MartuccaTak, to ma być moja odpowiedź, bo z Tobą się nie da poważnie rozmawiać. I tak, zajmuję się ZAWODOWO witaminą D
Teraz twierdzisz, że po prostu przedawkowano witaminę D, a na poprzedniej stronie co napisałaś?
w przypadku suplementacji wit. D, przedawkowanie jest możliwe przy przyjmowaniu przez dluzszy czas dziennych dawek przekraczajacych 40000 IU.
To weź kalkulator i przelicz, waga niemowlaka z obajawami zatrucia ca. 10kg ---> 4.000IU/10kg = 400IU/1kgmc. U takiego sobie dorosłego weźmy te Twoje 40.000IU/70kg = ca. 570IU/kgmc. Gdzie znaznaczyć trzeba, że np. procesy kalcyfikacji kości u dziecka wymagają stałych i znacznych dostaw aktywnej formy witaminy D.
Może zamiast gnać na ślepo w kierunku krucjaty p/pszenicy zobaczysz sobie, jak ten cały Davis wygląda? Ano na pierwszy rzut oka widać, jak ta jego
"cala wiedza, ktora juz jest ustalona, jest malo przydatna w praktyce". Facet wygląda jak klucha - podgardle wylewa mu się zza kołnierza.
A jak wygląda na przykład John Bernardi, który płatki owsiane uważa za produkt klasy gourment?
Organim sam sobie wybiera co chce? Ty w ogóle wiesz jaki jest pierwszy smak, do którego człowiek lgnie (i to w życiu płodowym)? Słodki. Dziecko, niespaczone nawykami żywieniowymi wybierze cukier.
Wikingowie na potęgę żarli ryby? Dobre. Weź się solidnie za lekturę.
ale wiekszosc ludzi w naszych szerokosciach ma odwrotny problem
Tak mają problem. ŻRĄ, m.in. za dużo mięsa.
no, Martucca, przecietny uzytkownik forum nie pogada sobie z naukowym guru, za jakiego tu robisz. Za wysokie progi.
Ok, przedawkowanie to przedawkowanie, nie ja ustalam poziom od ktorego sie zaczyna, to nie zmienia faktu, ze trzeba dzieciakom dawac wit. D, i samemu brac w porze zimowej, tylko ze w sensownie ustalonej ilosci, tak czy nie?
co do wygladu obu panow, Davis twierdzi ze sam (oprocz wielu jego pacjentow) schudl kilkanascie kilo i poprawily mu sie bardzo wyniki krwi po odstawieniu pszenicy. Natomiast nie wyglada zeby w ogole uprawial sport, w przeciwienstwie do tego drugiego, a jak same piszecie, im wiecej wysilku tym bezkarnie mozna wiecej jesc wegli - czy zle rozumiem?
I wyobraz sobie, ze moja matka (bez zadnej wiedzy w tym kierunku) karmiac mnie na poczatku nie mlekiem z proszku, i dajac warzywne zupki i pokrojone owoce, i potem normalne miesko nieraz tlustawe, i wystawiajac na slonce, spowodowala ze jako dzieciak i dlugo jeszcze potem zostawialam nagryzione lody i cukierki, czy niespecjalnie chcialam pic slodzone
kakao z mlekiem.
Jako zwykly obserwator zgadzam sie, ze (oprocz wszechobecnej maki, ktora jest zrodlem kalorii ktore nei wymaga wysilku, i moze tez dlatego jest wybierana za czesto) faktycznie jedza za duzo ludzie miesa (w stosunku do fizycznej aktywnosci), a za malo ryb i innych roslin.
Zmieniony przez - flo55 w dniu 2013-10-22 10:53:39