2tyg byłem na wakacjach, dieta wyglądała tak, że
Posiłek 1 - jajka z chlebem (zawsze dostarczalem jakies 28g białka, coś koło tego)
Posiłek 2 - 200,250g filetu z kurczaka chleb pełnoziarnisty
Posiłek 3 - zawsze mięso, rózne ale mięso ryz/chleb razowy
Posiłek 4 - 200-250g filetu
Dieta jako tako była, powiedzmy... wróciłem w piątek i na 2gi dzień złapało mnie takie zapalenie, że jedyne co jem to jeden budyń i jedną kaszkę manną na dzień (brak apetytu przedewszystkim, ale zapalenie mam gardła i jamy ustnej, więc przez gardło prawie nic nie chce przejść a zapalenie jamy ustnej spowodowało duży obrzęk dziąseł i dosłownie NIC nie mogę gryźć... Ćwiczę już 16 miesięcy, jestem siatkarzem oraz ćwiczę na siłowni. W te wakacje udało mi się poprawić wyskok o 7cm i chociażby przez 2-3 dni takiego nie-jedzenia stracić masy mięśniowej z jakiegokolwiek miejsca nie chce... Moje pytanie brzmi, czy bcaa to dobry pomysł, żeby jakoś zatrzymać spalanie ? Wiem, że po tych nawet 3 dniach na wadze pewnie będzie jakieś 2-3kg mniej... już jest ponad kilogram ;x to jest masa mięśniowa, czy możę coś innego ?
Proszę o odpowiedź, gdyż nie mam pojęcia co robić...
edit : w sumie, mam jakiś "gainer"... dostałem gratisowo Aminostar Sweet Whey słodzone sucralozą... Niby białko, ale skład mówi że to gainer, tylko moje pytanie, węglowodany zawarte w Nim są węglami prostymi, tak? czyli w żadnym stopniu mi to nie zastąpi posiłku ?