Mam problem z zalewaniem brzucha po przejściu na masę.
Krótkie wprowadzenie:
Mam 33 lata, 179 cm wzrostu, ćwiczę 3x FBW + codzienne spacery (2,5-5km), praca głównie siedząca, waga aktualnie 73,5kg.
Zapotrzebowanie, które wyliczyłem z uwzględnieniem aktywności to 2400-2500 kcal/dzień.
Od marca do czerwca redukowałem na 2100 kcal i wszystko szło książkowo (150g białka, 80g tłuszcz, reszta węgle). W 3 miesiące zgubiłem jakieś 6-7 kg i ~7cm w pasie.
Po zejściu z %BF od czerwca zacząłem budować masę. Dzienny rozkład makro: 170g B, 100g T, 280g W = 2700 kcal, więc nadwyżka niewielka gdyż celuje w czystą masę. Nie spieszy mi się.
Problem w tym, że mimo tego bardzo zalewa mi brzuch. Waga po 1,5 miesiąca pokazuje 1,5 kg więcej (od 2 tygodni waga stoi), więc teoretycznie jest ok. Niestety patrząc w lustro mam wrażenie, że to sam tłuszcz na brzuchu. W te 1,5 miesiąca obwód pasa zwiększył się o 4 cm.
W tym tempie za miesiąc znajdę się w punkcie wyjścia.
W związku z tym, że dodatkowo borykam się z innymi problemami takimi jak: rozdrażnienie, problemy ze snem, senność, zmęczenie, itp. zacząłem podejrzewać, że może mnie dotyczyć problem niskiej wrażliwości na insulinę (choć od kiedy zacząłem trzymać michę na redukcji do słodkiego już mnie nie ciągnie jak kiedyś).
W najbliższym czasie wybiorę się na szereg badań, jednak nie wiem co mam z sobą robić do tego czasu.
-Czy przeszacowałem z nadwyżką i powinienem odjąć trochę kalorii?
-Czy sensowym jest zmniejszenie ilości węglowodanów na rzecz tłuszczy? Jeśli tak to do jakiego poziomu?
-Czy może taki początek pierwszej masy to normalne i robić swoje?