Witam.
Wczoraj mialem nieprzyjemną sytuację, która wyprowadziła mnie z bardzo błędnego spojrzenia na świat. Wczesniej żyłem w błogiej pewności, że tak długo jak nikogo nie zaczepię jestem bezpieczny. Wczoraj to się zmieniło, gdyż idąc do znajomego zostałem zaczepiony przez grupkę chłopaków. Było ich około 6. Sytuacja wyglądała tak, iż idąc ulicą minąłem ich z MP3 na uszach. I po przejsciu kilkunastu metrów ktoś mnie popchnął. Wyjąłem jedna ze słuchawek i usłyszałem standardowe teksty: Co to k***a mialo być i tak dalej. Odszczekałem się, że nic nie zrobiłem i tak dalej oczywiście starając się tego uniknąć. Jeden z nich spróbował mnie nawet kopnąć kolanem w krocze, ale uderzenie zablokowałem, a potem dwójka z tych chłopaków nawrzeszczała na reszte żeby się uspokoili. Cała sytuacja rozeszła się po kościach, ale dzisiaj spoglądając w lustro zorientowałem się, że mogę się one powtarzać, gdyż mój wyglad nie sugeruje tężyzny fizycznej, a więc jestem łatwym łupem. Mam 173 cm i ważę około 55 kilogramów, a więc wyglądam bardzo szczupło. Wczoraj o dziwo nie czułem przed nimi strachu, a jedynie wściekłość mnie ogarnęła i naprawde nie wiedziałem co zrobić.
Poradźcie coś i powiedźcie jakie mam wyjścia? Czy trenowanie czegoś to dobry pomysł? Czy przy nastepnej takiej sytuacji skorzystać z metody "Uderz jednego, ale skutecznie, a reszta da spokój." czy może lepiej standardowo uciekać?
Doradźcie coś ;).
Wczoraj mialem nieprzyjemną sytuację, która wyprowadziła mnie z bardzo błędnego spojrzenia na świat. Wczesniej żyłem w błogiej pewności, że tak długo jak nikogo nie zaczepię jestem bezpieczny. Wczoraj to się zmieniło, gdyż idąc do znajomego zostałem zaczepiony przez grupkę chłopaków. Było ich około 6. Sytuacja wyglądała tak, iż idąc ulicą minąłem ich z MP3 na uszach. I po przejsciu kilkunastu metrów ktoś mnie popchnął. Wyjąłem jedna ze słuchawek i usłyszałem standardowe teksty: Co to k***a mialo być i tak dalej. Odszczekałem się, że nic nie zrobiłem i tak dalej oczywiście starając się tego uniknąć. Jeden z nich spróbował mnie nawet kopnąć kolanem w krocze, ale uderzenie zablokowałem, a potem dwójka z tych chłopaków nawrzeszczała na reszte żeby się uspokoili. Cała sytuacja rozeszła się po kościach, ale dzisiaj spoglądając w lustro zorientowałem się, że mogę się one powtarzać, gdyż mój wyglad nie sugeruje tężyzny fizycznej, a więc jestem łatwym łupem. Mam 173 cm i ważę około 55 kilogramów, a więc wyglądam bardzo szczupło. Wczoraj o dziwo nie czułem przed nimi strachu, a jedynie wściekłość mnie ogarnęła i naprawde nie wiedziałem co zrobić.
Poradźcie coś i powiedźcie jakie mam wyjścia? Czy trenowanie czegoś to dobry pomysł? Czy przy nastepnej takiej sytuacji skorzystać z metody "Uderz jednego, ale skutecznie, a reszta da spokój." czy może lepiej standardowo uciekać?
Doradźcie coś ;).