Suplementy i dodatki: Omega 3, Magnez, olej kokosowy
Warzywa: salata (roszponka), ogorek, pomidory, fasola, marchew z groszkiem (mrozone)
Ziola/przyprawy: majeranek, oregano, bazylia, cynamon, pieprz, sol, slodka papryka, kardamon, chrzan
Trening:
brak
Inna aktywnosc:
spacer - 2 x 1h
Samopoczucie:
Chuyowe (jesli moge sobie przeklnac...)
Nie powiem - nie jest mi latwo wciskac w siebie miecho i jaja, ktorych nie lubie, ale wychodze z zalozenia ze czasami trzeba sie poswiecic. Kiedy wiec przez ostatni tydzien czulam sie napompowana, bylo mi niedobrze - nic nie mowilam i nie chcialam sie uzalac nad soba (tylko pilam koper wloski i pokrzywe), ale coz - wyszlo mi uszami...
Pol nocy nie spalam, bo moj jasnie pan zoladek stwierdzil, ze zarzadza strajk, przez co do godz 4:30 meczylam sie ze skurczami, do godz. 5:45 lezalam z nadzieja, ze przejdzie. Po czym stwierdzilam, ze pierdziele - mam dosc wstawania co pol godziny w wiadomych celach... i ze z treningu nici. Nie pomylilam sie, bo jadac do pracy myslalam, ze zdechne - wcale nie mialam ochoty na rozmowy z panem zoladkiem w jezyku bulgotu... No ale coz.
Pierwszy posilek, ktory w zoladku zostal mial miejsce o 11. Mam nadzieje, ze nie bede juz miec "powtorki z rozrywki" do konca dnia.
A ze ja jak sobie zaloze cos to tak ma byc, wiec trening bedzie jutro i pojutrze. Norma tygodniowa ma byc wyrobiona: 3 x silowy i 2 x wytrzymalosciowy albo aero/cardio.
Miska na dzis
Zmieniony przez - Lady_Axe w dniu 2013-03-22 16:46:32