Witam,
nie przeszukiwałem forum w poszukiwaniu podobnego tematu, ponieważ tego typu sprawy są bardzo indywidualne. Przybliżę pokrótce moją sytuację:
22.09. na WFie coś stało mi się z kolanem, gdy wstawałem z podłogi i obróciłem się - stopa została w miejscu, a reszta ciała się obróciła - poczułem blokadę, stało się bardzo niestabilne w jednym momencie, miałem wrażenie jakby coś mi w nim przeskoczyło (udzielono mi pomocy, o ile można to tak nazwać - posmarowano mi kolano altacetem i zawiązana opaska, na moje nieszczęście nie mieli lodu). Nauczyciel kazał mi iść z tym od razu do lekarza, tak też zrobiłem. Poszedłem do chirurga. Lekarz zbadał mnie tylko na oko, nie kazał mi zrobić żadnego prześwietlenia, pozginał tylko nogę i powiedział żebym 2 dni posiedział w domu - stwierdził przy tym delikatne skręcenie stawu kolanowego. Po owych dwóch dniach kolano mi napuchło, myślałem, że to rzecz naturalna. Na miejscu okazało, że w kolanie zbiera mi się woda, lekarz natychmiast mi ją ściągnął, było jej ok. 250 ml, następnie założono mi szynę i kolejny tydzień nakazano mi zostać w domu. Po tygodniu poszedłem i okazało się,że woda nadal się zbiera, odciągnięto mi ją natychmiast, tym razem było jej 250ml przy czym lekarz powiedział, że mam stan zapalny czegoś tam, niestety nie usłyszałem czego. Szyna pozostała na mojej nodze na kolejny tydzień, który musiałem przesiedzieć w domu. Po kolejnym tygodniu, na kontroli miałem nadal trochę płynu w kolanie, ale lekarz powiedział, że jest to ilość znikoma i nie trzeba jej ściągać, potem założono mi gips na 2 tygodnie. Po 2 tygodniach zdjęto mi gips, ale noga była opuchnięta, mówiono mi, że jest to naturalne po gipsie (nigdy wcześniej nic mi nie gipsowano). Tego samego dnia poszedłem do szkoły, po powrocie do domu stwierdziłem, że kolano jakby mi bardziej opuchło, trochę spanikowałem i mama zawiozła mnie do lekarza. Lekarz potwierdził moją panikę, jednakże bolała mnie noga - nie mogłem zginać, znowu powiedziano mi, że to normalne przy tego typu przypadkach. Dla mojego spokoju skierowano mnie na rehabilitację, magnetronik i prądy (3 rodzaje). Byłem zapisany na 8 wizyt. Po 3 dniach noga już mnie nie bolała, mogłem ją zginać i bez problemu wchodzić po schodach, następnego dnia jak wchodziłem po schodach i dałem normalny krok na pół piętrze poczułem taką samą sytuację jak na WFie - noga się zablokowała, czułem, że jak oprę na niej ciężar to mi się w pół złoży, na szczęście zostały jeszcze 2 piętra to poleciałem szybko na jednej nodze. Od razu nogę posmarowałem altacetem i zmroziłem lodem w spray'u, a potem próbowałem ją rozchodzić. Położyłem się, a nogę obłożyłem włoszczyzną (
tutaj musiałem improwizować, nie miałem lodu w kostkach, a włoszczyzna była na tyle luźna, że mogłem obłożyć całe kolano wokół), a przez następne kilka godzin obserwowałem nogę. Po tych paru godzinach wszystko wróciło do normy, nic nie bolało, żadnego dyskomfortu. Powiedziałem o tym zdarzeniu rehabilitantce, ona powiedziała, że to mogło się stać, ponieważ mam jeszcze niestabilne kolano, mam bardzo osłabione stabilizatory czynne (mięsień czworogłowy uda, a w sytuacji na WFie było to samo, że NIBY miałem słabe mięśnie ud - a tu się myli, trenuję ok. 10 lat siatkówkę, gdzie nogi są bardzo ważne, regularnie też je ćwiczyłem na siłowni i uważałem je za moją najsilniejszą partię mięśniową). Wczoraj zakończyłem całą rehabilitację, czuję się zdrowy, nic mnie nie boli, nie czuje już niestabilności, ale pozostaje jedno "ale". Wczoraj po rehabilitacji poszedłem na basen, wskoczyłem do wody, chciałem kawałek odpłynąć "żabką" i po pierwszym ruchu znowu ta sama sytuacja, noga się zablokowała, zanim dopłynąłem kraulem (jak macham w ten sposób nogami to mnie w ogóle nie boli, tylko na boki) to już nie czułem tego dyskomfortu i blokady - nastawiło mi się. Tego samego wieczora jak stałem z kolegami przy ławce dałem krok do przodu i znowu to samo, był to naturalny ruch więc nie wiedziałem czemu tak się dzieje, ta sytuacja była jeszcze szybsza - jak mi to kolano "wypada" to mnie na szczęście nie boli, tylko jest dyskomfort - złapałem się za kolano i przyciągnąłem do uda, poczułem, że "wskoczyło" i znowu było fajnie. Zapomniałem, że na ostatniej wizycie lekarz stwierdził mi stłuczenie stawu kolanowego. To jest śmieszne, w tej przychodni, w której się leczyłem pracuje na zmianie 4 lekarzy, z każdym miałem styczność, każdy mi co innego zdiagnozował, gdzie tu sens, gdzie logika?
I tu jest pies pogrzebany. Ile czasu można bawić się w nastawianie kolana? Mam świadomość, że kontuzje kolana często powracają, ale czy tak często i w tak głupich sytuacjach? Lekarz mi nie przepisał żądnego leku z glukozaminą czy kolagenem, sam o to musiałem zadbać. Stabilizator dostałem, ale noszę go tylko jak chodzę na siłownię, a potem na treningi. Jak już wcześniej wspominałem trenuję siatkówkę, a sportowi trzeba się poświęcić, ale nie mogę trenować mając ciągłe uczucie, że jak źle stanie to znowu mi to kolano "wypadnie". Na razie mam barierę psychiczną i dość mocno się tym przejmuję. Zwolniony z WFu jestem do końca listopada. Czy ktoś przeszedł może taką kontuzję albo chociaż wie coś na ten temat? Do chirurga nie chce iść, ponieważ wydaję mi się, że wychodzą z założenia, że gips to lekarstwo na wszystko. Kostki miałem pokręcone po 5-6 razy i nigdy z tym do lekarza nie szedłem. Trener się mnie pytał czemu dałem sobie gips nałożyć, ale co ja miałem do gadania. Udałbym się do ortopedy, ale w moim mieście nie ma ortopedy dziecięcego (mam 17 lat, a jak dziecko nie wyglądam, to samo mówi chirurg, a ortopeda nie chce mnie przyjąć). Czy ktoś może mi w jakiś sposób doradzić?
Małe sprostowanie - to "wypadanie" nie dotyczy w żadnym wypadku rzepki, to się dzieje w środku, nie widać z zewnątrz jakichś zmian.
Zmieniony przez - Batistasss w dniu 2009-11-07 10:02:12
nie przeszukiwałem forum w poszukiwaniu podobnego tematu, ponieważ tego typu sprawy są bardzo indywidualne. Przybliżę pokrótce moją sytuację:
22.09. na WFie coś stało mi się z kolanem, gdy wstawałem z podłogi i obróciłem się - stopa została w miejscu, a reszta ciała się obróciła - poczułem blokadę, stało się bardzo niestabilne w jednym momencie, miałem wrażenie jakby coś mi w nim przeskoczyło (udzielono mi pomocy, o ile można to tak nazwać - posmarowano mi kolano altacetem i zawiązana opaska, na moje nieszczęście nie mieli lodu). Nauczyciel kazał mi iść z tym od razu do lekarza, tak też zrobiłem. Poszedłem do chirurga. Lekarz zbadał mnie tylko na oko, nie kazał mi zrobić żadnego prześwietlenia, pozginał tylko nogę i powiedział żebym 2 dni posiedział w domu - stwierdził przy tym delikatne skręcenie stawu kolanowego. Po owych dwóch dniach kolano mi napuchło, myślałem, że to rzecz naturalna. Na miejscu okazało, że w kolanie zbiera mi się woda, lekarz natychmiast mi ją ściągnął, było jej ok. 250 ml, następnie założono mi szynę i kolejny tydzień nakazano mi zostać w domu. Po tygodniu poszedłem i okazało się,że woda nadal się zbiera, odciągnięto mi ją natychmiast, tym razem było jej 250ml przy czym lekarz powiedział, że mam stan zapalny czegoś tam, niestety nie usłyszałem czego. Szyna pozostała na mojej nodze na kolejny tydzień, który musiałem przesiedzieć w domu. Po kolejnym tygodniu, na kontroli miałem nadal trochę płynu w kolanie, ale lekarz powiedział, że jest to ilość znikoma i nie trzeba jej ściągać, potem założono mi gips na 2 tygodnie. Po 2 tygodniach zdjęto mi gips, ale noga była opuchnięta, mówiono mi, że jest to naturalne po gipsie (nigdy wcześniej nic mi nie gipsowano). Tego samego dnia poszedłem do szkoły, po powrocie do domu stwierdziłem, że kolano jakby mi bardziej opuchło, trochę spanikowałem i mama zawiozła mnie do lekarza. Lekarz potwierdził moją panikę, jednakże bolała mnie noga - nie mogłem zginać, znowu powiedziano mi, że to normalne przy tego typu przypadkach. Dla mojego spokoju skierowano mnie na rehabilitację, magnetronik i prądy (3 rodzaje). Byłem zapisany na 8 wizyt. Po 3 dniach noga już mnie nie bolała, mogłem ją zginać i bez problemu wchodzić po schodach, następnego dnia jak wchodziłem po schodach i dałem normalny krok na pół piętrze poczułem taką samą sytuację jak na WFie - noga się zablokowała, czułem, że jak oprę na niej ciężar to mi się w pół złoży, na szczęście zostały jeszcze 2 piętra to poleciałem szybko na jednej nodze. Od razu nogę posmarowałem altacetem i zmroziłem lodem w spray'u, a potem próbowałem ją rozchodzić. Położyłem się, a nogę obłożyłem włoszczyzną (

I tu jest pies pogrzebany. Ile czasu można bawić się w nastawianie kolana? Mam świadomość, że kontuzje kolana często powracają, ale czy tak często i w tak głupich sytuacjach? Lekarz mi nie przepisał żądnego leku z glukozaminą czy kolagenem, sam o to musiałem zadbać. Stabilizator dostałem, ale noszę go tylko jak chodzę na siłownię, a potem na treningi. Jak już wcześniej wspominałem trenuję siatkówkę, a sportowi trzeba się poświęcić, ale nie mogę trenować mając ciągłe uczucie, że jak źle stanie to znowu mi to kolano "wypadnie". Na razie mam barierę psychiczną i dość mocno się tym przejmuję. Zwolniony z WFu jestem do końca listopada. Czy ktoś przeszedł może taką kontuzję albo chociaż wie coś na ten temat? Do chirurga nie chce iść, ponieważ wydaję mi się, że wychodzą z założenia, że gips to lekarstwo na wszystko. Kostki miałem pokręcone po 5-6 razy i nigdy z tym do lekarza nie szedłem. Trener się mnie pytał czemu dałem sobie gips nałożyć, ale co ja miałem do gadania. Udałbym się do ortopedy, ale w moim mieście nie ma ortopedy dziecięcego (mam 17 lat, a jak dziecko nie wyglądam, to samo mówi chirurg, a ortopeda nie chce mnie przyjąć). Czy ktoś może mi w jakiś sposób doradzić?
Małe sprostowanie - to "wypadanie" nie dotyczy w żadnym wypadku rzepki, to się dzieje w środku, nie widać z zewnątrz jakichś zmian.
Zmieniony przez - Batistasss w dniu 2009-11-07 10:02:12
Never give up, NEVER BACK DOWN c'mon!