Włodzimierz Zawadzki
Urodził się 28 września 1967 roku we wsi Polany koło Radomia. Swoją przygodę z zapasami rozpoczął w sekcji "Orła" Wierzbica założonej przez Mariana Osińskiego. Od początku był zawodnikiem wyróżniającym się. Swoje pierwsze pojedynki toczył w kategorii do 26 kg . Po paru latach treningu zdobył swój pierwszy tytuł mistrza Polski. Bardzo dobrze walczył w parterze, szybko i efektownie wynosił swoich rywali, pięknie rzucał przez ramie. W 1987 roku przeszedł do Legii Warszawa. Tam "Diabeł Alabamy" doskonalił się pod okiem Bolesława Dubickiego. Przydomek ten dostał od kolegów z "Legii". Znany był już z diabelskiej wprost zaciętości i odporności. A że stale gwizdał sobie pod nosem piosenkę amerykańskich Murzynów, otrzymał wyjątkowo trafny przydomek.
Do kadry trafił dopiero w wieku 22 lat. W tamtym czasie konkurencja była jednak bardzo ostra (w tej samej wadze walczył również Ryszard Wolny). W mistrzostwach Europy debiutował w 1991 roku w Aschaffenbergu i od razu zdobył złoty medal. Od tego momentu stał się etatowym reprezentantem Polski. W igrzyskach w Barcelonie zajął najbardziej znienawidzone przez sportowców miejsce. Był czwarty. Stoczył jednak wspaniałą walkę z Rosjaninem Martynowem.
Następne lata to pasmo kolejnych sukcesów zawodnika Legii. W 1994 roku zdobył brązowy medal mistrzostw świata. Natomiast rok 1995 to kolejne mistrzostwo Europy. W finałowym pojedynku tego turnieju Turek Akif Pirim (mistrz z Barcelony) był kompletnie bezradny . Z bezsilnej wściekłości ugryzł Polaka w palec. W tym samym roku "diabeł" zdobył również kolejny medal mistrzostw Świata, tym razem srebrny. Na olimpijskiej macie w Atlancie Zawadzki zmiatał rywali, łącznie z Kubańczykiem Marenem, z którym zazwyczaj mu nie szło.
Jego porażka w Sydney była dla wszystkich wielkim szokiem. Zawadzki miał bardzo bolesną kontuzję chrząstek przyżebrowych i w ogóle nie powinien walczyć.
Po olimpiadzie nie szło mu najlepiej. Zdobył wprawdzie brązowy medal mistrzostw Europy w 2001 roku, ale przegrał mistrzostwa świata i kolejne mistrzostwa kontynentu. I wtedy właśnie 35-letni zawodnik podjął niezwykłą decyzję. Postanowił zmienić kategorie z 66 na 60 kilogramów. Ta zmiana dała zaskakujący efekt gdyż zdobył srebrny medal mistrzostw świata w Moskwie. Uległ jedynie 2-krotnemu mistrzowi olimpijskiemu Bułgarowi Armenowi Nazarianowi 0:3.
Obecnie Zawadzki nie zamierza kończyć kariery , ma prywatnego sponsora i stypendium kadry narodowej. Chce zdobyć upragniony tytuł mistrza świata i medal igrzysk w Atenach. Ostatnim startem pokazał że pragnienia te są możliwe do zrealizowania.
A poniżej wywiad z zawodnikiem przeprowadzony po mistrzostwach świata w Moskwie:
- Gratulujemy zdobycia tytułu wicemistrza świata. Jak podsumowałby pan swój start w Moskwie?
- Dziękuję za gratulacje. Cieszę się bardzo, że udało mi się wywalczyć srebrny medal. Nie można powiedzieć inaczej niż to, że start był bardzo udany. Od początku turnieju walczyło mi się bardzo dobrze. W pojedynkach eliminacyjnych łatwo pokonałem Jugosłowianina i Peruwiańczyka. O wejście do czołowej ósemki walczyłem z Francuzem i także bez problemu wygrałem. Gorzej było jednak w ćwierćfinale. W walce o strefę medalową z Gruzinem bardzo źle rozpocząłem i już w drugiej minucie przeciwnik zrobił sześć punktów. Nie poddałem się jednak i zacząłem odrabiać straty. Sprowadziłem go do parteru, wykonałem wózek, później on mnie jeszcze sfaulował i było tylko 5:6. W drugiej rundzie zdobyłem dwa zwycięskie punkty i wygrałem 7:6. To była naprawdę ciężka przeprawa. O wiele łatwiejsza od pojedynku z Gruzinem była walka półfinałowa z Kubańczykiem Roberto Monzonem. Wygrałem 4:0 i byłem już w finale.
- W pojedynku o złoty medal dwa razy miał pan przeciwnika w parterze. Niestety, nie udało się zdobyć punktów...
- Szkoda wielka, że nie wykorzystałem tego, ale Nazarian to znakomity, utytułowany zawodnik i umiejętnie mi utrudniał akcję. Chciałem chyba niepotrzebnie wynieść Bułgara i rzucić. Nie zrobiłem wózków, które w poprzednich walkach przynosiły powodzenie i dały mi zwycięstwa nad Gruzinem i Kubańczykiem. Nazarian wykorzystał mój jedyny błąd. Zrobił rzut z odwrotnego pasa i zdobył trzy punkty. Później, w drugiej rundzie atakowałem, ale on umiejętnie się zblokował i nic nie byłem w stanie zdziałać.
- Do zapaśniczego Wielkiego Szlema brakuje panu nadal tytułu mistrza świata...
- Przyznam, że chciałem w Moskwie skończyć karierę właśnie zdobyciem złotego medalu. Nie udało się, więc... nie mam wyjścia. Mogę powiedzieć, że Moskwa przedłużyła moją karierę sportową. Będę chciał wywalczyć brakujący tytuł za rok we Francji, a później być może wystartować na igrzyskach olimpijskich w Atenach w 2004 roku. Czuję się bardzo dobrze mimo 35 lat. Ponadto od trzech lat mam prywatnego sponsora, który nie odwrócił się ode mnie po przegranych igrzyskach w Sydney i dzięki któremu mogłem spokojnie przygotować się do startu w Moskwie i myśleć jeszcze o następnych zawodach.
- Zmienił pan kilka miesięcy temu kategorię wagową, z 66 na 60 kilogramów.
- To była bardzo trudna decyzja, ale właściwie konieczna, jeśli miałem myśleć o sukcesach. Startując w wadze do 66 kilogramów, byłem zwyczajnie fizycznie słabszy od swoich rywali, których naturalna waga wynosi 72-73 kilogramy. Ja ważę normalnie 68 kilogramów i właśnie te pięć kilo różnicy decydowało na ogół o niekorzystnych wynikach walk. Podjęliśmy więc z trenerami Traczem i Stępniem decyzję o zmianie kategorii. Przyniosło to, jak widać, wspaniały efekt. Na turnieju imienia Władysława Pytlasińskiego w Piotrkowie już wygrałem w wadze do 60 kilogramów, tu w Moskwie zdobyłem srebrny medal.
- Oprócz pana tylko Michał Jaworski powalczył na tych mistrzostwach dobrze. Pozostali Polacy, niestety, spisali się słabo. Jak pan myśli, dlaczego nie zdobywamy tak dużej ilości medali, jak kilka lat temu?
- Trudne pytanie. Na to mogliby odpowiedzieć raczej trenerzy, ale moim zdaniem za rok, dwa młodzi zapaśnicy powinni nawiązać już do wielkich sukcesów moich, Ryśka Wolnego, Józka Tracza czy Andrzeja Wrońskiego. Najważniejsze jest szkolenie w klubach i szybka selekcja, łowienie talentów zapaśniczych.
pobrane z
http://www.zapasy.republika.pl
Pit-Bull Gangland
...::
-Zapaśnik
::...