Mam parę pytań w związku z dietą IF
Od urodzenia mam bardzo wolny metabolizm i od gimnazjum cały czas walczę z wagą. W związku z tym od lat mam duże wahania wagi (generalnie chudnę - przez ok. rok trzymam formę, potem tyję. W przybliżeniu). Ostatnio jednak przeszedłem samego siebie i po spadku ze 107kg na 90kg w ciągu 7 miesięcy przytyłem do 114. Wcześniejsza redukcja to low-carb a potem ketogeniczna (pod koniec z lenistwa jadłem już tylko mięso i warzywa). Efekty były, chodziłem najedzony, więc olałem bilans kaloryczny - i jak teraz go liczę tak pi razy drzwi to pewnie będzie 1000-1500 (przy czym jak nie przypilnowałem michy to wolałem nie zjeść, więc czasem mniej).
Przez następne miesiące jadłem mega-dużo i mega-niezdrowo.
Teraz tydzień temu zacząłem IF na bilansie 2500-2800kcal i ku mojemu zdziwieniu nie jestem w stanie tyle zjeść w 8h (byłem pewien że po roku wypasu to nie będzie problem). Z tego co wyliczyłem, w trakcie uczty zjadałem w przedziale 1000-1600 i byłem nażarty maksymalnie.
Ku jeszcze większemu zdziwieniu przytyłem przez ten tydzień 0,6kg.
W poszukiwaniu odpowiedzi na tą zagwozdkę znalazłem coś takiego:
i powiem szczerze, że trochę się przeraziłem. Gość twierdzi, że aby wyjść z tego impasu trzeba przez rok do półtora dodawać co tydzień małe ilości kcal do diety (mówi o wielkościach rzędu - parę gram węgli na tydzień np.). Zawsze mi się wydawało, że organizm "to jednak nie apteka" także trochę w szoku jestem. Jak on to w ogóle z taką precyzją przelicza?
Więc teraz pytania:
1. Co myślicie o tym filmiku - czy to ma sens? Czy przesada?
2. Co ja mam w tej sytuacji zrobić? To co on radzi (nie dam rady raczej)? Czy może ustalić zapotrzebowanie na 2800 czy tam ile trzeba i jechać mimo wszystko (pilnując żeby nie jeść za mało)?
3. Jakie ew. zmiany w diecie (dieta poniżej)?
Sorry za wodolejstwo, mam nadzieję, że ktoś to przeczyta. Z góry dzięki za pomoc :)
PS. aktywność - przez ostatni rok żadna, teraz 3 razy w tygodniu crossfit (narazie na wolnych obrotach, głównie masa własnego ciała - chodzę na zajęcia jak coś).