Witam,
Powyżej wczorajsza rozpiska. Ćwiczonka były, a byyły..
: na początku wypróbowałam tą wersję, którą
Martucca poleciła
Hanunti 15 sprint 45 s trucht x 4 i to wszystko razy 2. U mnie sprint to bieg z kolanami w górę
. Piłeczka 20 min i aero 20 min. Pewnie to nie dużo, dla mnie ok
, ale jak dostanę od Martuccy kopa,
, to jest szansa, że wpłynie to na mnie w odpowiednią stronę
(jest też opcja, że wyjdzie na odwrót..
)
Szkoda tylko,że takie aero
, wcześniej deptałam godzinami
nie może być nudno
jak się ogląda "Desperatki-Housewives"
, ale przez to też dorobiłam się oponki wokół pasa
Z dzisiejszego dnia szkoda nawet zdawać relację
. przez wyjątkowo niezamierzony, niezaplanowany "wypad"
z domu..Z rana chwyciłam kawał szynki i przegryzałam papryką, później wpadło trochę mięsa.., ale zawsze mam dylemat, czy w gościach lepiej najeść się tym co podają czyli ziemniaki i biały chleb, żeby dobić do bilansu, czy lepiej przez cały dzień jeść jak ptaszek, ale za to czysto...
Plusy to takie
, że przywiozłam tonę "szczęśliwych jajek"
i zakupiłam moje pierwsze białeczko
z Olimpu . Smak Ice Coffe,rzadkie, nie spodziewałam się, że będzie takie jadalne
,smakuje tak jakby rozpuszczone cappucino, które kupuje się w proszku. Fajne
polecam..
Zauważyłam, że tylko w dni które ćwiczę, czuję wieczorem głód, może powinnam ćwiczyć codziennie pon-pt
Chciałabym uwierzyć, że w ogóle zacznę kiedyś chudnąć a patrząc na dziewczyny, które tyją " z powietrza", a po rozpoczęciu diety od razu chudną, zastanawiam się czemu, ze mną zawsze musi być odwrotnie..