na początek ciekawy, choć niezbyt optymistyczny artykuł o zbliżającym się sezonie %)
Sześć powodów, dlaczego sezon może być fatalny
ź: weszło
Za trzy tygodnie będziemy już po pierwszych meczach ekstraklasy w sezonie 2012/2013. Ta nieprawdopodobnie - i zupełnie nielogicznie - długa przerwa w rozgrywkach niestety nie przyniosła nam niczego dobrego. Gdyby myśleć racjonalnie, czeka nas najgorszy sezon od dawna. Władze piłkarskie ignorują wszelkie sygnały, ale jest źle, bardzo źle, a biorąc pod uwagę, że sezon zaraz po finałach ME miał być sezonem rozkwitu - wręcz katastrofalnie. Takiej bessy kilka lat temu nikt nie zakładał. Oto sześć dzwonków alarmowych, świadczących o tym, że... naprawdę się pali i że już trzeba biec z sikawką.
ODWRÓT SPONSORÓW. Dwóch poważnych już się wycofało – JW Construction i PGE. Trzeci zamroził jakąkolwiek działalność, bo jak inaczej określić bierność Sylwestra Cacka, połączoną z oddawaniem zawodników za darmo? Gdyby jednak spojrzeć szerzej to poważnych sponsorów – a za słowem „sponsor” kryje się wydawanie pieniędzy, nie ich inwestowanie z myślą o szybkim zysku – nie ma ani jeden klub ekstraklasy. Za krezusów uchodzą ci, którzy jeszcze kilka lat temu plasowaliby się w połowie stawki bogaczy. Teraz karty na transferowym rynku rozdają Zagłębie Lubin, Ruch Chorzów czy Jagiellonia Białystok. Mamy więc bardzo wyraźny odpływ kapitału, jeśli już zjawia się w lidze nowy reklamodawca to taki jak… Kredyty-Chwilówki. A trzeba sobie jasno powiedzieć, że jest wyraźna różnica między JW Construction oraz PGE i Kredytami-Chwilówkami.
FATALNE OKNO TRANSFEROWE. Sytuację polskiej ligi najlepiej oddaje sytuacja Piasta Gliwice, który strzelił sobie nowy stadion – a raczej miasto mu strzeliło – a teraz próbuje pozyskać bramkarza. Transfer Mariusza Pawełka – cokolwiek by mówić o jego umiejętnościach – upadł na skutek śmiesznie niskiej prowizji menedżerskiej, wynoszącej nieco ponad 7 tysięcy euro. Takiego finansowego rozpędu miała nabierać ekstraklasa, tymczasem sprowadzenie zawodnika na kluczową pozycję okazuje się niemożliwe z powodu sumy w realiach piłkarskich całkowicie żałosnej. Transferów jednak generalnie nie ma, trwa kiszenie się we własnym sosie. Można zachwycać się hat-trickiem Marka Saganowskiego w ostatnim meczu pucharowym, ale przecież jasne jest, że znalazło się dla niego miejsce w Legii nie dlatego, że Legia jest taka bogata, tylko dlatego, że jest taka biedna. Zupełnie jak z Sikorskim, po którego Wisła sięgnęła nie z rękoma drżącymi od podniecenia (uda się?), tylko chwytając go tak, jak się chwyta brudną skarpetkę.
WYJAZD GWIAZD. Odszedł już Artjom Rudniew, odeszli Piotr Celeban, Dudu Paraiba czy Dudu Biton. Wymieniać można długo, Górnik na gwałt szuka kupca dla Nakoulmy, bo ma już dla niego następcę – proszę się nie śmiać, Przemysława Oziębałę. Generalnie ponad dwa razy więcej zawodników wyjechało zagranicę niż z niej przyjechało. Żebyśmy jeszcze w Polsce mieli naturalny dopływ talentów z niższych klas – ale nie, im niżej tym gorzej, tam dopiero zaczyna się dramat. Przecież królem strzelców pierwszej ligi został Wojciech Kędziora (32 lata), który w ekstraklasie już grał i cudów się po nim nikt nie spodziewa. Drugie miejsce w klasyfikacji strzelców zajął Arkadiusz Aleksander, też 32-latek. A Pogoń do ekstraklasy wprowadzał nie żaden genialny 19-letni napastnik, tylko 38-letni Edi Andradina. W pierwszej lidze błyszczeli nawet Piotr Kuklis czy Paweł Strąk, po których nikt niczego dobrego się nie spodziewał.
KIERUNKI WYJAZDU. Najbardziej przerażające jest to, dokąd wyjeżdżają zawodnicy w Polsce cenieni. Piotra Celebana chciałby każdy klub ekstraklasy, ale niestety chłopak najlepszą propozycję dostał z… Rumunii. Dudu Paraiba uchodził za absolutnie topowego lewego obrońcę w lidze, ostrzyli sobie na niego zęby trenerzy najlepszych klubów, tymczasem Brazylijczyk ma podpisać kontrakt w drugiej lidze meksykańskiej. Semir Stilić opowiadał – ustami swoimi lub swojego menedżera – o ofertach z Celtiku Glasgow czy z Bundesligi i niektórzy te bajeczki naprawdę łykali, ale jak doszło do konkretów to zgłosiły się tylko Karpaty Lwów. Nasi piłkarze, niestety, nie jeżdżą na testy do klubów Primera Division czy Premier League, nawet nie do Grecji czy Turcji, ale do Azerbejdżanu.
PRZESPANY BOOM. Wszystko to o czym wspomnieliśmy będzie musiało negatywnie odbić się na frekwencji – a niższa frekwencja to jeszcze niższe wpływy i jeszcze mniejsza szansa na znalezienie dobrych sponsorów czy chociaż reklamodawców. Była okazja, by na trybuny ściągnąć nowych ludzi, bo przecież w czasie Euro 2012 strefy kibica pełne były setek tysięcy ogłupiałych ludzi. Ich wtedy trzeba było atakować ofertami: nie dostałeś się na stadion, ale my tu mamy dla ciebie specjalną propozycję, karnet na mecze Legii/Lecha/Wisły/Śląska/Lechii za pół ceny. Wtedy należało wyjść do ludzi i wskoczyć na tę falę. Ale czy ktoś widział kluby ekstraklasy, które faktycznie chciałyby wykorzystać Euro 2012 do promocji swoich marek? Wszyscy się pochowali, rozjechali na urlopy, a nim liga ruszy, już cały piłkarski entuzjazm opadnie.
IDIOTYCZNY KALENDARZ. W zasadzie, dlaczego odstęp między końcem Euro i początkiem ligi jest tak wielki? Dlaczego nie gramy w piłkę teraz, gdy pogoda jest taka ładna? Nie dość, że jest to pozbawione logiki to jeszcze zabójcze dla klubów. Przecież dochodzimy do momentu, kiedy polscy piłkarze będą grali tylko przez 6 miesięcy w roku, natomiast pensje będą pobierać przez 12. Mało które przedsiębiorstwo jest w stanie znieść takie obciążenia finansowe. Kluby nie zarabiają, ale wydają i to coraz więcej - bo przecież nie tylko piłkarzom trzeba płacić, ale jeszcze organizowane są dla nich te wszystkie zagraniczne zgrupowania (nie wiadomo po co zresztą - ale to temat na inną bajkę).
Liga ukraińska - a więc z kraju współorganizatora Euro - wystartowała już 13 lipca! To pięć tygodni przed ligą polską. Ktoś jest w stanie podać uzasadnienie?
Doradca w dziale ,,Piłka nożna''
Nagrody w Typerze sfd.pl funduje Sklep Kibica http://www.ISS-sport.pl