Mam 24 lata, do redukcji podchodzę już któryś raz z kolei jednak nigdy nie starczyło mi motywacji na dłużej. Mam nadzieję, że tym razem będzie inaczej, wiele rzeczy się zmieniło i zakładam ten temat już po miesiącu na redukcji. Lecimy po kolei.
W przeszłości 4 lata trenowałem Judo - codzienne treningi, dość intensywnie. Do tego dochodził rower w sporych ilościach i przez kilka miesięcy boks. Później złamałem nadgarstek i tak zakończyła się przygoda ze sportem na kilka lat. Powrót nastąpił w listopadzie 2014 roku kiedy przeprowadziłem się do Warszawy i kupiłem rower.
Jeździłem codziennie po około 20 km dość intensywnie. Były też próby trzymania diety jednak zwykle po 3 tygodniach kończyły się fiaskiem i tak wracała pizza, kebab, codzienne piwo itp.
W ciągu zeszłego roku takich prób było kilka jednak ze względu na brak efektów szybko kończyło się standardowo. Największe załamanie przyszło we wrześniu zeszłego roku i pizza oraz alkohol poszły w ruch codzinnie, dokładając do tego pracę biurową i leżenie brzuchem do góry po pracy i w weekendy.
Teraz najciekawsze:
Waga w 2015 roku 117-120 kg. Od września do grudnia waga doszła do przerażających 131 kg. Generalnie spasłem się jak świnia.
W styczniu nadszedł dzień kiedy poznałem pewną dziewczynę i stwierdziłem, że żeby ją jakoś zainteresować czas coś ze sobą zrobić. W ciągu jednego dnia rzuciłem palenie, ograniczyłem alkohol do jednego dnia w miesiącu, dieta, start z siłownią i jeszcze kilka innych zmian w życiu. Przewrót o 180 stopni.
Stan początkowy ze stycznia (coś około 15.01):
Waga: 131 kg
Wzrost: 183 cm
Pas: 111 cm
Brzuch: 130 cm
Biceps: 41 cm
Udo: 73 cm
Stan na dzień 27.02:
Waga: 124 kg
Wzrost: 183 cm
Pas: 108 cm
Brzuch: 115 cm
Klatka: 126 cm
Biceps: 42 cm
Udo: 71 cm
Dieta:
Posiłek numer 2 nie należy do najzdrowszych (katering zewnętrzny w firmie, posiłek wygląda różnie ale staram się zamawiać coś najbardziej zdatnego do zjedzenia), dążę do jego zmiany.
Do ostatniego posiłku dochodzą jeszcze warzywa, czy to kalafior czy coś innego. W weekendy dochodzi też ryba i orzechy, niestety w dużych ilościach jako przekąska.
Teraz pytanie, jest tych kalorii mało a ja nie jestem głodny na tej diecie, zmęczony, siła rośnie, zero jakichkolwiek objawów braku czegokolwiek. Co jeszcze można zmienić w tej diecie? Największym problemem jest fakt, że nie nawidzę gotować dlatego też ostatni posiłek jest przygotowywany z trudem.
Trening: FBW, sam trening siłowy zajmuje mi około 40 - 50 min. Do tego dochodzi jeszcze 30 min na rowerku stacjonarnym o wysokiej intensywności. Trening o godzinie 16:00 od razu po pracy - 3 razy w tygodniu, jeżeli w tygodniu wypadnie jakieś spotkanie to wtedy odrabiam w weekend. Mięsa na sobie trochę mam, szkoda tylko że przykryte sadłem.
Chcę w dni nietreningowe wproadzić trening HIIT. Robi się też ciepło i chcę wrócić do codziennego roweru czyli 20 km dziennie + około 70 - 80 km przez cały weekend. Generalnie co do wysiłku na rowerze nie mam problemu, idę jak szatan mimo wagi. Gorzej z bieganiem, głównie dlatego że tego nienawidzę.
Zdjęcia sylwetki:
Zmieniony przez - alibizi w dniu 2016-02-27 18:44:11
Zmieniony przez - alibizi w dniu 2016-02-27 18:45:06