Boruta -
"Patrz co nizej napisalem w poprzednim poscie."
Dużo piszesz. Nie wiem o co Ci akurat tu chodzi.
"A o tym ze trafi Ci sie akurat taki przeciwnik to kto decyduje? Bog? Fatum? Los? Zapisano to w gwiazdach?"
Oczywiście, że można przypisać to "szczęściu", lub jego brakowi. Ale to dotyczy nie tylko nożowników. W tym kontekście, to każda
walka uliczna jest czystą loterią. No i w sumie jest...
"Istnieje przyjeta transkypcja jezyka japonskiego na alfabet lacinski i tyle."
Moja znajoma, przysięgła tłumaczka języka japońskiego, twierdzi, że się tu nieco mijasz z prawdą.
Ale nie zamierzam na ten temat z Tobą polemizować, bo ja niestety nie znam na tyle japońskiego.
"Jak chce sobie obejrzec science-fictione to wlaczam Gwiezdne Wojny."
Też je lubię. Istnieje jednak zasadnicza różnica między walką świetlnym mieczem, a karate...
"'No i tu się nie całkiem zgadzamy...'
--------------
A to juz nie moja wina. Mam tylko nadzieje ze np z Kopernikiem sie zgadzasz?"
Jeśli Kopernik stwierdzi, że nie jestem w stanie zrobić czegoś, co praktykowałem wielokrotnie, to się z nim nie zgodzę.
A swoją drogą, dość wysoko mierzysz, porównując swoje teorie do tych Kopernika...
"'Po pierwsze noże jako broń nie są "powszechne w użyciu". (Na szczęście.)'
--------------
Mowimy o walce wrecz, nie szermierce na noze."
Mówiłeś, że gdyby biała broń była powszechnie używana, to byś cośtam..., tymczasem noże wcale nie są obecnie używane tak znowu powszechnie (chyba, że w kuchniach), żebyś miał zaraz powód krucjatę rozpętywać przeciwko kombatom i tradycyjnym sw, uczącym technik zwiększających (Twoim zdaniem rzekomo) szanse obrony przed nimi. I tak nikogo raczej nie przekonasz, a strasznie się upierasz i mocno wyolbrzymiasz ryzyko związane z nauczaniem takich technik. Po co?
"...Chyba ze twierdzisz ze tego tez karate uczy?"
Karate nie, ale kobudo, które jest inegralnie związane z okinawańskim karate, tego także uczy.
"Przykro mi ale techniki walki golymi rekami z nozem sa bzdura."
Czego byś nie twierdził, jak już pisałem (!), techniki takie nauczane są od wieków. Na prawie całym świcie. Były używane i nauczane w czasach powszechnego posługiwania się białą bronią, kiedy z nożem lub sztyletem łaził niemal każdy. Więksi eksperci, od noży i sztyletów, ich nauczali, niż my kiedykolwiek będziemy. Zostały po nich źródła (np. różne traktaty).
A Ty dalej używasz wspaniałego argumentu: "to bzdura".
"'Po trzecie chodziło mi tu o to, że przesadnie podkreślasz szkodliwość nauki obron przed atakami białą bronią, obecnych w sw'
---------------
Nie."
Jak nie możesz akurat podać żadnego logicznego argumentu, to po co piszesz odpowiedź?
Równie dobrze mógłbym Ci teraz odpowiedzieć "Tak." Tylko że takie przekomażanki, są raczej godne dzieci w przedszkolu. (Sto razy "Tak"! Tysiąc razy "Nie"! itd.)
BTW - W sumie nie twierdzę, że sam też tak czasem nie odpowiadam...
"'Na tej samej zaszdzie mógłbyś dowodzić, że nauka obrony sztyletem przed szablą jest nauką "szkodliwych bzdur.'
----------------
Nie wiem. Moja specjalnosc do gole lapki a nie walka sztyletem."
To była analogia. Obie sytuacjae rokują minimalne szanse osobie gorzej (lub nie) uzbrojonej.
"'...a także odpowiednim treningiem można poprawiać swoje możliwości w tym zakresie.'
----------------
Ale nie treningiem bzdur. Mozna w tym sensie ze czlowiek cwiczacy konkretne rzeczy ma minimalnie wieksze szanse. Jesli zamist tychze konkretnych rzeczy cwiczy bzdury to jest to strata czasu."
Znowu piszesz, że coś jest bzdurą, nie uzasadniając tego w żaden sposób.
Mógłbym się przeżucać z Tobą takimi inwektywami pisząc, że to, co Ty twierdzisz to także "bzdury", ale zamiast tego do znudzenia przytaczam Ci kolejne, konkretne argumenty. Prosiłbym o to samo, zamiast podobnych przekomarzanek...
"Nie to zycie. A to ze moglby to nie jest zadne usprawiedliwienie. To tak jakby w sadzie obronca tlumaczyl: "wysoki sadzie, ofiara byla tak nierozsadna ze jaby moj klient go nie zadzgal to by pewnie wpakowal sie pod samochod"."
Na identycznej zasadzie możesz obwiniać kogokolwiek uczącego jakiejkolwiek samoobrony, o to, że jego uczeń zaczął się bronić i został skopany na smierć, albo zatłuczony teleskopem. Nie całkiem rozumiem o co Ci tu biega.
"'Ustalmy, że terminu "nożownik" nie używamy na określenie wyszkolonego zabójcy, tylko jakiegokolwiek palanta z nożem (także właśnie wspomnianych nieudolnych laików).
I nie chodzi o walkę, tylko o to, żeby nie dać się zabić. Żeby przez odpowiedni trening mieć na to choć troszkę większe szanse.'
-----------------
Przez trening bzdur nie masz wiekszych. Nawet mniejsze."
Twoje zdanie jest jasne. Powtarzasz je tu do znudzenia. Ale jakoś nie umiesz go dostatecznie uzasadnić. Myślisz, że jesteś przekonujący, na kolejne argumenty odpisując w kółko: "to bzdura"?
"'Właśnie. A karate to nie kity.'
-----------------
Niestety w sporej czesci tradycyjne style to kity. I wlasnie o tym mowimy."
To znowu nie jest argument. To tylko obelga.
"Daj jakiemus normalnemu czlowiekowi flamaster do lapy i spruboj. A potem pooglasdaj siebie ile razy Cie zabil."
Właśnie to samo chciałem Tobie zaproponować.
Ja naprawdę różne rzeczy już w życiu robiłem. Taki głupie także.
I rzecz w tym, że dzięki odpowiedniemu treningowi (w moim przypadku akurat karate), teraz jest mnie "zabić" tym flamastrem nieco trudniej, niż kiedyś...
"'Ale nóż to nadal nóż,'
--------------
A samolot to samolot. Wsiadz w trojplatowego Fokkera z I wsw i lec sie bic z F-22."
??? Czy Ty twierdzisz, że w dziedzinie noży, od czasów średniowiecza, nastąpił taki postęp, jak od Fokkera do F-22 ????
Zapewniam Cię, że współczesny nóż wojskowy wcale nie góruje pod względem możliwości jego bojowego wykorzystania nad średniowiecznym nerkowcem, czy nad tanto. A w porównaniu z takim np. renesansowym lewakiem jest nawet dość żałosny.
Jest zatem akurat odwrotnie, niż sugerujesz. Bo noże nie mają już dziś takiego znaczenia jak w średniowieczu i nie spełniają tak ważnej funkcji. Wszak wyprodukowano pistolety...
"'a i nasza natomia nie uległa specjalnym zmianom.'
--------------
Uleglo wszystko inne. W tym zachowania i odruchy. A fizycznie tez sie czlowiek znacznie zmienij. Chociazby gabarytowo."
Nawet, jeśli jesteśmy obecnie więksi niż w średniowieczu, to nie staliśmy się przez to, ani bardziej, ani mniej odporni na ciosy nożem. W związku z tym, to żaden argument.
A odruchy pomagające w walce kształtują właśnie odpowiednie treningi.
"'Ale na pewno nie pod kontem obron przed białą bronią.'
--------------
Pod katem ogolnie realiow walki i zachowan w niej. A takze wiedzy o niej i przygotowania do niej."
A co konkretnie masz tu na myśli?
"'Ale co innego medycyna, a co innego walka z użyciem białej broni'
---------------
To samo."
Jak na autorytet w dziedzinie historii (za jaki pomimo różnicy zdań Cię uważam) to wygłaszasz bardzo kontrowersyjne teorie...
1. Faktem jest to, że medycyna bardzo się w ostatnim stuleciu rozwinęła. 2. Faktem jest także, że walka białą bronią przestała się rozwijać mniej więcej w siedemnastym/osiemnastym wieku, skutkiem upowszechnienia się broni palnej. Po prostu te umiejętności przestały się liczyć. W Europie rozkwit swój osiągnęła właśnie w siedemnastym/osiemnastym wieku, kolejno w Hiszpanii (rapier i lewak, lub rapier i mała tarcza), a potem we Francji (sam rapier, potem sama szpada - co doprowadziło do rozwinięcia technik licznych obronnych oraz technik omijania zastaw przeciwnika). Od tego okresu walka białą bronią parktycznie się już nie rozwija, tylko odchodzi w zapomnienie i przechodzi systematyczny regres. Odwrotnie niż medycyna.
W świetle tych faktów twoje stwierdzenie jest, jakbyś to Ty pewnie powiedział, "bzdurą".
"'W tym drugim zakresie postęp nie dokonuje się już od siedemnastego/osiemnastego wieku.'
---------------
Doprawdy? Dalej jestes atakowany na grzaskim gruncie przez typa obciazonego zbroja przy urzyciu z daleka widocznej broni bocznej?"
Grząski grunt się zdaża. A zbroja i broń boczna raczej nie. Ale co z tego? Wiele nauczanych wtedy technik dotyczyło przeciwników atakujących na normalnym gruncie i bynajmniej wcale nie w zbroi. Zwłaszcza technik dotyczących sztyletu i walki przeciwko niemu. Przejżyj kilka starych traktatów.
Poza tym czy Ty, brak broni bocznej i zbroi oraz poprawę jakości nawierzchni, określasz jako postęp w zakresie walki z użyciem noża??? Dziwaczny pomysł.
"'Mógłbym napisać nawzajem...'
---------------
Twoje pisanie rzeczywistosci nie zmieni."
I nawzajem...
"'I dlatego tak trudno Ci uwierzyć, że inni go nie marnują, choć robią rzeczy odmienne od tych, którymi Ty się zajmujesz?'
---------------
Alez wierze. Jesli interesuje Cie okinawska kultura, historia sztuk walki, rekreacja a do tego moze nie najlepsza ale troche przydatna samoobrona to go nie tracisz..."
Interesuje mnie.
"...Ale mnie interesuje maksymalna efektywnosc w walce wrecz."
A mnie akurat, oprócz niej, także w walce z użyciem białej broni (w tym i noży).
"'I bynajmniej nie uważam, żeby poznawanie nowych rzeczy było "cofaniem się w rozwoju".'
---------------
Nowych? A co nowego jest w stylach ktore sie zatrzymaly, a nawet cofnely w rozwoju?"
"Nowych" dla Ciebie lub dla mnie. To akurat miałem na myśli. Nie "nowopowstałych".
"'Karate to nie badziewie.'
---------------
Zalezy czego oczekujesz od sztuk walki."
Naturalnie. Ale tak jest z każdą sw. Także z bjj. Jeśli np. oczekujesz nauki walki kama, to uznasz za badziewie także bjj, bo jej tam nie ma.
"'Już pisałem, że musielibyśmy pobawić się atrapą noża, żeby dowieść, że moje obrony to "bzdury", i że nie jestem w stanie ich stosować. W tej sprawie zapraszam nawzajem do Warszawy.'
----------------
Wez sobie leszcza z ulicy daj mu flamaster to sie dowiesz. Albo jak chcesz to mozesz sie umowic z kims z forum i sam zobaczysz. Mysle ze paru nie odmowi. Tylko ze potem opisza to na forum. Zaryzykujesz?"
No, ale ja zapraszałem Ciebie. Po pierwsze dlatego, że to Ty tak zawzięcie ze mną polemizujesz. Po drugie dlatego, że zaprosiłeś mnie pierwszy. Niełądnie byłoby się nie zrewanżować.
Poza tym, każdy może na sfd napisać, co mu się tylko podoba, a gdybyśmy sprawdzili to osobiście, nie byłoby już żadnych wątpliwości co do autentyczności tych "doświadczeń". Zatem może kiedyś.
"'To naprawdę niewiele.'
----------------
To za duzo. Ale widze ze jestes typem czlowieka: 'hohoho strasznie dlugo cwicze a ty zeby sie na czyms znac tez musisz'."
Taka jest niestety specyfika okinawańskiego karate. Na efekty trzeba nieco dłużej popracować. Może akurat ja jestem mało kumaty, ale u mnie dały się jakieś wyraźniejsze efekty zauważyć dopiero po jakichś pięciu pierwszych latach systematycznych treningów.
Gdybym z karate zrezygnował już po trzech latch, zapewne obecnie całkowicie dzieliłbym Twój pogląd na jego temat.
"...Wiec Cie informuje ze walka wrecz zajmuje sie od 21 lat co dla mnie nie jest zadnym powodem do chwalenia sie bo staz nie ma kompletnego przelozenia na wiedze czy umiejetnosci..."
Troszkę ma. Ale na pewno sam w sobie znaczy niewiele. Ważna jest także metodyka, systematyczność, intensywność, uwarunkowania psycho-fizyczne itd.
Zacząłeś trenować walkę w wieku 8 lat?
No ja niestety nie miałem tyle szczęścia. Zacząłem znacznie później, bo miałem już ok. czternastu lat. Czego w sumie żałuję.
"...Moje umiejetnosci w walce wrecz mozna w kazdej chwili sprawdzic osobiscie..."
Ja ich wcale nie neguję! Nie mam żadnych do tego podstaw.
Rzecz w tym, że choćbyś był nie wiem jak wielkim specem od walki wręcz i nie wiem jak długo trenował, to ośmielę się stwierdzić, że prawdopodobnie mam jednak nieco większe doświadczenie w okinawańskim karate (ok. 10 lat) oraz w walce z użyciem białej broni (około 15 lat, ale z przerwami). A nasza dyskusja dotyczy, jakby nie było, właśnie okinawańskiego karate i białej broni...
To na ten temat się wypowiadasz.
"...Moja wiedze (...) po prostu biorac do lapki Budokan i czytajac co pisze."
Czytuję. Generalnie, jak już pisałem jestem pod dużym wrażeniem twojej wiedzy o sw, a zwłaszcza o ich histori.
Uważam tylko, że bezpodstawnie, za wszelką cenę, starasz się dowieść absolutnego braku przydatności technik karate w sytuacji używania ich przeciwko nożowi lub pałce. Ja to miałem okazję niejednokrotnie praktykować. Wiem, że niektóre techniki mogą się bardzo przydać. Przytaczam Ci różne argumenty (historyczne itp.), bo "ręcznie" Ci tego nie mam jak udowodnić. A to, że zlałeś jakichś gości, lub że zrobili to Twoi uczniowie, nie ma akurat z tym tematem nic wspólnego. kpw?