Szacuny
0
Napisanych postów
3
Na forum
5 lat
Przeczytanych tematów
32
Cześć. Z góry przepraszam jeśli temat nie tutaj ale jestem nowy i jeszcze nie ogarniam.
Posiadam problem- muszę walczyć.
Wiem, nie musicie mi tłumaczyć że najlepszą walką jest walka unikniona ale nie mam wyjścia.
Problem w tym, że nigdy się nie biłem, nie znam swoich możliwości nawet. Co prawda kiedyś tam próbowałem sobie amatorsko w domu trenować jakieś sporty walki, ale to szkoda o tym gadać...
Mój przeciwnik jest ode mnie większy, jest troszkę wyższy i ogólnie ma większą masę (niekoniecznie mięśniową) no ale gabarytami jest wyraźnie większy. Z tego co wiem, coś tam potrafi się bić no ale ile w tym prawdy nie wiadomo...
Naprawdę wolałbym uniknąć tego starcia i odkładam to jak mogę ale wiem że niedługo nadejdzie taka chwila że będe musiał się z nim zmierzyć...
Więc proszę was, powiedzcie mi jak pokonać nie jego, tylko samego siebie i pokonać lęk... Naprawdę chciałbym tego uniknąć ale jak już nie mam wyjścia to wolałbym to wygrać...
Wesprze ktoś? Poda jakieś rady jak mam go rozbroić?
Szacuny
64
Napisanych postów
109
Wiek
9 lat
Na forum
5 lat
Przeczytanych tematów
15995
8,5 miesiąca w roku typowy okres "studencki" treningów.
2x w tygodniu.
Może być 3 - nie ma znaczenia i tak chodzi o ilość GODZIN wytrenowanych. Właśnie dlatego zmienna były godziny a nie "lata".
Szacuny
631
Napisanych postów
2089
Wiek
6 lat
Na forum
14 lat
Przeczytanych tematów
111617
Idź na jakiś trening w Twoim mieście, najlepiej na grupę zaawansowaną. Powiedz trenerowi jaki masz problem i że chciałbyś się delikatnie poklepać z zawodnikami. Zapłać za to, powiedzmy 50 zł i nie powinien odmówić.
Szacuny
11102
Napisanych postów
51210
Wiek
30 lat
Na forum
23 lat
Przeczytanych tematów
57816
Nie umiejąc się bić zrobiłbym tak: Kopanie w nogi, kolano, udo, jajka i uciekanie jak się zbliża. W piłkę pewnie umiesz grać, więc chyba dasz radę. Przez dłuższy czas nie zdradzisz, że nie umiesz się bić. Do bliższego dystansu lepiej nie dopuszczać, a jak już to chyba pozostają lekkie szturchniącia w oczy. Nie potrzeba dużo siły, luźna ręka jest szybka, a przeciwnik może się zniechęcić. W parterze, jak zaczniesz się obawiać o swoje zdrowie, też możesz skupić się na oczach i krtani. Oczywiście to ostateczność i w takim stopniu, żeby nie uszkodzić przeciwnika, a raczej zniechęcić. Nie ma się co oszukiwać, może będziesz walczył o swoje zdrowie, więc masz prawo się bronić. Tym bardziej, że chyba nie jesteś pomysłodawcą tej bójki. Obejrzyj jakieś proste techniki kravmagi dla kobiet. Fajne dźgnięcia w oczy są w Kung Fu Wing Chun.
Szacuny
2343
Napisanych postów
2195
Wiek
27 lat
Na forum
6 lat
Przeczytanych tematów
25570
Jeżeli jest większy gabarytami to trzeba unikać zwarcia. Lewy i low na noge. Ale jeśli nie trenowałeś nie jesteś obyty z walką to będzie ciężko... Ogólnie odradzam walki. Samoobrona to 99% rozmowy.
Szacuny
631
Napisanych postów
2089
Wiek
6 lat
Na forum
14 lat
Przeczytanych tematów
111617
To jak nie ma takiej opcji to tak jak koledzy mówią - kop. W bliższym dystansie uderzenia nasadą dłoni - szybkie i nie uszkodzisz nadgarstka. Celuj w nos i oczy. Po prawdzie to w ten sposób pokonasz nawet boksera, tylko musisz go zaskoczyć zdecydowanym atakiem. I tu następna kwestia - ATAKUJ ZDECYDOWANIE. TY musisz zacząć. Jeśli go od razu brutalnie i agresywnie zaatakujesz to gość nie będzie wiedział co się dzieje. Prawdopodobnie się "zamknie" (pochyli i zasłoni głowę) i będziesz mógł wsadzić mu kolano w łeb albo na brzuch.
Szacuny
299
Napisanych postów
559
Wiek
22 lat
Na forum
10 lat
Przeczytanych tematów
51806
Ja to widzę tak. W miesiąc bić się nie nauczysz. Wyjdziesz do tego przeciwnika i jeśli cos umie - dostaniesz oklep, może ci zrobić krzywdę. Jeśli nic nie umie, też może zrobić krzywdę. Albo możesz i ty zrobić mu krzywdę, a z tym wiążą sie przykrości. Tak źle i tak niedobrze.
Szacuny
75
Napisanych postów
647
Wiek
43 lat
Na forum
12 lat
Przeczytanych tematów
24350
Jak nie masz potrzebnego doświadczenia, i się stresujesz to takie instrukcje "dwa proste", "lewy low kick" nic ci nie dadzą, bo ci to z głowy wyleci i będziesz podejrzewam lekko sparaliżowany. Jedyne wyjście to złapanie wk***ie** i tyle. Wpadasz i z całej siły bez przerwy ładujesz go tak jak umiesz w mordę i tyle. Żadnej filozofii tutaj nie trzeba, a przejmowanie się tym że ktoś powiedział że "on się dobrze bije" możesz włożyć między bajki. Przekonasz się sam. Większość miejskich "fighterów" jest owiana legendą nikt nie widział jak się biją ale są przech** i każdego rozwalą.. Ile razy ja to słyszałem a potem się okazywało jak jest naprawdę. Wlatujesz w gościa i cały czas w ryj z agresją. A jak się boisz bardzo że nie możesz spać w nocy to po prostu powiedz że się bił nie będziesz i tyle. Ale znając takich cwaniaków to będzie to wykorzystywał bo trafił się mu gość którego będzie bił a ten mu nie odda.
Szacuny
0
Napisanych postów
3
Na forum
5 lat
Przeczytanych tematów
32
Nie no, z tym czy się kompletnie nie umiem bić czy nie to nie da się konkretnie stwierdzić. Biłem się kilka razy z kolegami ale tak na żarty, czasem wygrywałem a czasem nie. Coś tam w worek uderzyć potrafię (umiem dość dobrego high kicka jak na kogoś kto się nigdzie nie trenował). Ostatnio byłem z kolegami na siłowni i jak oni dźwigali ciężary to ja zająłem się workiem. Coś tam potrenowałem z godzinkę i doszedłem do wniosku że mam nawet mocny prawy prosty, więc jeśli do walki dojdzie, będę starał się to szybko tym prawym rozwiązać. Trenowalem jeszcze parę różnych uderzeń ale wiadomo trening na worku to całkiem co innego niż zachowanie w walce i jestem tego świadomy. Postaram się w delikwenta wejść na pełnej, tak żeby sobie od razu wyrobić przewagę, ale czy to mi się psychicznie uda to jest dopiero zagwozdka...