Czy nasz ulubiony soke pokłocił się ze swoimi pupilami?

Co jest Bullu? O co Ci chodzi? Trochę przesadzasz z tym chuchanie na dumę "mistrza", który podaje się za "prezesa".

Zgadza się..ta organizacja mogła być jedną z większych w Polsce i uznawaną..Będąc w niej widziałem takie możliwości. Sam starałem się to promować i przy pomocy kolegi ze Śląska rozwijać.Nic to, że nie mieliśmy doświadczenia ani obycia. Ale poprzez częste wyjazdy zaczęliśmy być choć trochę dostrzegani. Przełamywaliśmy barierę niechęci do nas i noszonych przez nas ideogramów na naszych bluzach od karate-gi.Uczyliśmy się od innych. Podpatrywaliśmy. Przynajmniej ja się tak starałem. Z doświadczenia skorzystać innych,zachowując swoją tożsamość. Co więcej zdobyliśmy dobrych znajomych,kolegów..te znajomości to dziś procentują..Nie zamykaliśmy się we własnym kręgu..Nawet tu na SFD wypowiadają się osoby, z którymi dzieliśmy wrażenia sportowe na tych samych imprezach.
Staraliśmy się udowodnić, że wśród tej naszej gromady są ludzie inaczej myślący. Pokazujący, że sport jest nie tylko próbką zweryfikowania swoich umiejętności ale nawet łącznikiem pomiędzy stylami czy organizacjami. To było fajne..tylko nie służyło zbytnio wysoko rozwiniętemu ego jednej z osób..

Kilka konkurencji w kanon tsunami zostało wprowadzonych przez nas: przez klub w Stanisławowie i klub z południowej Polski. Tyle tylko, że to co my zaczerpnęliśmy od innych..zostało zupełnie pozmieniane przez wiadomo kogo..a "światu" ogłoszono, że oto ów opracował zasady nowej konkurencji :)...no nie..

Teraz zapewne znów powstanie artykuł o moich podłych insynuacjach..tyle, że prawda jest po mej stronie:)

W latach 90 to naprawdę była silna organizacja..moi koledzy nie pamiętają...ale ja również w tych latach tę przygodę z tsunami rozpoczynałem (tyle, że Ci z którymi ja się ongiś spotykałem na spotkaniach treningowych..są albo w tych drugich odłamach tsunami..albo w zupełnie innych organizacjach). zajmują się zupełnie czym innym, innymi sw.

Lata 90 Warszawa pełna klubów tsunami..zgrupowania treningowe w różnych miejscach Polski po kilka dziesiątek uczestników np.Płock,Bydgoszcz.

Dziś to niewielka cząstka ludzi..choć oficjalnie głosi się wielkość..jest..ale na papierze..

Dziś to już nie moje klimaty, nie moje środowisko..i nie moje zadanie by zadbać o rozwój i tej organizacji i stylu. Niech się bawią w to inni.

Karatedots jeśli piszesz szczerze, to funkcjonuje coś takiego jak zarząd..jeśli on widzi nieprawidłowości w postępowaniu lidera i psuje renomę..to chyba od czegoś ten zarząd jest by podjąć kroki..tyle, że to znów ..sztuczne..nieprawdaż..

Wiem, jak działa osoba, która jest bohaterem tworzonych tu tematów..gdyż w dużej części sam tego doświadczam. Tylko tyle, że nie jest on osobą,która będzie miała wpływ na me życie czy nim sterowała, czego bardzo by sobie zapewne życzył.

Piszesz, że to nie jest tak, że nie chcecie ze mną rozmawiać..a niby jak podejmujecie kontakt..nie czuję go..czy może tak,że obawiacie się ryzyka..

Wiesz,moim zdaniem jak się już nosi te "kilka dan" (nieważne których) to to zobowiązuję do pewnych odważnych zachowań, do obrony swojego zdania..do zwrócenia uwagi o niewłaściwych zachowaniach..Milczenie oznacza przyzwolenie..i niewiele ma to wspólnego z lojalnością.. Nie twierdzę, by głosić to tu na forum..ale nawet w zamkniętym Waszym kręgu..tyle tylko, że tam wszystkiemu się przyklaskuje..zresztą nie różniłem się w tym też...dopóki oczęta nie zaczęły się otwierać..
Zabawne jest dla mnie gdy jeden z Was ze mną w rozmowie uważa na to co mówi, drugi w ogóle boi się odebrać czy odpisać..trzeci,gdy nie kupiłem argumentów..napisał mi"jesteś głupszy niż myślałem" czwarty zlał całkowicie..jest jeden który normalnie rozmawia..i wg. mnie najnormalniej się zachowuje..

Dobro stylu i organizacji w Waszych rękach..mnie to już nie dotyczy..wiele jest do naprawienia i długo to zajmie..ja się odnajduję teraz gdzie indziej..niemniej jednak jeśli będę mógł w czymś pomóc ..ok.

Natomiast jeśli to postawioną wysoko osobą w hierarchi jest u Was osoba, o której ja myślę...to moim zdaniem nic z tego nie wyjdzie. Osoba ta kiedyś mi dała do zrozumienia,że odejście z organizacji kończy się kłopotami..i nie był to jeszcze czas mego odejścia..

Jeśli komuś mój powyższy post może zaszkodzić..śmiało można usunąć..:)

Jacku. Bardzo dobrze ująłeś temat. Co do tego że jest Zarząd.... Obydwaj wiemy jak wyglądała i wygląda kwestia wielu uchwał. Nie wspominając o kontrowersjach dotyczących uprawnień instruktorskich. Nie chcę pisać więcej, żeby mój post znów nie został wycięty.

Oczywiście prawdopodobnie myślimy o tej samej osobie, wysoko postawionej w Honbu Renmei. Mam nadzieję że będzie inaczej niż piszesz. Tutaj sprawa jest prozaiczna. Wiele osób się obawia i tyle. /Wielu nie chce widzieć. Jeśli wspomniana osoba nas poprze i będziemy mieli pewność co do tego, będzie o co kruszyć kopie. Inaczej pewnie nic się nie uda zmienić. I nie jest tak że cały czas wszyscy przytakują. Troszęczkę już się to zmieniło.

Nieważne zresztą. Napisałem tu wyłącznie z tego powodu, żeby ludzie z SFD i inne postronne osoby czytające forum wiedzieli że i u nas panują różne poglądy. Że warto znać obraz z kilku perspektyw. Też mi zależy na niwelowaniu uprzedzeń do naszej odmiany Karate. Nie chcę i nie zamierzam nic udowadniać, więcej pisać itd. Jak się uda to co planujemy i tak będzie o tym słychać.

Miłego wieczoru Wam wszystkim i pozdrawiam

Zmieniony przez - KaratedoTS w dniu 2011-03-21 00:26:39

Jeśli tak stawiasz sprawę..to ok rozumiem. w porządku. Wiem, że są tam ludzie inaczej myślący...przecież nawet tu o tym, ale w innym temacie, o tym pisałem. Kwestie "zapalne" które poruszyłeś nie dotyczą jedynie mnie, a kilku osób więcej. Obaj mamy tego świadomość. Ale fajnie, że zabierasz głos,podejmujesz kontakt. Mnie to również cieszy.

Słuchajcie.
Tak jak każdy (prawie) z nas ma swoje zajęcia, swoje pasje i na forum wpada w wolnych chwilach, tak niektórzy poświęcają na forum WIĘKSZOŚĆ SWOJEGO CZASU, i to nawet nie będąc zarejestrowanym, w ramach hobby.
Są wśród takich osób ludzie, którzy dopatrują się znamion przestępstwa w każdym poście ich dotyczącym, nawet jeśli takich nie ma. Działa to tak, że ludzie tacy skarżą się na te posty a gdy administrator nie reaguje, to ślą zawiadomienie do prokuratury. Prokurator winien to rozpatrzyć, pozwany winien się tłumaczyć... i tak cały czas. Nie ma co się zatem dziwić, że Bul woli usuwać posty, które nawet nie łamią prawa, ale ktoś się na nie skarży.

Jednak możecie mieć pewność, że ON czyta

No jest rozwiązanie.
Panie Ryszardzie, powinien Pan założyć konto na YT i wysyłać wezwania do każdej z tych osób. Jest 10% szans, że ktoś to potraktuje poważnie i rzeczywiście przestanie o Panu niemile pisać

Ta dobra rada, z życzliwego serca!