Ogólnie zawsze byłem trochę bardziej przy masie, tłumaczyłem to sobie grubokościstością :). Miałem predyspozycję do rośnięcia, biceps rósł mi w zastraszającym tempie. W wieku 17 lat dobiłem do 40cm, co przy zwroście 172cm wyglądało co najmniej monstrualnie. Za to klatka nigdy mi nie szła. Ale do rzeczy.
Redukcję zacząłem dokładnie 1 grudnia. Nie mam obwodów, ale za to są zdjęcia :). To zostało zrobione w lecie 2008 ale moja waga do zimy się nie zmieniła.
Waga 84,5kg
Dieta zbilansowana zapożyczona od kogoś z forum o podobnej wadze do mojej. Do tego Dymatize Dymaburn. Na diecie wytrzymałem całe 11 dni :). Trening to coś na wzór splitu, ale jak popadło i do tego bieżnia 20min dziennie. Do około 20 grudnia zszedłem na 81kg. Do końca miesiąca ani treningu i obżarstwo przez święta.
Na początku stycznia szok, bo waga wzrosła tylko do 81,5kg. Na następny ogień poszedł Universal Animal Cuts. Trening to już porządny poukładany split jednak jeszcze bez nóg. Zawsze twierdziłem, że to strata czasu. Dieta ograniczała się tylko do tego, że starałem się nie jeść syfu (McD, KFC, pizza, gyros).
Na początku lutego waga wynosiła 78kg. Stwierdziłem, że odstawiam na razie suple, brałem tylko przed treningiem BCAA Olimpu i po treningu L-Glutamine Olimpu. Po dwóch tygodnia waga ładnie spadła do 77kg i w połowie lutego wyglądałem tak:
Przymierzałem się wtedy do Atro-Phex'u, ale Koniu skutecznie mnie od tego odwiódł i wybór tym razem padł na Muscletech Hydroxycut Hardcore. Z tego spalacza jestem najmniej zadowolony, nie czułem działania jakoś i spalał też jakoś bez rewelacji. Dokupiłem sobie jeszcze Omega3 Gold Olimpu. Powoli zacząłem myśleć o konkretnej zbilansowanej diecie.
I tak dokładnie 1 marca sam, z pomocą wypowiedzi i postów bolka, Skalara, Konia i Moralesa , ułożyłem sobie dietę z bilansem na -300kcal.
W połowie marca po zakończeniu HH waga 74,5kg, ale myślę że większą zasługę miała tutaj dieta niż spalacz. W między czasie skończyła się glutamina i dokupiłem więcej BCAA. Zdjęcia:
Następny spalacz to MAN Scorch. Dodatkowo cały czas BCAA, o3 plus z nowości do tego vitaminki Olimpu i jabłczan Olimp TCM. Diete cały czas utrzymuję i przychodzi mi bez trudu. Wyszło to, że jeśli samemu coś się zrobi, w/g własnych upodobań, to można to jeść z przyjemnością, a nie męczyć się z cudzą dietą. A wystarczyło tylko spędzić parę wieczorów na lekturze SFD i przy dzienniku Vitalmax'a. Trening to split w poniedziałek, środę i piątek, a wtorek, czwartek i sobota, to brzuch i HIIT na steperze czy rowerku. W końcu wprowadziłem do treningu nogi, które robię w niedziele i nie żałuję! Dlaczego byłem tak głupi i pomijałem tą partię?! Znów zasługa SFD! Obecnie wyglądam tak:
Uważam, że TCM bardzo mi pomogło w zrobieniu rzeźby. W przyszłym tygodniu kończe Scorcha i teraz wacham się na ostatnią redukcję między Tight'em, a Dren'em. Miałem już masować, ale jednak robię ostatni miesiąc wycinki! Dokupiłem już następną puchę BCAA i dla testu Xpand'a. Podobno stak ze spalaczem ostatnio w modzie ;). Wspomogę sie jeszcze małym pudełkiem TCM'u i tak wyjdzie mi dwumiesięczny cykl na kretce. Na bieżąco będę umieszczał wyniki.
Ogólnie trochę toksycznie, ale cuż... Myślę, że dam radę :).
Cenne uwagi mile widziane.
Zmieniony przez - BzykuDG w dniu 2009-04-11 20:53:44
Kolarsko-gastronomiczny blog z elementami kulturystyki powered by SFD - http://www.sfd.pl/post-p18363444.html