Piszę już pytania na różnych forach bo nie ma już siły do mojej kontuzji. 2013 rok dość intensywny, treningi (zumba) 3-7 razy w tyg. zależało od czasu.
Rower stacjonarny średnio 30 km - 3 razy w tyg. Utrata 17 kg wagi. Uda - 14 cm. I tutaj pojawia się problem, po 11 miesiącach ćwiczeń. Listopad dokładnie, tradycyjnie sobota i niedziela 30 km na rowerze. W poniedziałek myślałam, że to zakwasy więc poszłam na trening, z poniedziałku na wtorek nie umiałam dosłownie wstać z łóżka, całą noc piekły mnie uda, dookoła. Wzięłam nasmarowałam się maścią, ale nie przechodziło. Więc brałam przeciwbólowo pyralginę. Minęło ponad 5mcy, ja po przejechaniu 1km nie potrafię rano wstać z łóżka. Byłam u ortopedy powiedział, że jest to tylko przeciążenie, mogę ćwiczyć dalej, ale mogę lub nie iść do neurologa n konsultację. Mimo tego, że mówiłam mu o bólu, uczucia pieczenia i tym, że wyszły mi na samym początku same siniaki na udach, teraz mam popękane kilka krwinek. Po 3 miesiącach ból z tyłu ud przeszedł. Bolą mnie "tylko" z przodu. Uczucie pieczenia i ciepła ciągle jest. Maści, które używałam - naproxen, dicloziaja, traumon. Teraz biorę 4 tabletkę Moilec'u, kuracja jest 7 dniowa, ale jakoś nie zauważyłam poprawy. Boli czasami nawet jak siedzę i trzymam nogi wyżej. Są dni, że nie boli mnie nic, a są dni, że z bólu nie umiem wytrzymać. Nie wiem co mam robić już. Brakuje mi bardzo treningów. Proszę Was o pomoc.
Never give up