...
Dzisiejszy SE
To była egzekucja
Żandarm zabił Mirosława Ścięgaja, bo Wkurzył go napis na jego koszulce
- Mirek zatrzymał się, podniósł ręce do góry, a żandarm strzelił mu w tył głowy - twierdzi kolega zastrzelonego.
Koledzy zastrzelonego założyli na pogrzeb jednakowe koszulki
Foto / Paweł Terlikowski
- Zginął, bo policjantów wkurzył napis na koszulce - dodaje jego brat, Zdzisław Ścięgaj.
W centrum Przasnysza, w miejscu, gdzie 6 czerwca zginął 25-letni Mirosław Ścięgaj, płoną znicze. Na ogrodzeniu rozpostarta koszulka z napisem: "Zabij mnie za koszulkę".
- To była egzekucja. Strzał w tył głowy, na wyciągnięcie ręki... Bez ostrzeżenia! - Zdzisław Ścięgaj, brat zastrzelonego, nie ma wątpliwości. Uważa, że policja chce ukręcić łeb sprawie i oczyścić z winy żandarma.
- Ale nie pójdzie im łatwo, bo jest wielu świadków, jak zginął mój brat.
Co tu masz napisane?
- Cały piątek spędziłam z Mirkiem. Pomagał mi w zakupach - opowiada Agnieszka Ścięgaj, eks-żona. Choć się rozwiedli, utrzymywali kontakty, Mirek opiekował się ich 3,5-letnią córeczką. - Kwadrans przed śmiercią zadzwonił do mnie. Mieliśmy się spotkać na dyskotece - opowiada dziewczyna.
W mieście wysiadło światło. Agnieszka i jej koleżanka, Ania Kowalska, opuściły dyskotekę. W tym czasie Ścięgaj i jego koledzy kupili kilka piw i usiedli na murku przy rynku.
Tomasz Jeliński, kolega Ścięgaja: - Przyjechały dwa radiowozy: policji i Żandarmerii Wojskowej, i zaparkowały na rogu. Podeszliśmy zobaczyć, co się dzieje. Wtedy policjant powiedział do Mirka: "Malak, do domu!". (Malak to ksywka Ścięgaja). "Dlaczego? Nic nie robię". "Idź! Podpity jesteś!"
- Mirek miał białą koszulkę z napisem: HWDP - kontynuuje Jeliński. - Policjant spytał: "Co tu masz napisane?". I "Malak" powiedział: " Ch... w dupę policji". Wyskoczyło dwóch policjantów i dwóch żandarmów i zaczęli gonić Mirka.
Biegł z uśmieszkiem
Widziała to Anna Sokołowska, sprzedawczyni ze sklepu nocnego. Ścięgaja znała z widzenia.
- Kiedy uciekał, policjant zamachnął się i rzucił za nim pałką. Nie trafił - opowiada.
W tym czasie Agnieszka Ścięgaj i Anna Kowalska doszły do kościoła. Latarnie już świeciły. Widziały Mirka i goniących go funkcjonariuszy.
Anna Kowalska: - Mirek przebiegł koło nas. Miał uśmieszek na twarzy. Jakby go to bawiło.
Jeliński: - Najpierw strzelił policjant. Bez ostrzeżenia.
Sokołowska: - Ścięgaj zatrzymał się, podnosił ręce. Usłyszałam okrzyk: "Na ziemię!". A tu nagle padł strzał... - nie kryje zdumienia.
Dariusz Kuchciński, kolega Ścięgaja: - Żandarm podbiegł z tyłu Mirka i strzelił.
Zdzisław Ścięgaj: - Brat miał dwa metry wzrostu. Może żandarm źle ocenił sytuację i spanikował... - spekuluje.
Agnieszka Ścięgaj podbiegła do męża.
- Policjant nogą sprawdzał mu puls - opowiada oburzona. - Próbowałam podnieść Mirkowi głowę, palcami trafiłam na dziurę...
Dariusz Kuchciński: - Krzyknąłem, żeby dzwonili po pogotowie. Policjant na to, że nie zadzwoni, bo ma taki kaprys.
Pogotowie przyjechało pół godziny później. Zgon stwierdzono o godz. 0.39.
Policjanci twierdzą, że doszło do szarpaniny.
"(...) W zamieszaniu padł strzał z broni służbowej jednego z funkcjonariuszy żandarmerii. Stało się to w chwili czynnej napaści na funkcjonariusza (...)" - to fragment oświadczenia Tadeusza Kaczmarka, rzecznika mazowieckiej policji.
- To bzdury! - twierdzą zgodnie świadkowie zdarzenia.
- Morderstwo! Egzekucja! Policjanci byli cięci na Mirka, bo się ich nie bał - uważają: Agnieszka Ścięgaj, Jeliński, Kuchciński, Zdzisław i Marek Ścięgajowie.
Święty nie był
Kuchciński twierdzi, że słyszał, jak po strzale żandarma policjanci umawiali się: "jak by co, to on cię uderzył".
- Mirek święty nie był, ale nic takiego nie zrobił, by jak pies zginąć od kuli w głowę - denerwuje się Zdzisław Ścięgaj.
Mirek był karany za kradzieże, włamania.
- Od 8 miesięcy był na warunkowym zwolnieniu. Zmienił towarzystwo, ustatkował się, codziennie córkę z przedszkola odbierał. Nie miał zatargów z policją, ale oni ciągle się go czepiali - mówi Zdzisław Ścięgaj. - Za rzucenie na trawę butelki po pepsi wlepili mu wysoki mandat.
- Policjanci powiedzieli synowi, że nawet mu splunąć na ulicy nie wolno - mówi matka zastrzelonego.
We wtorek, 10 czerwca, odbył się pogrzeb. Każdy z kolegów Ścięgaja miał na sobie czarną koszulkę z napisem: "HWDP" z przodu i "Zabij mnie za koszulkę" z tyłu.
Śledztwo wyjaśni
Chorąży Żandarmerii Wojskowej z Ciechanowa, który strzelił do Ścięgaja, po przesłuchaniu został zwolniony. Twierdzi, że bronił policjanta.
W służbie pozostaje też policjant, który oddał strzał. Nikomu nie postawiono zarzutów.
- Prowadzone śledztwo wyjaśni, co było powodem sięgnięcia po broń - uważa płk Edward Jaroszuk, rzecznik ŻW.
Zdzisław Ścięgaj: - Brat zginął bez powodu. Za napis na koszulce.
Małgorzata Janczewska
OK jedno moge zrozumiec puściły nerwy żandarmowi nie wytrzymał psychicznie bo tyle się słyszy o przestepcach z bronią strzelajacych do policjantów lub przypadkiem wystrzeliła broń ale za cholerę nie mogę zgodzic się na matactwa i ukrywanie prawdy przez policje !!!
A świstak siedzi ... bo sreberka były kradzione