Jodan:
"Ćwicze opracowaną w PASzW syntezę elementów Chan Shaolin Si, Dju Su, Ju-jitsu,
Vo-quyen i Zen do Karate. Gwoli tradycji mówimy na to kung-fu."
GWOLI TRADYCJI??? JAKIEJ?? Malo to smieszne...
Co do Twojego podejscia-jest co najmniej dziwne. Piszesz o samodoskonaleniu sie. Powinno Ci wiec chodzic o rozwijanie wlasnego ciala i mozliwosci. Tymczasem "harowka" na treningu, o ktorej wspominasz, jesli nie zostanie podparta prawidlowym odzywianiem i WSZYSTKIMI skladnikami, ktorych potrzebuje organizm, bedzie dla niego destrukcyjna...Czyli zniszczysz swoj organizm zamiast go udoskonalic.
Znam takich kolesi, ktorzy cwiczyli karate w latach 70-tych. Poszli w gory z workiem ryzu bo stwierdzili, ze chca osiagnac jednosc z natura. Osiagneli awitaminoze...
Nie zrozum mnie zle, ale kazde wydanie fanatyzmu jest zle. A Twoje podejscie do treningu lekko tym zalatuje...
Kazdy powinien robic to co jest dla niego na danym etapie treningu najlepsze. Oznacza to, ze czynnie startujacy zawodnik (biorac pod uwage presje otoczenia i sponsorow) bedzie bral sterydy, a facet, ktory przychodzi do sekcji w ramach rekreacji nie musi brac nic poza witaminami.
Sam ocen, w ktorym miejscu jestes i co powinienes robic. Pamietaj jednak, ze przesada nie jest dobra w zadna strone. Tak mawiaja Chinczycy, a trenujesz przeciez cos, co przypomina chinska sztuke walki.
Zycze sukcesow w treningu i przemyslanych decyzji.