Zacznę od początku. 2-3 miesiące temu rzuciłem palenie i postanowiłem, że moja przerwa od siłowni i ogólnie od aktywności fizycznej już nie ma usprawiedliwienia. Zacząłem biegać, na początku 10-15 minut z marszem max, złapałem bakcyla i już doszedłem do 10 km w 1h i planuje jakis start w biegach ulicznych ;) Od tygodnia postanowiłem też wrócić na siłownię, bo martwiłem się o wyrobione kiedyś mięśnie - bez bodźca przy bieganiu będą lecieć elegancko.
postanowiłem, że przy biegach z tym dystansem zarzucę sobie cel redukcje, tym bardziej, że mam ok. 16-17% bf a moim celem jest 12-14%, żeby wejść legalnie na mase i trzymałem kalorie na poziomie ~ 2050 kcal w tym - ok.170g białka, ok.55g tłuszczy i 220g węgli. Przy wadze 70kg i 167cm wzrostu 22 lata (teraz już 69kg). Przez miesiąc czasu spadł mi tylko kg, więc pewnie byłem blisko zera kalorycznego.
Zastanawiam się jak teraz manipulować Kcal, ponieważ w miesiąc waga spadła mało, a treningi biegowe się wydłużają i do tego doszła ostatnio siłownia. Zastanawiam się, czy na razie zostawić to 2050 kcal na tydzień, czy dwa i obserwować jak organizm zareaguje czy dorzucić coś Kcal na starcie od razu?
Dodam jeszcze, że moja aktywność (neat) w ciągu dnia jest praktycznie zerowy, pracę mam siedzącą przed komputerem, na dodatek pracuje w domu więc jedyny mój spacer w dzień to zazwyczaj ten po sklepie, albo jakiś sporadyczny wypad ze znajomymi. Proszę bardzo o jakieś nakierunkowanie, bo główkuję i wymyślić nic nie mogę, z góry dziękuje i pozdrawiam wszystkich serdecznie ;)