Jakis czas temu zaczelam przyjmowac leki, po ktorych przytylam 10 kg, w polowie to zatrzymana woda. Wiec w maju postanowilam z wagi 61kg zejsc do mojej stalej 52kg. Jako ze jest lato to zaczelam od jedzenia sporej ilosci owocow, takie lekkie przeglodzenie, szczegolnie tych na obrzeki wodne, 3kg zatrzymanej wody zeszlo swietnie i do tej pory nie wrocilo, czuje sie swietnie.
No to mialam 58kg, poszlam na silownie, robilam lekkie silowe ale przede wszystkim sporo aerobow. No i tak juz prawie miesiac. Efekty: 56kg, poprawa jedrnosci ciala, fajne lydki, lepsza pupa, brak cellulitu, lepsze rece, biust.
Moj przykladowy jadlospis teraz to pol kg truskawek rano, ok 13 warzywa na patelni i razowy chleb, po tym najczesciej cwicze. Pozniej mala przekaska, ok 18 posilek bialkowy np ryba z warzywami. Zero cukru, smieci, soli. Bez grzeszkow. No i waga 2 tyg temu sie zatrzymala na 56 i nie drgnie.
I teraz moje pytanie: o co chodzi? Nie wierze ze sie rozloslam miesniowo od aerobow, czy ja w ogole potrzebnie je robie? Jem malo, sami widzicie, nie licze kcal ale nie wiem czy przekraczam z 1100kcal, biore therm line olimp. Fakt ze ogolnie wygladam lepiej, ale moj cel to 52kg i ladne cialo a tu dalej duzo i dalej sie wszystko trzesie jak galareta. Moze ktos pomoc mi ulozyc co mam cwiczyc na silowni i w domu? Lepiej w domu bo teraz wyjezdzam z miasta i nie bede mogla chodzic, no i co ja mam jesc? Przeciez nie obetne juz kcal. Dziekuje bardzo z gory