ale jak tak wcześnie (15 lat) zaczoł zawodową seniorską kariere, to wcześnie terz pewnie skończy. Talent to nieprzecietny
O Freddym Adu w USA już krążą legendy, choć w Stanach piłka nożna nadal często budzi zdziwienie. Jeszcze zanim 12-letni Adu poprowadził w 2001 r. do zwycięstwa w krajowych mistrzostwach młodzieżową reprezentację stanu Maryland, opowieści o nim zaintrygowały Johna Ellingera, trenera reprezentacji USA do lat 17. Zaprosił więc go na
treningi, by sprawdzić jego umiejętności. To, co zobaczył, przeszło jego najśmielsze oczekiwania. W jednym z meczów chłopiec w pełnym pędzie przyjął podanie zewnętrzną stroną lewej stopy, podbił piłkę, przerzucił ją sobie nad głową i nad obrońcą, po czym strzelił, nie przerywając biegu, i zdobył gola. - Nie mogłem uwierzyć własnym oczom. A po chwili on zrobił to jeszcze raz, tym razem drugą nogą - opowiada Ellinger. - Kiedy zapytałem: "Czy zdajesz sobie sprawę, co ty robisz", pokręcił głową i odparł: "Nie". Pomyślałem tylko: "Mój Boże, synu!".
Ten chłopiec może stać się przyszłością amerykańskiej piłki nożnej. Dziś Adu, który w wieku ośmiu lat przyjechał do Ameryki z Ghany, ma 13 lat i jest najmłodszym członkiem reprezentacji USA do lat 17.
Gra Adu sprawia, że przeciwnikom brakuje tchu, a trenerowi - słów. 13-letni Freddy jest niezwykle szybki, a na boisku widzi praktycznie wszystko, niczym rasowy rozgrywający. Obdarzony jest też dużą siłą, nieprzystającą kompletnie do jego warunków fizycznych: 168 cm wzrostu i 63 kilogramów wagi. Ma inną niezwykłą zdolność: piłka trzyma się jego stóp niczym uwiązana na nitce, nawet w chwilach największej presji. - Freddy na moich oczach robi takie rzeczy, jakich nie widziałem nawet u zawodowców - mówi Ellinger.
Sam Adu mówi, że stara się unikać zamieszania wokół siebie. - Chcę po prostu wyjść na boisko, zagrać mecz i dobrze się bawić - mówi. Ale mimo to z szerokim uśmiechem, który nie schodzi mu z twarzy, wyznaje: - Czasami nawet sam siebie zadziwiam.
Prawdę mówiąc, dziwi się, że w ogóle gra w piłkę nożną w Stanach. Kiedy wyjeżdżał z Ghany (jego matka wygrała loterię wizową), znajomi ostrzegali go, że w Ameryce nikt nie gra w tę grę, a jeśli już, to niezbyt dobrze. - Mówili mi, że będzie tu nudno - wspomina. A teraz twierdzi, że jest zdumiony ilością talentów, jakie widzi wokół siebie. - Wszyscy są tak dobrzy, że nie muszę biegać sam po całym boisku - mówi Adu.
Freddy pojawił się w szczególnym czasie dla amerykańskiej piłki nożnej. Przez lata w USA grały drużyny solidne, ale prezentujące futbol prozaiczny, bez polotu. Dopiero od niedawna pojawili się napastnicy na tyle twórczy i pełni fantazji, że śmiało mogą stawać w szranki z piłkarskimi sławami z całego świata. Oto Landon Donovan i DaMarcus Beasley, dwóch 20-latków, o których głośno jest już na całym świecie, pomogli amerykańskiej reprezentacji dotrzeć do ćwierćfinałów Mistrzostw Świata w Korei. I był to najlepszy występ reprezentacji USA od mundialu w 1930 r. Dziś Freddy wyrasta na potencjalnie największą gwiazdę amerykańskiej piłki nożnej, gwiazdę formatu międzynarodowego i filar drużyn, które będą grały na igrzyskach olimpijskich i mistrzostwach świata. Włączono go teraz do przyspieszonego programu szkolnego, tak by mógł ukończyć liceum w wieku 15 lat. Wtedy zostanie najprawdopodobniej najmłodszym piłkarzem w historii MLS, amerykańskiej zawodowej ligi piłki nożnej.
Adu ma jednak także znacznie bliższe cele. W 1999 r. Donovan i Beasley doprowadzili zespół amerykańskich młodzików na czwarte miejsce w mistrzostwach świata reprezentacji młodzieżowych. Freddy uważa, że obecna reprezentacja młodzików ma szansę na jeszcze lepsze miejsce w mistrzostwach, które latem odbędą się w Finlandii. Aby wziąć w nich udział, Adu musi najpierw uzyskać amerykańskie obywatelstwo, co ma nastąpić tuż po Nowym Roku. - Nie mogę się doczekać, kiedy już na serio założę koszulkę reprezentacji tego kraju - mówi. - Już dziś czuję się jak amerykańskie dziecko.
Adu może być kolejnym ucieleśnieniem amerykańskiego mitu od pucybuta do milionera. Dotychczas jednak nikomu nie udało się to w sporcie, na który Amerykanie nadal reagują głównie śmiechem.
Newsweek