Za najpoważniejsze mankamenty uważam niejasne reguły walki, szybkie przerywanie parteru i traktowanie byle skrzywienia się zawodnika po ciosie jako nokaut. System punktowania byl wziety z judo i różnie interpretowany przez sędziów. Przykładowo, jeden z dwóch sędziów przyznawał wazari praktycznie za każde markowane uderzenie na głowe leżącego, lub podpartego przeciwnika, nawet jeśli on się zasłaniał, drugi nawet na czyste "trafienia" w odsłoniętą twarz nie reagował. Za kiepski pomysł uważam punktowanie trzymań w ogóle. Co innego pozycje, ale trzymania same w sobie nic nie dają. Widziałem też kila przypadków punktowania trzymania kiedy o trzymaniu mowy być nie mogło, bo zawodnik był blokowany kolanem. Tym co mnie osobiście najkbardziej zdenerwowało było punktowanie unoszenia zawodnika z ziemi nawet na wysokość kilku centymetrów i opuszczania go z powrotem. W ten sposób przegrał mój zawodnik mimo że był wg mnie lepszy. Dalej nokauty. Rozumiem troskę o bezpieczeństwo walczących i zgadzam sie że turniej amatorski wymaga troche innego podejścia niz zawodowy, ale sądzę że walki przerywano za szybko. Wystarczało by zawodnik dał po sobie poznać że poczuł ból i sędzia punktował ippon.
Zawody zdominowali zawodnicy ze wschodu przywiezieni przez Taira Narimanowa, bęącego jednocześnie sędzią głównym i współorganizatorem. Zdobyli oni wszystkie pierwsze miejsca i zaprezentowali twardy styl. Aczkolwiek muszę przyznac że nie zrobili na mnie jakiegoś super rewelacyjnego wrażenia. Owszem mieli piękne akcje, to trzeba przyznać, i byli wspaniale przygodowani fizycznie, ale technicznie myślę że byliby spokojnie do porobienia. Z Polaków na podium załapało sie tylko czterech zawodników. W tym dwóch moich.
Planowałem start siedmiu chłopaków, niestety różne sytuacje zyciowe zredukowały ich liczbę do dwóch młodych chłopców. Co prawda w zawodach wzieli udział trzej, ale ten trzeci zachował sie w walce w sposób karygodny i niedopuszczalny co sie na nim zemściło.
Grzegorz i Piotrek ćwicza niecały rok, z tym trzy miesiące ze mna. Obaj mieli limit najlżejszej kategorii do 60 kg. Piotrek nie chcąc walczyc z przyjacielem zdecydował sie, wbrew moim radomm, na przejście do wyższej kategorii (-66 kg). To wraz z trema debiutanta spowodowało że wypadł bardzo blado, choć walczył poprawnie i zaangażowaniem. Niestety przy takiej wadze 6 kg to bardzo duża róznica a nerwy "zjadły" mu technikę. Tym niemniej oceniam jego występ na bardzo dobry.
Grzegorz z koleji był wg mnie najlepszym zawodnikiem całej kategorii. Co prawda przegrał dwie walki (toczone systemem każdy z każdym), ale jedną właśnie przez unoszenie i opuszczanie go przez trzymanego w gardzie przeciwnika na wysokość kilku-kilkunastu przeciwników, a drugą zdecydowanie prowadząc nadział sie na kontre i sędzia zarzadził nokaut, choć wg mnie nokaut to nie był a nokdaun po którym mógł dalej walczyć. Zreszta błyskawicznie na ziemi przyjął pozycje defensywną nie dajac podejść przeciwnikowi. Nie protestowałem jednak poniewaz Grzegorz był juz bardzo zmęczony.
Obaj zajęli ostatecznie trzecie miejsca co uważam za wynik bardzo dobry biorąc pod uwagę zarówno ich wiek jak i staż treningowy. Już po walce dowiedzieliśmy sie od Rosjan że jeden z pokonanych przez Grzegorza zawodników był mistrzem tego kraju. Dodam ze dwaj pozostali polscy medaliści to doświadczeni zawodnicy posiadający czarne pasy (jednym z nich był weteran Henio Rubaśnik, zawsze skory do konfrontacji w różnorakich zawodach).
Osobiście musze przyznać że strasznie mnie "nosiło". To całkiem nowe doświasdczenie dla mnie: być na zawodach ale nie startować. To cholernie wkurzajace. Na następnym turnieju nie odmówie sobie wskoczenia w kimono (być moze z napisem " Łajkę pomścimy!" ).
Paweł Ziółkowski