nie jest to dla mnie łatwy temat ale dosyć niedawno sytuacja w moim życiu wprowadziła mnie w jeszcze większy dół w jakim byłem (kobieta zachowała się jak :). Leczę się psychiatrycznie ale czuje, że musze coś zrobić. Mam 20 lat 170cm wzrostu i 87kg wagi. Boje się zacząć
trenować bo nigdy ze sportem to wspólnego nic nie miałem. Pobrałem jako pierwszy krok fitatu, wstawiłem moje typowe jadłospisy i pokazują mi zapotrzebowanie na 2600kcal, a ja tak jak dzisiaj zjem i mi to kompletnie starcza to będzie 1300kcal 86 białka 30 tłuszczu 120 węgli. Nie wiem czy to do końca zdrowe. Chciałbym zacząć na chodzić na siłownie zeby zająć głowę i czuć się o wiele lepiej ze samym sobą. Boje się jednak, że nie będzie efektów w jakimkolwiek czasie, żebym się nie poddał a mam wrażenie że to jest moja ostatnia szansa, żeby cokolwiek spróbować. Czy ktoś, może cokolwiek doradzić? Będę bardzo ale to bardzo wdzięczny