cześć. właściwie ja mam podobny problem jak ty chatgirl opisałaś na pierwszej stronie tego posta. to znaczy mam problem z dniami w których robię sobie wolne od diety bo wówczas zjadam totalnie wszystko co mam w zasięgu wzroku nieważne czy słodkie czy słone. no i zastanawiam się czy to jest do końca normalne...
zaczęło się od tego, że rozpoczęłam akcję
odchudzanie w grudniu. wszystko pięknie ładnie, za pomocą tego forum ułożyłam sobie dietę pięcioposiłkową, proporcje b/ww/t odpowiednie to znaczy 2g białka na kilogram ciała 3g węgli na kg ciała. ważę obecnie 50kg, a mierzę 160cm.
wszystko było git. później zaczęłam stosować dietę montignac z pewnymi modyfikacjami. tzn. zachowałam te pięć posiłków, nie jadłam wieczorem wegli ani nabiału. póki co wyeliminowałam z diety wszelkie bułki, chleb, makarony, ryże itp. z węgli jadam ogórki, pomidory, cebulę, fasolę, pieczarki, soję, soczewicę, ciecierzycę. olej tylko z oliwek bądź lniany.
do tego chodzę na aerobik dwa lub trzy razy w tygodniu. oczywiście dla aerobów też jest miejsce w moim planie.
i tak to mnie wiecej wyglądało. ale wiadomo od czasu do czasu ma się ochotę na coś zupełnie totalnie absolutnie niedozwolonego. stweirdziłam więc, że o ile taki dzień odpustu będzie zdarzał się raz na dwa/trzy tygodnie to nawet jak zjem pizzę i inne takie to mi nie zaszkodzi pod warunkiem, że faktycznie będzie sie to zdarzało raz na jakiś czas, a przez resztę miesiąca będę super rygorystycznie przestrzegać normalnej diety. tak więc zrobiłam. zaczęłam stosować dzień rozupusty. tyle, że coś jest nie halo bo jak zczynam jeść w ten "dzień rozpusty" to wrzucam w siebie tyle jedzenia i kiedyż już byłabym najedzona po dwóch bułkach z makiem, a teraz jem sześć i nie czuję żadnego zapełnienia, więc wrzucam dalej i dalej i dalej.... na przykład wczoraj zestaw był taki cztery bułki z budyniem i dżemem, snickers, prince polo, czekoladka, pojemnik lodów bakaliowych, duże opakowanie chipsów, coca-cola, dwie zwykłe bułki z masłem. to wszystko zjadłam za jednym posiedzeniem po czym musiałam biec do kibla bo musiałam zwrócić chociaż trochę z tego wszystkiego bo myślałam, że pęknę.
no i właśnie dla mnie to jest chore.
i bardzo mnie to wszystko dziwi bo nigdy w życiu czegoś takiego nie miałam i nie wiem czy to normalne, że co jakiś czas człowiek się nawpycha tak, że ani ręką ani nogą czy może coś jest z moją głową nie tak????nie wiem po prostu czy powinnam się zacząć martwić. trochę jestem zdygana, przyznam się.
nie szlachtujcie mnie pliz. wiem, teoretycznie, że najprawdopodbniej nie powinnam w ogóle dopuszczać do takiego dnia wolnego od diety ale jak już przychodzi czas na to, nie moge ani o niczym innym mysleć, ani sie powstrzymać. dodam, że normalnie nie mam problemu z wstrzymaniem sie od tego typu rzeczy. stosuje się do zasad propagowanych na forum idealnie. problem jest tylko w tym jednym dniu.
może ktoś mi pomoże???
pozdrawiam
desperado