...
Napisał(a)
Długo nie pisałam, ale niestety dziennik żywieniowy ostatniego tygodnia wstyd pokazać. Proporcje gorzej zawalone niż dzisiaj. Czasem niedojadałam i chyba organizm zdążył się przyzwyczaić do większej kaloryczności, przez co następnego dnia rzucałam się na jedzenie.
Głównie na orzechy...
Nie wiem co się dzieje i mam nadzieję, że ktoś trafi na odpowiedź, ale ostatnim czasem szczególnie wieczorem mam jakąś chcicę na orzechy. Rano i w godzinach obiadu zero owej ochoty. Nadchodzi godzina 17-21 nie wiem co się dzieje. Po prostu chcę zjeść jakiś 20 g, a kończy się na 50-60 przez co zawalam proporcje, a z racji ich ciężkostrawności rano czuję się najedzone, i owsianka nie wchodzi tak jak powinna.
Myślałam, że to wina zbyt małej kolacji, ale dzisiaj zjadłam dość sporą i ten sam problem.
Wiem, odpowiedzią jest lepsze pilnowanie miski, ale może ktoś ma jakieś inne wytłumaczenie? Czytałam, że w ten sposób organizm domaga się wapnia. Nie wiem ile w tym jednak prawdy.
Mięsko przestało mi przeszkadzać, tyle dobrego ;) Magiczne 120g białka zostało przekroczone. Aż za mocno.
Głównie na orzechy...
Nie wiem co się dzieje i mam nadzieję, że ktoś trafi na odpowiedź, ale ostatnim czasem szczególnie wieczorem mam jakąś chcicę na orzechy. Rano i w godzinach obiadu zero owej ochoty. Nadchodzi godzina 17-21 nie wiem co się dzieje. Po prostu chcę zjeść jakiś 20 g, a kończy się na 50-60 przez co zawalam proporcje, a z racji ich ciężkostrawności rano czuję się najedzone, i owsianka nie wchodzi tak jak powinna.
Myślałam, że to wina zbyt małej kolacji, ale dzisiaj zjadłam dość sporą i ten sam problem.
Wiem, odpowiedzią jest lepsze pilnowanie miski, ale może ktoś ma jakieś inne wytłumaczenie? Czytałam, że w ten sposób organizm domaga się wapnia. Nie wiem ile w tym jednak prawdy.
Mięsko przestało mi przeszkadzać, tyle dobrego ;) Magiczne 120g białka zostało przekroczone. Aż za mocno.
...
Napisał(a)
wapno zawsze mozesz suplementowac, ale mozesz byc pewna ze akurat tego sie nie domaga.
...
Napisał(a)
Zdenerwowanie z własnej głupoty osiągnęło apogeum.
Gdzieś pod moją czaszką kryje się tak ciemna masa, że czas przyświecić latarką głowę by odnaleźć mądrość.
A tu zjadłam 3 Toffifee (no bo co może się stać?), a potem (innego dnia) wypiłam kawę z mlekiem zagęszczonym. Nie dość, że nie smakowała to jeszcze to przecież MLEKO ZAGĘSZCZONE. Innym razem z kolei miałam zły dzień, więc zrobiłam sobie kakao na wodzie. Bo znowu nic się nie stanie. Grzech do grzeszku, a brzuch jak był tak jest (nie chwaliłam się, ale w pępku po pierwszych dwóch tygodniach spadł o 3 cm).
No i orzechy wieczorem: jakby było ich codziennie więcej. Może i silnej woli nie mam, ale wieczorem dostaję takiego drygu, że gdyby nie rozsądek paczka poszłaby na hejnał. A wszystko zaczęło się wraz z urodzinami koleżanki. Najgorzej jest potem wytrwać pierwsze dni (potem już z prądem), i ja tak każdego kolejnego dnia zawalałam. Niby małe rzeczy, ale ja chcę mieć płaski brzuch! Chcę choćby z racji tego, że tłuszcz tam to ponoć niebezpieczeństwo dla serca, a i tak nie działa ono najlepiej! No i nie ukrywam: walor estetyczny też jest ważny.
A jeszcze rewolucje z dzisiaj. Zachciało mi się kawałka kiełbaski z musztardą na spróbowanie, no i hmm 4-5 mandarynek oraz jabłko na kolację. Fakt faktem 100g białka przekroczone, ale położenie rozkładu węgli i tłuszczy zbliżającym się okresem nie będę usprawiedliwiać.
Od jutra czyściutka miska. Piękniutki rozkład węgli/tłuszczy/białka. Zero orzechów, przez najbliższe 3 tygodnie (z wyjątkiem tych, które dodam do ciasta jutro, by mieć swoje własne świąteczne). Potem będę je stopniowo dodawać, ale tak by nie przekroczyć 70g tłuszczu (co się wiele razy zdarzało).
A gdy tylko kontuzja nogi przejdzie będę dodawała rozpiskę dokładną ćwiczeń. Może nawet i już jutro (zrobię kilka na leżąco, bo obecnie przez nogę stać nie mogę z równym rozkładem ciężaru na obu stopach, jedynie kuśtykam na jednej nodze).
Zdenerwowana i bez rozpiski jedzonka opuszczam ten pokład. Muszę znaleźć ukojenie i 3 razy większą motywację i 3 razy więcej powodów, by trzymać miskę dokładnie z planem, bez jakiegokolwiek wybryku. Cukry proste out, w końcu chcę mieć ten piękny brzuszek!
No i prośba do szefostwa o zmianę nazwy dziennika: "k-loczek / będę mieć płaski brzuch/ walka z samą sobą"
Gdzieś pod moją czaszką kryje się tak ciemna masa, że czas przyświecić latarką głowę by odnaleźć mądrość.
A tu zjadłam 3 Toffifee (no bo co może się stać?), a potem (innego dnia) wypiłam kawę z mlekiem zagęszczonym. Nie dość, że nie smakowała to jeszcze to przecież MLEKO ZAGĘSZCZONE. Innym razem z kolei miałam zły dzień, więc zrobiłam sobie kakao na wodzie. Bo znowu nic się nie stanie. Grzech do grzeszku, a brzuch jak był tak jest (nie chwaliłam się, ale w pępku po pierwszych dwóch tygodniach spadł o 3 cm).
No i orzechy wieczorem: jakby było ich codziennie więcej. Może i silnej woli nie mam, ale wieczorem dostaję takiego drygu, że gdyby nie rozsądek paczka poszłaby na hejnał. A wszystko zaczęło się wraz z urodzinami koleżanki. Najgorzej jest potem wytrwać pierwsze dni (potem już z prądem), i ja tak każdego kolejnego dnia zawalałam. Niby małe rzeczy, ale ja chcę mieć płaski brzuch! Chcę choćby z racji tego, że tłuszcz tam to ponoć niebezpieczeństwo dla serca, a i tak nie działa ono najlepiej! No i nie ukrywam: walor estetyczny też jest ważny.
A jeszcze rewolucje z dzisiaj. Zachciało mi się kawałka kiełbaski z musztardą na spróbowanie, no i hmm 4-5 mandarynek oraz jabłko na kolację. Fakt faktem 100g białka przekroczone, ale położenie rozkładu węgli i tłuszczy zbliżającym się okresem nie będę usprawiedliwiać.
Od jutra czyściutka miska. Piękniutki rozkład węgli/tłuszczy/białka. Zero orzechów, przez najbliższe 3 tygodnie (z wyjątkiem tych, które dodam do ciasta jutro, by mieć swoje własne świąteczne). Potem będę je stopniowo dodawać, ale tak by nie przekroczyć 70g tłuszczu (co się wiele razy zdarzało).
A gdy tylko kontuzja nogi przejdzie będę dodawała rozpiskę dokładną ćwiczeń. Może nawet i już jutro (zrobię kilka na leżąco, bo obecnie przez nogę stać nie mogę z równym rozkładem ciężaru na obu stopach, jedynie kuśtykam na jednej nodze).
Zdenerwowana i bez rozpiski jedzonka opuszczam ten pokład. Muszę znaleźć ukojenie i 3 razy większą motywację i 3 razy więcej powodów, by trzymać miskę dokładnie z planem, bez jakiegokolwiek wybryku. Cukry proste out, w końcu chcę mieć ten piękny brzuszek!
No i prośba do szefostwa o zmianę nazwy dziennika: "k-loczek / będę mieć płaski brzuch/ walka z samą sobą"
...
Napisał(a)
Jeśli chodzi o miskę: kolacja to wątróbka królicza, która zapewne ma więcej białka i mniej tłuszczu niż drobiowa (ale niestety danych żadnych na jej temat nie znalazłam, stąd wklejam drobiową). Ale i tak jestem z niej dumna ;)
Ćwiczenia dzisiaj b. kiepsko. Do kontuzji nogi dokradł się stan podgorączkowy.
1. 5 minut rozgrzewka.
2. pompki damskie 3x15
brzuszki klasyczne 3x12
pompki odwrócone 3x12
spinanie brzucha z 15 sek zatrzymaniem x3
coś jak scyzoryki, w tym, że ręce miałam za głową - 3x12
unoszenie 5 kg ciężarka oburącz zza głowy - 3x12
Kiepsko normalnie płakać się chce, ale ważne, że cokolwiek zrobiłam. Cóż, ja chcę biegać!!!
Ćwiczenia dzisiaj b. kiepsko. Do kontuzji nogi dokradł się stan podgorączkowy.
1. 5 minut rozgrzewka.
2. pompki damskie 3x15
brzuszki klasyczne 3x12
pompki odwrócone 3x12
spinanie brzucha z 15 sek zatrzymaniem x3
coś jak scyzoryki, w tym, że ręce miałam za głową - 3x12
unoszenie 5 kg ciężarka oburącz zza głowy - 3x12
Kiepsko normalnie płakać się chce, ale ważne, że cokolwiek zrobiłam. Cóż, ja chcę biegać!!!
...
Napisał(a)
...
Napisał(a)
Oj laska... Weź się w końcu w garść. Założyłaś temat dwa tygodnie temu, a tu przez 3 strony co chwilę jakieś wpadki, na które zawsze jest usprawiedliwienie. Jeśli chcesz, by ktoś Tobie doradzał i dawał wskazówki, to musisz je wcielać w życie. Miski tragiczne może nie są, ale czy to tal trudno dzień wcześniej usiąść przy dzienniku, ustawić dietę na dany rozkład kcal i BTW, a następnego dnia się go trzymać? Efekty same nie przyjdą, jak chcesz, żeby dziewczyny do Ciebie zaglądały to stosuj się do ich zaleceń.
Trzymam kciuki.
Trzymam kciuki.
...
Napisał(a)
jak jestes w okresie rekonwalescencji po chorobie to moze chociaz sprobuj na spacer pojsc, raz ze poruszasz sie dwa ze to dobry sposob na przyspieszenie procesu regeneracji
...
Napisał(a)
Czyściutka miska, zero wpadek dzień 3 (choć tutaj dziewczyny jedzą od lat wzorowo, ehhh cieńki bolek ze mnie) ;) Mimo, że jest pewne niedociągnięcie uważam, że podołałam. Idąc za radą MagdaK (serdeczne dzięki) ułożyłam rano miskę, której się konsekwentnie trzymałam. Jutro niestety dalszy okres rekonwalescencji, jednak jak wyżej mi wskazano byłam dzisiaj na spacerze, fakt faktem po grobach, ale jako tako udaje mi się chodzić. Myślę, że jutro jeszcze sobie "pochoruję" i wygonię ostatki przeziębienia, zaś w czwartek wracam do ćwiczeń.
...
Napisał(a)
Gratuluję postępu.
MagdaK dała Ci radę, a sama dzisiaj "wpadła", jadła bez planu i nienajlepiej na tym wyszła. Wpadki mogą się zdarzać, ale najważniejsze jest to, by te pojedyncze, małe, nie ciągnęły za sobą kolejnych, no i żeby nie szukać usprawiedliwień, bo ludzie mają do tego tendencję. Zawsze w naszych głowach wszystko wygląda tak, jakby cały świat spiskował przeciwko naszym celom, a prawda jest taka, że zazwyczaj to my dokonujemy autosabotażu.
MagdaK dała Ci radę, a sama dzisiaj "wpadła", jadła bez planu i nienajlepiej na tym wyszła. Wpadki mogą się zdarzać, ale najważniejsze jest to, by te pojedyncze, małe, nie ciągnęły za sobą kolejnych, no i żeby nie szukać usprawiedliwień, bo ludzie mają do tego tendencję. Zawsze w naszych głowach wszystko wygląda tak, jakby cały świat spiskował przeciwko naszym celom, a prawda jest taka, że zazwyczaj to my dokonujemy autosabotażu.
Polecane artykuły