przodem(+7.5kg) + bokiem(CC) 2 serie
Uwagi: * miało być unoszenie w tył w pochyleniu na tylne bary a pracowały... boczne aktony bardziej... nie wiem jak ja to zrobiłem, ale chciałem po tym ćwiczeniu robić unoszenie boczne stojąc a tu czuje że bok już nieźle spompowany
Na przedramiona takie fajne ćwiczenie wylukałem nie pamiętam już gdzie, jeśli ktoś bardzo by chciał mogę poszukać, bardzo pozytywna super seria.
Dieta:
Przed plewieniem już wpadło ze 2k kcal ale wróciłem to wj**ałem jeszcze serek wiejski, z 500g truskawek, kromke chleba razowego i plasterek sera żółtego. Nie wiem czy kalorie przekroczyłem ale musiałem coś wszamać.
Dostałeś rower więc pedałuj :)