Buszowałam na forum od paru dni aż wreszcie postanowiłam załozyc konto i poprosic o pomoc "speców" :D
Jak sie łatwo domyślić chce schudnąc. W moim przypadku chodzi o zrzucenie jakichs 5-6kg (170cm, 60kg - obecnie). Jak to już u kobiet bywa całe cielsko osadza mi sie w dolnych partiach ciała. Walcze z tym za pomoca cwiczen, ktore kocham i uwielbiam ale niestety slowo "dieta" w moim słowniku nie wystepuje wiec efekty sa marne (czytac: brac celulitu i trzesacych sie galaret i to wszystko, hehe).
No ale OK, bardziej konkretnie... 6 razy w tygodniu pedałuje na rowerku rano (na czczo) ok 60 min (juz od ponad pol roku). Od jakiegos czasu doszły mi tez cwiczenia po południu... Zakochałam sie w aerobiku i latam na fitness 2 razy w tygodniu (od 2 miesiecy), czesciej nie moge bo mam lekcje tanca (2 razy w tygodniu - 1,5 godz. - od 2 lat). Jesli akurat mam wolny wieczor to ... ucze sie biegac :P "Ucze sie" bo jestem dopiero na etapie marszobiegów (staram sie nie dostawac zadyszki bo wiem ze potem to wysilek beztlenowy i nie pomoze mi w zrzucaniu tego i owego) ale mysle ze za jakis czas bedzie lepiej (smigam po parku dopiero od 2-3 tygodni, ok 50 min). W domu mam pare hantelkow (2*0,5kg i 2*1,5kg) i czasami pomacham nimi kiedy mi sie nudzi :P Ale to sporadycznie bo brakuje mi czasu. Jak widac cwicze zazwyczaj 2 razy dziennie (no wiadomo - czasami nie daje rady z czasem ale staram sie zeby bylo systematycznie). Ostatnio czytałam, że powinno sie robic jakies dni na regeneracje i zastanawiam sie czy mnie to tez dotyczy... cwicze aerobowo wiec czy tez musze dawac miesniom dzien na odpoczynek?
No i teraz dieta, a wlasciwie jej brak... Szczerze mowiac po przeczytaniu paru art. na SFD widze ze odzywiam sie paskudnie. Najgorsze jest moje podgryzanie. Niby jem 5 posiłkow dziennie ale pomiedzy nimi mam jeszcze jakies 10 innych :P Tu jakis owoc czy warzywko (i zeby to jeszcze jeden pomidorek a nie pol kg marchewki), tu jakis batonik albo soczek. Najgorzej jest wieczorami - juz wiem ze wtedy nie wolno wegli ale wtedy pizza i spagethii smakują najlepiej! :P Hehe, wiem... ciezki przypadek ze mnie.
No ale dobra. Poczytalam i wiem co robic.
Nie wiem jednak ile powinnam jesc. Na pewno 1000 kcal odpada bo nie mialabym totalnie sily (ani humoru). Ile waszym zdaniem powinnam wcinac zeby zrzucic troche ciałka?
I jeszcze jedno... czy od czasu do czasu (powiedzmy 1-2 razy w tygodniu) moglabym zjesc troche makaronu albo innych wegli na obiad? Wiem, ze polecacie białko ale moze jesli bede je wcinac w ciagu tygodnia na obiad i kolacje to te 2 wybryki w tygodniu nie zmarnuja wysilku. Hm? Ach te złe przyzwyczajenia :P
Pozdrawiam