Coś na zbicie kortyzolu ???

DHEA obniża poziom kortyzolu. Tyle że trzeba pare tygodni przejmować w dawkach powyżej ~50mg.

Adrenosteron - ale to produkt hormonalny

eliasz, jeżeli faktycznie prowadzisz taki tryb życia, jak mówisz, to na tym bym się skupił - pigułami tego nie "wyleczysz", a możesz jeszcze sobie zrobić "kuku".

Piszesz, że nie możesz zmienić trybu życia - zmień to, co możesz. Jak masz zapieprz w pracy, nie wysypiasz się, żyjesz w ciągłym stresie, to to ewidentnie nie są okoliczności do robienia życiowej formy. Ułóż trening na trzy dni w tygodniu, taki, który pozwoli ci utrzymać dotychczasową formę, żebyś nie zaliczył regresu. A nawet, jeżeli trochę się cofniesz, to nie na tyle, żeby potem nie móc tego szybko odrobić. Uzyskane w ten sposób wolne godziny przeznacz na relaks i odpoczynek.

Bo z tego, co piszesz wynika, że się zarzynasz za wszelką cenę, a efekcie przynosi ci to więcej szkody niż pożytku.

edit: jeżeli koniecznie coś chcesz na kortyzol, masz takie coś, chyba najlepszy produkt tego typu, o jakim czytałem:

http://www.predatornutrition.com/pd-suppress-c-120ml.cfm

tylko z tego, co wiem, to nie jest to zabawka i stosowany nieumiejętnie może zrobić poważną szkodę.

Zmieniony przez - RemyLogan w dniu 2011-06-20 09:39:06

Dzięki Panowie za odpowiedzi.
Żadne piguły/blokery nie wchodzą w gre !
RemyLogan, od rana chodze z zamiarem zmiany planu, bo to co piszesz ma duży sens. W okresie najbardziej stresującym wziąłem się za trening 5 dni w tygodniu W dodatku bardzo cięzki. Porażka...
Zrobie sobie FBW 3 razy w tygodniu i będzie dobrze.
Sogi niestety nie wchodzą

Teraz będzie trochę filozoficznie ale z własnego doświadczenia - wiem, że w pewnym momencie w życiu człowiek uświadamia sobie, że pomimo tego, że czuje się cały czas jak nastolatek, to czas nie stoi, a jeszcze tyle rzeczy chciałoby się zrobić. Ale dobrze jest też uświadomić sobie, że nie można mieć wszystkiego, a są ważniejsze rzeczy w życiu niż być w czołówce wyścigu szczurów czy plażowa forma na lato. I dobrze jest uświadomić to sobie wcześniej niż później (np po wyhodowaniu wrzodów czy dorobieniu się zawału serca).

W Twoim przypadku odpowiednio dozowany trening może świetnie zniwelować negatywne efekty takiego stylu życia. Nieodpowiednio dobrany tylko nasili objawy.

Tak w kwestii formalnej. Stres nie jest przyczyną powstania wrzodów. Wrzody to choroba bakteryjna, uwarunkowana genetycznie. Duży wpływ na ryzyko wystąpienia choroby wrzodowej ma palenie fajek. Ale sam stres nie jest bezpośrednią przyczyną tej choroby.

Ja spotkałem się z takimi publikacjami, gdzie wśród przyczyn był podawany długotrwały stres.

Zmieniony przez - RemyLogan w dniu 2011-06-20 13:13:54

j/w
nawet mialem o tym wyklad.
Zalezy to od osobowosci pacjenta. Nie u kazdego stres wywyla wrzody, tutaj dochodza osobiste podatnosci na to.

Ja się tam nie znam, ale kiedys w radiu słyszałem audycje, gdzie mówi że to jest mit obalony już kilkanaście lat temu. Wrzody są chorobą wywoływaną przez bakterie a nie przez stres. Stres może mieć jakiś tam pośredni wpływ (stres najczęściej == niezdrowy tryb życia itp), ale bezpośrednią przyczyną są bakterie. Wiki też to potwierdza...

tak tylko polemizujac z powyzsza wypowiedzia moge powiedziec ze wrzody nie sa wywolywane jedynie przez bakterie wiem na swoim przykladzie niestety