Zawsze jak chciałam trochę schudnąć to unikałam białka (szczególnie mięska) i jadłam prawie same węglowodany - ryż, makarony, warzywa (czyli całkiem na odwrót)...zawsze myślałam że żeby odchudzić brzuszek trzeba robić brzuszki itp
No ale do rzeczy ... poczytałam sporo i staram się jakoś bardziej racjonalnie odżywiać. Chcę stracić trochę tłuszczyku. Rodzice patrzą na mnie jak na wariatke, no ale ;) Staram się jeść często i mało i to mi nawet odpowiada - mam nie najzdrowszy żołądek i w ten sposób lepiej się czuje. Najgorszy problem mam ze słodkim - uwielbiam słodkie a ochota na to nachodzi mnie zwykle popołudnie/wieczór - czyli wtedy kiedy posiłki powinny być białkowe ... jogurcik odpada bo laktoza ...chlebek z nutellą też bo węgle (chleb) ...kurczak na słodko? :> fuuuj ... macie jakieś pomysły CO można jeść gdy nie można zwalczyć dzikiej ochoty na coś słodkiego? Kupowane przez rodziców ciastka czy wafelki kuszące z szafki nie specjalnie mi pomagają :/ Myślałam o batonach białkowych ale one są drogie. Co wy jecie w takich chwilach? A może to tylko ja jestem taki pies na słodycze ...
Right now there's only one rule: our way or the highway ...