unplugged - plagiat najwyższą formą komplementu-smacznego
Wklejam miskę z dziś- weekend to była masakra-prowadziłam dwa dni szkolenia, zaoferowano ciasteczka, buły z szyna itp, pożerałam własne zasoby ku zaskoczeniu gawiedzi, buły trochę skubnęłam, kalorycznie nie potrafię podliczyć. Ogólnie, chyba jestem przemęczona psychicznie, albo mi na rozum padło, bo: w sobotę i dziś byłam w klubie- zapomniałam notatnika, więc sprawozdanie ogólne- sobota- MC, przysiady (przypomniałam sobie wersje baletowe i bez obciążeń tak dałam sobie popalić, że mi się kopyta trzęsły).Zgodnie z wytycznymi dołożyłam ciężaru- 25 kg to max prawidłowego wykonania. Przy przysiadach i wypadach- przy 15 kiwam się jak pijany zając (problem z równowagą?).A te same
ćwiczenia ze sztangielkami po 8 kg idą łatwiej...(wiem, wiem perspektywa 30 kg na łapę
)No i teraz się przyznaję- do tej pory latałam na babską część klubu i szarpałam się ze zmianą talerzy na sztandze, ćwiczyłam w osobnej salce, kurka, znudziło mi się- postanawiam wedrzeć się do męskiej części świata, tylko tam się wszyscy gapią
Dziś- ćwiczenia na maszynach, też dołożyłam tak, żeby 8, 9 powtórzenie było walką (a i tak mam wrażenie, że przy sztandze wszystko czuję bardziej?
Chciałam zrobić fotę planka- okazało się, że dwa razy wzięłam aparat- ale bez karty
I dopiero wieczorem zorientowałam się, że do pracy poszłam w gumowych, białych trepkach...
A, i jeszcze chciałam zapytać: czy marchew, buraki, jabłka, korzeń pietruchy wliczać, jeżeli robię z nich sok? A jeżeli tak, to jak, bo część odpada? Ważyć tę odpady i odejmować?
Zmieniony przez - Kociszcze w dniu 2011-09-12 23:28:09