Lato 2009r 20maja rozpoczynam najszczęśliwszą podróż w życiu.
Cel, zrzucić kilogramy. Zaczynałem z wagą 130kg upór determinacja, dieta i przyjemność z jazdy na rowerze pozwoliły mi w listopadzie 2009r ujrzeć na wadze 85kg. Tym samym można powiedzieć przez wakacje uporałem się z otyłością. Dietę jaką miałem była bardzo bogata w białko, praktycznie co dzień białko białko i jeszcze raz białko, do tego owoce, woda, chleb bez masła, raz na miesiąc pozwoliłem sobie na kilka kawałków pizzy i szklankę zimnej wody. No ale ok wróćmy do problemu.
W 2011r coś we mnie pękło zacząłem pochłaniać coraz większe ilości jedzenia waga rosła, dziś objadam się jak głupek ważąc już ponad 132kg. Mam coraz większe problemy z oddychaniem no i ogólnym poruszaniem się. Latem próbowałem wrócić do pasji jaką jest pedałowanie(ale nie takie o jakim myślicie tylko na rowerze ;]) niestety skończyło się na tym, że z pasji zostały tylko raty za rower.
Chcę z tym skończyć, najprawdopodobniej mój problem leży gdzieś po stronie psychologicznej, no ale ćwiczyć nie zaszkodzi. Tylko no właśnie wyglądam tak spaśle, że wstydzę się wyjść do ludzi, na siłownie czy basen(choć już prawie się przełamałem, ale jak widzę ten wzrok ludzi to mnie on przeraża)
Może pomożecie mi się ogarnąć? Jakieś ćwiczenia, które na razie pozwolą mi się rozluźnić, nabrać trochę werwy w tym co mnie czeka, jakieś witaminy na poprawę nastroju i zdobycie chęci do ćwiczeń,
wszystko co jest rzeczowe i pomoże mi się zebrać w sobie będrzie mi bardzo przydatne. Sam już też trochę googluje też właśnie dzięki temu trafiłem na forum wasze. No nic kończę ten monolog i liczę na jakiś odzew nawet ten negatywny :)
Pozdrawiam