SFD.pl - Sportowe Forum Dyskusyjne

Japońska sztuka walki...

temat działu:

Sztuki Walki

słowa kluczowe: , ,

Ilość wyświetleń tematu: 10971

Nowy temat Wyślij odpowiedź
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Początkujący
Szacuny 0 Napisanych postów 496 Na forum 20 lat Przeczytanych tematów 4333
"Stosuje sie. Czasami takze drugie, ze glupi ma szczescie, bo niestety podejmowanie walki z uzbrojonym przeciwnikiem gdy mozna jej uniknac jest glupota."

Są sytuacje, kiedy uciec nie można. Są także sytuacje, kiedy np. trzeba stanąć w czyjejś obronie...
A faktu, że ci "głupi", którzy sobie radzili z "nożownikami", często trenowali właśnie wschodnie sw nie możesz zignorować.



"'No, tych z księżyca ja też nigdy nie trenowałem...'
--------------
Przykro mi ale trenowales. Wszystkie zen sa."

Albo żartowałeś, albo fatalnie uogólniasz...
I tworzysz dziwaczne kategorie.
Co to w ogóle są sztuki walki "zen"???
A judo jest zen? A parterowe style japońskiego ju-jitsu były zen? A walka dao jest zen? Albo ken-jutsu?
Czy to wszystko są sztuki walki "z księżyca"?




"'Myślę, że nie każda rzecz, którą z góry odrzucasz jest ściemą.'
--------------
Niczego "z gory" nie odrzucam. Opieram sie na swoim i dziesiatkow innych osob doswiadczeniu i umiejetnosci myslenia."

Z całym szacunkiem, ale Twoje doświadczenie w karate jest delikatnie mówiąc małe.
Zaś umiejętność "myślenia" na zasadzie "wsztstkie sztuki walki zen są z księżyca" nie sprzyja obiektywizmowi i sprawia, że pewnych rzeczy po prostu prawdopodobnie nigdy nie poznasz...



"...wybacz, ale mdli mnie gdy slysze takie texty. Jak jakiegos dzieciaka zarzna bo prubowal takich sztuczek to co powiesz jego matce? Ze nie poznal do konca?"

HEJ! JA NIKOGO NIE NAMAWIAM DO WALKI. DO ŻADNEJ. NAMAWIAM DO UNIKANIA WALKI I KONFLIKTÓW. DO IGNOROWANIA ZACZEPEK. DO UCIECZKI JEŚLI TO TYLKO MOŻLIWE. MYŚLAŁEM, ŻE TO JASNE. Ale czasem może się zdarzyć, że trzeba stawić czoła nawet komuś uzbrojonemu w nóż. (Mnie osobiście dwa razy ktoś taki napadł.) Można nie móc uciec. Albo nie chcieć zostawić kogoś innego. I nie chodzi o próbowanie sztuczek! Chodzi o to, żeby nabyć pewnych odruchów. Wytrenować pozycje, bloki itp. a potem ćwiczyć je z atrapą noża. Sprawdzać, które działają i w jakiej sytuacji, a które nie. I tą metodą właśnie zwiększać swoje szanse na przeżycie. Choćby i minimalnie, ale jednak zwiększać. To wszystko.
A Ty, co byś powiedział matce zarżniętego dzieciaka? Że wcale nie uczyłeś go, jak się bronić przed nożem, bo i tak by mu sie to nie udało? A pewność tę opierasz na tym, że potrenowałeś krótko karate i Ci się ono nie sprawdziło?
Nauka obrony nie jest szkodliwa, jeśli tylko towarzyszy jej wpajanie uczniom "rozsądku" i jeśli nie prowadzi ona do zbytniego wzrostu ich pewności siebie. To kwestia odpowiedzialności i podejścia trenera.
Też nie lubię oszołomów z cyklu: "Nauczymy Cię obrony przed nożem!". Ale podejście na zasadzie: "Będziemy ćwiczyć obrony i ich zastosowanie, żeby w ostateczności zwiększyć szanse ujścia z życiem, gdy nie będzie jak uciec przed nożownikiem", jest ok.


"'Nie możesz przecież w 100% wykluczyć, że obronilibyście się wtedy lepiej trenując np. uechi-ryu, bo niby na jakiej podstawie miałbyś to zrobić?'
--------------
Moge. Na podstawie tego ze wiem co to jest Uechi-ryu i co to moze dac.
Na tej stronie: [http://www.uechi-ryu.com/videos/other.html] masz walki goscia wywodzacego sie z Uechi-ryu w MMA. Pokaz mi co on z Uechi ryu stosuje?"

Jakoś nie zauważyłem tu noża... Znowu coś nadmiernie uogólniasz...



"'Zapewniam Cię ponownie, że zwiększam.'
---------------
Zapewniam Cie ze tylko tak Ci sie wydaje. No chyba ze jestes pod tym wzgledem jakims ewenementem."

Nie sądzę. Ale kto wie.
A że zwiększam wiem nie z przemyśleń, tylko z przebiegu walk. Już pisałem.



"Zarznietemu to za jedno kto go zarznal..."

No, ale właśnie z tego wynika, że laikowi trudniej jest Cię zarżbnąć niż fachowcowi od noża...



"No chyba ze sie boisz ze ofiary jakiegos paralityka do Walhalli nie wpuszcza."

Wiesz, jak zginiesz w walce, z mieczem w ręku to Cie wpuszczą. Wszystko jedno kto Cię ubił... Problem w tym, że jak już i jego ubiją, i przylezie do Walhalli, to będziesz musiał mu usługiwać...



"'Nie musisz.'
----------------
Musisz. No chyba ze masz inna budowe anatomiczna niz zwykly czlowiek."

To jest akurat kwestia ułożenia przedramienia względem noża, a nie innej budowy anatomicznej...



"Wszystkie pruby wykonywane golymi rekami to rosyjska ruletka. A jedyna mniejsza czy wieksza ryzykownosc sprowadza sie do tego czy uzywa sie tradycyjnego 7-strzalowego Nagana, 6-cio strzalowego Colta."

Raczej do tego, czy masz w bębenku Colta 5 pocisków (osoba, która nigdy żadnej obrony przed nożem nie ćwiczyła), czy tylko 3 (osoba, która trenuje np. karate i ćwiczy wolne walki z przeciwnikami z atrapą noża).



"I co z tego? Juz pisalem ze i mi i moim uczniom tez sie udawalo. I co z tego? Zadnemu z nas nie przyszedl po tym do glowy glupi pomysl ze umiemy walczyc z nozownikami golymi rekami. Bo nikt nie umie."

Mi to bynajmniej także jakoś nigdy nie przyszło do głowy.



"I tutaj wszelkie techniki sa psu na bude. Z nozem licza sie po prostu pewne zasady. Oraz praktyczne umiejetnosci a nie teoretyczne kombinacje."

Dokładnie. Ale praktyka popdparta dobrą teorią daje znacznie lepsze efekty...



"Bokser ktory nigdy w zyciu nie cwiczyl takich bzdur ma wieksze szanse (choc i tak bardzo male) na zbicie reki z nozem lecacej w jego kierunku niz ktos kto poswiecil cale zycie na wziete z sufitu obrony przed nozem."

Veto!
Bokser ma większe szanse niż ktoś kto WCALE NIC nie trenuje. To wszystko. "Combatowiec", "kungfista", "kalakowiec", "karatowiec" itp., o ile ma mądrze prowadzone treningi pod tym kontem, nie jest kretynem i ma dużo wolnych walk z ztrapą noża, ma dużo większe szanse niż bokser, który nigdy nie trenował pod tym kontem i nawykowo przyjmuje niektóre z ciosów na gardę. W przypadku noża jest to fatalny nawyk. Sam lubię poboksować, (uznaję też wyższość boksu w wielu aspektach) ale do walki z nożownikiem to się zwyczajnie nie sprawdza. (Dobra - dobrze to nic się nie sprawdza. Ale karate sprawdza się jednka nieco lepiej... )




"'Jak już pisałem, ani ja Ciebie nie przekonam, że techniki tradycyjnego karate mogą się (w ostateczności) przydać przeciwko uzbrojonemu w nóż czy pałę przeciwnikowi'
------------------
Wszystko sie moze. Tylko pytanie jakie sa na to szanse. Niestety niewielkie."

Masz tu oczywiście rację. Ale lepiej mieć niewielkie sznse na przeżycie, niż prawie żadne.
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
OloKK www.olokk.pl
Ekspert
Szacuny 122 Napisanych postów 34575 Na forum 22 lat Przeczytanych tematów 195972
Ja mając nóż mimo tego, że nie znam się bardzo na walce nim... Uważam, że miałbym spore szanse pochlastać niejednego dobrego fajtera

OLIMP ENG-PL TRANSLATOR:
2 capsules 3 times daily = 4 kapsułki 3-4 razy dziennie

http://facebook.com/olokk
http://olokk.pl  http://bng-studio.pl 

...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Początkujący
Szacuny 0 Napisanych postów 496 Na forum 20 lat Przeczytanych tematów 4333
I właśnie po to, głównie, noże wymyślono. Już małpolud uzbrojony w krzemienny "pięściak" potrafił nim ukatrupić większego i silniejszego małpoluda, który się tak sprytnie nie wyposażył...
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Ekspert
Szacuny 11149 Napisanych postów 51567 Wiek 31 lat Na forum 24 lat Przeczytanych tematów 57816
Są sytuacje, kiedy uciec nie można. Są także sytuacje, kiedy np. trzeba stanąć w czyjejś obronie...
-------------
W wiekszosci sie da. a jak nie da do sie da np oddac ta komorke. A ten ktos tak samo moze zrobic.

A faktu, że ci "głupi", którzy sobie radzili z "nożownikami", często trenowali właśnie wschodnie sw nie możesz zignorować.
--------------
I co z tego? Mieli szczescie i tyle.

Albo żartowałeś, albo fatalnie uogólniasz...
--------------
Zycie uogolnia. Nie ja.

Co to w ogóle są sztuki walki "zen"???
--------------
Zeń. Nie uzywam polskich znakow w necie.

parterowe style japońskiego ju-jitsu
--------------
Nie ma czegos takiego jak japonskieg JU-JITSU. Jest japonskie JUJUTSU. A to nie mialo parterowych STYLI. Mialo Fusen-ryu. Sztuk JEDEN.

Z całym szacunkiem, ale Twoje doświadczenie w karate jest delikatnie mówiąc małe.
--------------
Moje doswiadczenie w walce wrecz mozesz w kazdej chwili sprawdzic na wlasnej skorze.

Zaś umiejętność "myślenia" na zasadzie "wsztstkie sztuki walki zen są z księżyca" nie sprzyja obiektywizmowi i sprawia, że pewnych rzeczy po prostu prawdopodobnie nigdy nie poznasz...
----------------
Widze ze jestes zbyt zaslepiony fanatyzmem by zrozxumiec co sie do Ciebie pisze. Jesli Ty nie potrafisz analizowac i wyciagac wnioskow w odniesieniou do sztuk walki to wspolczuje, ale przyjmij do wiadomosci ze sa ludzie ktorzy potrafia.

HEJ! JA NIKOGO NIE NAMAWIAM DO WALKI. DO ŻADNEJ. NAMAWIAM DO UNIKANIA WALKI I KONFLIKTÓW. DO IGNOROWANIA ZACZEPEK. DO UCIECZKI JEŚLI TO TYLKO MOŻLIWE. MYŚLAŁEM, ŻE TO JASNE.
------------------
JASNE JEST JEST TO ZE JESLI WSTAWIASZ KITY O OBRONIE GOLYMI REKAMI PRZED NOZEM TO SA LUDZIE KTORZY SIE NA TO NABIERAJA, JESLI CZEGOS TAKIEGO UCZYSZ TO ZNAJDA SIE TACY UCZNIOWIE KTORZY BEDA TO STOSOWAC. I ZADNA GADKA TUTAJ NIC NIE POMOZE BO TAK TO JUZ Z LUDZMI JEST. DLATEGO PROPAGUJAC CZY NAUCZAJAC TAKIE BZDURY OBCIAZASZ SWOJE SUMIENIE KONSEKWENCJAMI TEGO!

Ale czasem może się zdarzyć, że trzeba stawić czoła nawet komuś uzbrojonemu w nóż. (Mnie osobiście dwa razy ktoś taki napadł.) Można nie móc uciec. Albo nie chcieć zostawić kogoś innego. I nie chodzi o próbowanie sztuczek! Chodzi o to, żeby nabyć pewnych odruchów. Wytrenować pozycje, bloki itp. a potem ćwiczyć je z atrapą noża. Sprawdzać, które działają i w jakiej sytuacji, a które nie. I tą metodą właśnie zwiększać swoje szanse na przeżycie. Choćby i minimalnie, ale jednak zwiększać. To wszystko.
-----------------
Nie nabedziesz nic. Nic nie wytrenujesz. Bo to nie jest mozliwe. Nie istnieja techniki ktore dawalyby tutaj sie zastosowac. A jesli bedziesz tracil czas na takie bzdury to tylko zmniejszysz swoje szanse bo stracisz czas ktory mogles poswiecic na trenowanie rzeczywistych umiejetnosci ktore faktycznie moglyby poprawic troszeczke Twoje szanse.

A Ty, co byś powiedział matce zarżniętego dzieciaka? Że wcale nie uczyłeś go, jak się bronić przed nożem, bo i tak by mu sie to nie udało?
-----------------
To samo co matce dziecka ktore przejedzie samochod. A Ty bys pewnie powiedzial ze za slabe kime mialo zeby samochod zatrzymac!

A pewność tę opierasz na tym, że potrenowałeś krótko karate i Ci się ono nie sprawdziło?
-----------------
Nie potrzebuje go w ogole cwiczyc. Wystarczy ze znam sie na walce i metodyce nauczan jej oraz potrafie obserwowac, analizowac i wyciagac wnioski.

Nauka obrony nie jest szkodliwa, jeśli tylko towarzyszy jej wpajanie uczniom "rozsądku" i jeśli nie prowadzi ona do zbytniego wzrostu ich pewności siebie. To kwestia odpowiedzialności i podejścia trenera.
------------------
Nie. Kazda nauka bzdur jest po prostu s****ysynstwem. A wmawianie ze sie cos tlumaczy to zwykly dupochron. Jeszcze nie zauwazyles ze tlumaczenie sobie a ludzie sobie? Moj nauczyciek tlumaczyl kiedys swojemu uczniowi ze aikido nie nadaje sie do walki. Nie, poczatkujacy wiedzial lepiej niz 4 dan.
Zreszta niewazne co gadasz. Wazne ze te techniki sa szkodliwe, nawet jesli faktycznie benda ich probowac w ostatecznosci. Bo one nie maja sensu.

Też nie lubię oszołomów z cyklu: "Nauczymy Cię obrony przed nożem!". Ale podejście na zasadzie: "Będziemy ćwiczyć obrony i ich zastosowanie, żeby w ostateczności zwiększyć szanse ujścia z życiem, gdy nie będzie jak uciec przed nożownikiem", jest ok.
-----------------
Nie jest. Bo nie zwiekszasz. Dajesz tylko zludzenia i marnujesz czas.

Jakoś nie zauważyłem tu noża... Znowu coś nadmiernie uogólniasz...
-----------------
I co z tego ze nie zauwazyles? Gdzie masz tu technike Uechi-ryu w walce? Nie masz, bo tradycyjne systemy przegrywaja z nowoczesnymi. Taka jest rzeczywistosc ktorej Twoje chciejstwo nie zmieni.

A że zwiększam wiem nie z przemyśleń, tylko z przebiegu walk. Już pisałem.
------------------
Coz, wspolczuje skoro w to uwierzyles.

No, ale właśnie z tego wynika, że laikowi trudniej jest Cię zarżbnąć niż fachowcowi od noża...
------------------
Czasem tak, a czasem tak samo latwo. Zalezy od sytuacji.

To jest akurat kwestia ułożenia przedramienia względem noża, a nie innej budowy anatomicznej...
------------------
Jak chcesz ukladac? Chwycic musisz wnetrzem dloni, nie obroisz do chwytu dloni o 180 stopni, wiec zawsze chwytajac wystawiasz wewnetrzna czesc przedramienia.

Raczej do tego, czy masz w bębenku Colta 5 pocisków (osoba, która nigdy żadnej obrony przed nożem nie ćwiczyła), czy tylko 3 (osoba, która trenuje np. karate i ćwiczy wolne walki z przeciwnikami z atrapą noża).
------------------
Odwrotnie. Marnujac czas na bezsens tylko zmniejszasz swoje szanse.

Mi to bynajmniej także jakoś nigdy nie przyszło do głowy.
------------------
Tyle ze piszesz co innego.


Dokładnie. Ale praktyka popdparta dobrą teorią daje znacznie lepsze efekty...
------------------
Lepsze od czego? Jesli ktos uwierzy w te bzdury to niestety nie.

Bokser ma większe szanse niż ktoś kto WCALE NIC nie trenuje. To wszystko. "Combatowiec", "kungfista", "kalakowiec", "karatowiec" itp., o ile ma mądrze prowadzone treningi pod tym kontem, nie jest kretynem i ma dużo wolnych walk z ztrapą noża, ma dużo większe szanse niż bokser, który nigdy nie trenował pod tym kontem i nawykowo przyjmuje niektóre z ciosów na gardę. W przypadku noża jest to fatalny nawyk. Sam lubię poboksować, (uznaję też wyższość boksu w wielu aspektach) ale do walki z nożownikiem to się zwyczajnie nie sprawdza. (Dobra - dobrze to nic się nie sprawdza. Ale karate sprawdza się jednka nieco lepiej...
---------------------
Bzdura. Bokser ma konkretne umiejetnosci i nawyki ktore mu moga pomoc. Kombatowiec czy tradycjonalista ma tylko urojone teorie ktora predzej zaszkodza.

Masz tu oczywiście rację. Ale lepiej mieć niewielkie sznse na przeżycie, niż prawie żadne.
---------------------
I dlatego nie nalezy marnowac czasu na wyzsane z palca bzdury.
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Początkujący
Szacuny 0 Napisanych postów 496 Na forum 20 lat Przeczytanych tematów 4333
Bardzo się coś zaperzasz. Co niestety trochę ujemnie wpływa na, powiedzmy, elegancję stosowanych sformułowań. I siłą rzeczy na jakość naszej dyskusji. Może postarajmy się nieco... ostudzić atmosferę.

Zresztą już pisałem, że pewnie nie rozstrzygniemy tej dyskusji. Tak to już jest. Przez internet się nie da.


"'Są sytuacje, kiedy uciec nie można. Są także sytuacje, kiedy np. trzeba stanąć w czyjejś obronie...'
-------------
W wiekszosci sie da. a jak nie da do sie da np oddac ta komorke. A ten ktos tak samo moze zrobic."

Naturalnie. Powinien. Ale czasem to niestety nie o komórkę chodzi. Różnie w życiu bywa.



"'A faktu, że ci "głupi", którzy sobie radzili z "nożownikami", często trenowali właśnie wschodnie sw nie możesz zignorować.'
--------------
I co z tego? Mieli szczescie i tyle."

Skąd wiesz, że tylko szczęście? A może pomogły im umiejętności nabyte na treningach? Żaden z nas nie może tu mieć 100% pewności.



"Nie ma czegos takiego jak japonskieg JU-JITSU. Jest japonskie JUJUTSU."

Różne transkrypcje można spotkać w literaturze.



"A to nie mialo parterowych STYLI. Mialo Fusen-ryu. Sztuk JEDEN."

Niech będzie, że jeden. Grunt, że miało. A nie znasz chyba wszystkich styli, bo współcześnie nikt nie zna. Niektórych nie kodyfikowano. Nic to w sumie zresztą nie zmienia, bo moje pytanie i tak wynikało z nieporozumienia z "zen"...



"'Z całym szacunkiem, ale Twoje doświadczenie w karate jest delikatnie mówiąc małe.'
--------------
Moje doswiadczenie w walce wrecz mozesz w kazdej chwili sprawdzic na wlasnej skorze."

1.Ja go nie neguję.
2.Jak miałbym je niby w każdej chwili sprawdzić?
3.Żeby to sprawdzanie coś wniosło do tej akurat dyskusji, to musielibyśmy chyba z atarpą noża się pobawić. Jestem otwarty na propozycje.



"Widze ze jestes zbyt zaslepiony fanatyzmem by zrozxumiec co sie do Ciebie pisze."

Z tym "zen" wynikło małe nieporozumienie. Faktycznie opatrznie Cię zrozumiałem. Co chyba nie znaczy, że jestem "zaślepiony fanatyzmam". Bo niby fanatykiem czego miałbym być???



"Jesli Ty nie potrafisz analizowac i wyciagac wnioskow w odniesieniou do sztuk walki to wspolczuje, ale przyjmij do wiadomosci ze sa ludzie ktorzy potrafia."

Wnioski i analizy mają to do siebie, że mogą okazać się błędne i zbyt daleko idące. I to zarówno moje, jak i Twoje.



"'HEJ! JA NIKOGO NIE NAMAWIAM DO WALKI. DO ŻADNEJ. NAMAWIAM DO UNIKANIA WALKI I KONFLIKTÓW. DO IGNOROWANIA ZACZEPEK. DO UCIECZKI JEŚLI TO TYLKO MOŻLIWE. MYŚLAŁEM, ŻE TO JASNE.'
------------------
JASNE JEST JEST TO ZE JESLI WSTAWIASZ KITY O OBRONIE GOLYMI REKAMI PRZED NOZEM..."

Nie wstawiam. Ale twierdzenie, że nie ma w ogóle takiej możliwości uważam za bzdurę.


"...JESLI CZEGOS TAKIEGO UCZYSZ TO ZNAJDA SIE TACY UCZNIOWIE KTORZY BEDA TO STOSOWAC."

Na tej zasadzie mógłbyś piętnować także nauczanie choćby ken-jutsu i szermierki. Żeby uczniowie tego nie stosowali, bo dopiero byłoby to śmiertelne...
Uczysz przecież tych obron, jako pewnej ostateczności! Trzeba kłaść na to odpowiedni nacisk. Uczyć tylko dorosłych i odpowiedzialnych osobników. I tyle.



"I ZADNA GADKA TUTAJ NIC NIE POMOZE BO TAK TO JUZ Z LUDZMI JEST."

Fakt. Do niektórych nic nie trafia. Zdarzają się jednak też rozsądni ludzie.


"DLATEGO PROPAGUJAC CZY NAUCZAJAC TAKIE BZDURY OBCIAZASZ SWOJE SUMIENIE KONSEKWENCJAMI TEGO!"

Obrażasz mię nieco. Czemu bzdury? Co jest bzdurą? To, że można odrobinę zwiększyć swoje szanse w walce przeciwko nożowi odpowiednim treningiem? Z moich doświadczeń wynika, że można.
Zresztą już w średniowieczu fechtmistrze uczyli oprócz walki białą bronią także zapasów oraz jak bronić sie gołymi rękami przed uzbrojonym przeciwnikiem. I żaden tego nie zalecał, ale uznawano pożytek płynący z takich nauk. A byli to ludzie, którzy stykali się z różnymi sytuacjami dotyczącymi broni białej częściej niż my. Było tak w azji, było tak w Europie. Ty negujesz ich poglądy. Moim zdaniem bezpodstawnie. Ja wolę takie rzeczy najpierw potestować na sobie. I z tego wynika właśnie to, co piszę.




"Nie nabedziesz nic. Nic nie wytrenujesz. Bo to nie jest mozliwe. Nie istnieja techniki ktore dawalyby tutaj sie zastosowac. A jesli bedziesz tracil czas na takie bzdury to tylko zmniejszysz swoje szanse bo stracisz czas ktory mogles poswiecic na trenowanie rzeczywistych umiejetnosci ktore faktycznie moglyby poprawic troszeczke Twoje szanse."

J.W. - trenuje się takie rzeczy od wieków. Wywodzą się z czasów, kiedy prawdopodobieństwo obrony przed nożem czy sztyletem było bez porównania większe niż dziś itp., itd.



"To samo co matce dziecka ktore przejedzie samochod. A Ty bys pewnie powiedzial ze za slabe kime mialo zeby samochod zatrzymac!"

Wybacz, ale popadamy w jakiś absurd...



"'A pewność tę opierasz na tym, że potrenowałeś krótko karate i Ci się ono nie sprawdziło?
-----------------
Nie potrzebuje go w ogole cwiczyc. Wystarczy ze znam sie na walce i metodyce nauczan jej oraz potrafie obserwowac, analizowac i wyciagac wnioski."

Ale niewykluczone, że gdybyś poćwiczył to zmieniłbyś owe wnioski. A na razie owe wnioski są jedynie przypuszczeniami. Właśnie dlatego, że krytykujesz coś, w czym nie masz praktyki.



"'Nauka obrony nie jest szkodliwa, jeśli tylko towarzyszy jej wpajanie uczniom "rozsądku" i jeśli nie prowadzi ona do zbytniego wzrostu ich pewności siebie. To kwestia odpowiedzialności i podejścia trenera.
------------------
Nie. Kazda nauka bzdur jest po prostu s****ysynstwem."

J.W.


"Nie jest. Bo nie zwiekszasz. Dajesz tylko zludzenia i marnujesz czas."

J.W.



"'Jakoś nie zauważyłem tu noża... Znowu coś nadmiernie uogólniasz...'
-----------------
I co z tego ze nie zauwazyles? Gdzie masz tu technike Uechi-ryu w walce? Nie masz, bo tradycyjne systemy przegrywaja z nowoczesnymi. Taka jest rzeczywistosc ktorej Twoje chciejstwo nie zmieni."

No ale o czym Ty nagle piszesz??? Wygrywają w mma. Fakt. Bywa pewnie, że i na ulicy. Ale co to ma do faktu, że moim zdaniem, techniki karate mogą zwiększać szanse przeżycia, gdy ktoś zaatakuje nas nożem???



"'A że zwiększam wiem nie z przemyśleń, tylko z przebiegu walk. Już pisałem.'
------------------
Coz, wspolczuje skoro w to uwierzyles."

Nooo, raczej wierzę w to, czego doświadczam na własnej skórze...



"'No, ale właśnie z tego wynika, że laikowi trudniej jest Cię zarżbnąć niż fachowcowi od noża...
------------------
Czasem tak, a czasem tak samo latwo. Zalezy od sytuacji."

Jasne, że zależy. (Jak wszystko.) Ale generalnie częściej laikowi jest trudniej. Bo to laik.




"Jak chcesz ukladac? Chwycic musisz wnetrzem dloni, nie obroisz do chwytu dloni o 180 stopni, wiec zawsze chwytajac wystawiasz wewnetrzna czesc przedramienia."

To by trzeba raczej Ci pokazać.
Przykład: w sytuacji gdy przeciwnik trzyma nóż klasycznie (czyli sztychem do góry); blok tate-shuto prawą dłonią z zejściem w lewo. Kakete. Wewnętrzna część przedramienia zazwyczaj nie jest przy tym odsłonięta.



"'Mi to bynajmniej także jakoś nigdy nie przyszło do głowy.'
------------------
Tyle ze piszesz co innego."

A gdzie???



"'Dokładnie. Ale praktyka popdparta dobrą teorią daje znacznie lepsze efekty...'
------------------
Lepsze od czego?"

Od parktyki nie podpartej dobrą teorią...



"'Bokser ma większe szanse niż ktoś kto WCALE NIC nie trenuje. To wszystko. "Combatowiec", "kungfista", "kalakowiec", "karatowiec" itp., o ile ma mądrze prowadzone treningi pod tym kontem, nie jest kretynem i ma dużo wolnych walk z ztrapą noża, ma dużo większe szanse niż bokser, który nigdy nie trenował pod tym kontem i nawykowo przyjmuje niektóre z ciosów na gardę. W przypadku noża jest to fatalny nawyk. Sam lubię poboksować, (uznaję też wyższość boksu w wielu aspektach) ale do walki z nożownikiem to się zwyczajnie nie sprawdza. (Dobra - dobrze to nic się nie sprawdza. Ale karate sprawdza się jednka nieco lepiej...'
---------------------
Bzdura. Bokser ma konkretne umiejetnosci i nawyki ktore mu moga pomoc. Kombatowiec czy tradycjonalista ma tylko urojone teorie ktora predzej zaszkodza."

Aaaaaa! Może są i tacy. Pewnie są. Ale uwierz mi, że nie wszyscy! Tradycyjne sw nie składają się z samych "urojonych teorii". Przyjżyj się ich genezie! Przecież lubisz historię.
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Ekspert
Szacuny 11149 Napisanych postów 51567 Wiek 31 lat Na forum 24 lat Przeczytanych tematów 57816
Bardzo się coś zaperzasz.
----------
Moglbym powiedziec "i wzajemnie".

Naturalnie. Powinien. Ale czasem to niestety nie o komórkę chodzi. Różnie w życiu bywa.
----------
Roznie, ale gross tego nie jest warta ryzykowania zycia.

Skąd wiesz, że tylko szczęście? A może pomogły im umiejętności nabyte na treningach? Żaden z nas nie może tu mieć 100% pewności.
----------
Wiec skoro nie masz to po co gadasz? Walka z nozem to loteria, a na loterii szczescie jest najwazniejsze.

Różne transkrypcje można spotkać w literaturze.
----------
Ale tylko jedna jest poprawna.

A nie znasz chyba wszystkich styli, bo współcześnie nikt nie zna.
----------
Masz racje, moze np byl styl dostosowany do walki z trojnoznymi i dwuglowymi najezdzcami z Aldebarana. W koncu nie znamy wszystkich stylui.
Rozmawiac mozemy na bazie wspolczesnego stanu wiedzy.

Żeby to sprawdzanie coś wniosło do tej akurat dyskusji, to musielibyśmy chyba z atarpą noża się pobawić.
----------
Nie musielibysmy bo ja nie twierdze zem pogromca nozownikow.

Wnioski i analizy mają to do siebie, że mogą okazać się błędne i zbyt daleko idące. I to zarówno moje, jak i Twoje.
----------
Zycie pokazuje.

Ale twierdzenie, że nie ma w ogóle takiej możliwości uważam za bzdurę.
----------
Nie ma mozliwosci nauki techniki.

Na tej zasadzie mógłbyś piętnować także nauczanie choćby ken-jutsu i szermierki. Żeby uczniowie tego nie stosowali, bo dopiero byłoby to śmiertelne...
----------
Jesliby byla w powszechnym urzyciu dluga bron biala a ktos nauczal bzdur to bym pietnowal.

Uczysz przecież tych obron, jako pewnej ostateczności!
----------
To nie jest zadna ostatecznosc. To jest bujda na resorach.

Trzeba kłaść na to odpowiedni nacisk. Uczyć tylko dorosłych i odpowiedzialnych osobników. I tyle.
-----------
Zycie tak nie wyglada.

Fakt. Do niektórych nic nie trafia. Zdarzają się jednak też rozsądni ludzie.
-----------
No to bedziesz mowil na pogrzebie: "szkoda ze okazal sie nierozsadny"?

Obrażasz mię nieco. Czemu bzdury? Co jest bzdurą?
-----------
Bzdura jest walka golymi rekami z nozownikiem.

To, że można odrobinę zwiększyć swoje szanse w walce przeciwko nożowi odpowiednim treningiem? Z moich doświadczeń wynika, że można.
-----------
Ale nie treningiem bezsensownych technik. Mozna zwiekszyc tylko dzieki realnym umiejetnosciom walki a nie kitom.

Zresztą już w średniowieczu fechtmistrze uczyli oprócz walki białą bronią także zapasów oraz jak bronić sie gołymi rękami przed uzbrojonym przeciwnikiem.
-----------
Troche inne realia, a swiat troche poszedl do przodu. Takze w sztukach walki.

trenuje się takie rzeczy od wieków.
------------
Sam siebie mozesz leczyc pijawkami i puszczaniem krwi (i nawet w pewnych wypadkach moze to pomoc). Ale nie namawiaj do tego innych.

Wybacz, ale popadamy w jakiś absurd...
------------
Dokladnie, to co piszesz to jest absurd.

Ale niewykluczone, że gdybyś poćwiczył to zmieniłbyś owe wnioski.
------------
Wykluczone, nie jestem idiota, zebym cofal sie w rozwoju.. Wystarczajaco wiele czasu zmarnowalem.

Właśnie dlatego, że krytykujesz coś, w czym nie masz praktyki.
-------------
Nie musze miec praktyki w kazdym bardziewie. Mam praktyke w walce wrecz ktora mozesz w kazdej chwili sprawdzic - zapraszam do Trojmiasta. To raz a dwa to pisalem ze nie trzeba miec a nie ze ja nie mam. Zmarnowalem na karate trzy lata i wystarczy.

No ale o czym Ty nagle piszesz??? Wygrywają w mma. Fakt. Bywa pewnie, że i na ulicy. Ale co to ma do faktu, że moim zdaniem, techniki karate mogą zwiększać szanse przeżycia, gdy ktoś zaatakuje nas nożem???
---------------
Predzej moga zmniejszyc.

Nooo, raczej wierzę w to, czego doświadczam na własnej skórze...
---------------
Niestety teorie ktore glosisz przecza temu.

To by trzeba raczej Ci pokazać.
Przykład: w sytuacji gdy przeciwnik trzyma nóż klasycznie (czyli sztychem do góry); blok tate-shuto prawą dłonią z zejściem w lewo. Kakete. Wewnętrzna część przedramienia zazwyczaj nie jest przy tym odsłonięta.
-------------
Jak nie jest? Juz w momencie tego bloku sie odslaniasz. To co opisales to prosta droga do wykrwawienia sie z przecietych tetnic.

A gdzie???
-------------
Wszedzie.

Od parktyki nie podpartej dobrą teorią...
--------------
Tyle ze to nie jest dobra teoria.

Aaaaaa! Może są i tacy. Pewnie są. Ale uwierz mi, że nie wszyscy! Tradycyjne sw nie składają się z samych "urojonych teorii". Przyjżyj się ich genezie! Przecież lubisz historię
--------------
Sugeruje zebys sam sie przyjrzal i porownal z dniem wspolczesnym.
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Początkujący
Szacuny 0 Napisanych postów 496 Na forum 20 lat Przeczytanych tematów 4333
"Roznie, ale gross tego nie jest warta ryzykowania zycia."

Oczywiście, że nie jest.



"'Skąd wiesz, że tylko szczęście? A może pomogły im umiejętności nabyte na treningach? Żaden z nas nie może tu mieć 100% pewności.'
----------
Wiec skoro nie masz to po co gadasz?"

Chyba w sumie dlatego, że Ty też gadasz. A też nie możesz jej mieć...



"Walka z nozem to loteria, a na loterii szczescie jest najwazniejsze."

W znacznej mierze loteria. Ale są tacy, z którymi zazwyczaj trudniej się walczy i są tacy, z którymi łatwiej. A tego już nie da się wyjaśnić szczęściem. Zwłaszcza jeśli ci trudniejsi przeciwnicy po prostu mają wiekszą praktykę.



"'Różne transkrypcje można spotkać w literaturze.'
----------
Ale tylko jedna jest poprawna."

A mógłbyś to pokrótce uzasadnić?




"'Żeby to sprawdzanie coś wniosło do tej akurat dyskusji, to musielibyśmy chyba z atarpą noża się pobawić.'
----------
Nie musielibysmy bo ja nie twierdze zem pogromca nozownikow."

Ja także tak o sobie nie twierdzę (i nigdy nie twierdziłem). Chodziło mi raczej o to, że mógłbyś atakując atrapą noża obejrzeć sobie parę obron. Ale to raczej czcze dywagacje. Bilety kolejowe są dość drogie...



"'Ale twierdzenie, że nie ma w ogóle takiej możliwości uważam za bzdurę.'
----------
Nie ma mozliwosci nauki techniki."

No i tu się nie całkiem zgadzamy...



"Na tej zasadzie mógłbyś piętnować także nauczanie choćby ken-jutsu i szermierki. Żeby uczniowie tego nie stosowali, bo dopiero byłoby to śmiertelne...
----------
Jesliby byla w powszechnym urzyciu dluga bron biala a ktos nauczal bzdur to bym pietnowal."

Po pierwsze noże jako broń nie są "powszechne w użyciu". (Na szczęście.)
Po drugie nie masz podstaw do twierdzenia, że nauczam bzdur. Co byś na ten temat nie napisał...
Po trzecie chodziło mi tu o to, że przesadnie podkreślasz szkodliwość nauki obron przed atakami białą bronią, obecnych w sw. Na tej samej zaszdzie mógłbyś dowodzić, że nauka obrony sztyletem przed szblą jest nauką "szkodliwych bzdur." Bo jest prawie niemożliwa, podobnie jak nauka obrony przed nożem przez nieuzbrojoną osobę. Kluczowe jest tu słówko "prawie", bo można tego dokonać, a także odpowiednim treningiem można poprawiać swoje możliwości w tym zakresie. Nawet pomimo tego, że Tobie wydaje się, że jest to niemożliwe...




"No to bedziesz mowil na pogrzebie: "szkoda ze okazal sie nierozsadny"?"

Jeśli jest aż tak nierozsądny, to może łatwo wylądować na cmentarzu niezależnie od tego czy trenuje sw czy nie. To demagogia.




"Bzdura jest walka golymi rekami z nozownikiem."

Ustalmy, że terminu "nożownik" nie używamy na określenie wyszkolonego zabójcy, tylko jakiegokolwiek palanta z nożem (także właśnie wspomnianych nieudolnych laików).
I nie chodzi o walkę, tylko o to, żeby nie dać się zabić. Żeby przez odpowiedni trening mieć na to choć troszkę większe szanse.

Chyba już obaj zaczęliśmy się trochę powtarzać.
Znak widomy, coby powoli kończyć ten dyskurs...




"'To, że można odrobinę zwiększyć swoje szanse w walce przeciwko nożowi odpowiednim treningiem? Z moich doświadczeń wynika, że można.'
-----------
Ale nie treningiem bezsensownych technik. Mozna zwiekszyc tylko dzieki realnym umiejetnosciom walki a nie kitom."

Właśnie. A karate to nie kity. Czego dowodzi choćby i możliwość jego wykorzystania w walkach z użyciem atrapy noża. W co, zdaje się, jakoś nie możesz mi uwierzyć. Trudno.



"'Zresztą już w średniowieczu fechtmistrze uczyli oprócz walki białą bronią także zapasów oraz jak bronić sie gołymi rękami przed uzbrojonym przeciwnikiem.'
-----------
Troche inne realia,..."

Ale nóż to nadal nóż, a i nasza natomia nie uległa specjalnym zmianom.



"...a swiat troche poszedl do przodu. Takze w sztukach walki."

Ale na pewno nie pod kontem obron przed białą bronią. Pod tym względem raczej bardzo się cofnął, bo realia nie wymuszają już konfrontowania w praktyce tego typu umiejętności (w każdym razie bez porównania żadziej).



"'trenuje się takie rzeczy od wieków.'
------------
Sam siebie mozesz leczyc pijawkami i puszczaniem krwi (i nawet w pewnych wypadkach moze to pomoc). Ale nie namawiaj do tego innych."

1. Dowcipne. Ale co innego medycyna, a co innego walka z użyciem białej broni. W tym drugim zakresie postęp nie dokonuje się już od siedemnastego/osiemnastego wieku...
2. Ja NIKOGO do niczego nie namawiam. Może poza dbaniem o zdrówko i unikaniem tzw. "walk ulicznych".




"'Wybacz, ale popadamy w jakiś absurd...'
------------
Dokladnie, to co piszesz to jest absurd."

Mógłbym napisać nawzajem...




"'Ale niewykluczone, że gdybyś poćwiczył to zmieniłbyś owe wnioski.'
------------
Wykluczone, nie jestem idiota, zebym cofal sie w rozwoju.. Wystarczajaco wiele czasu zmarnowalem."

I dlatego tak trudno Ci uwierzyć, że inni go nie marnują, choć robią rzeczy odmienne od tych, którymi Ty się zajmujesz?
Wyobraź sobie, że też nie jestem idiotą. I bynajmniej nie uważam, żeby poznawanie nowych rzeczy było "cofaniem się w rozwoju".




"'Właśnie dlatego, że krytykujesz coś, w czym nie masz praktyki.'
-------------
Nie musze miec praktyki w kazdym bardziewie..."

Karate to nie badziewie.


"...Mam praktyke w walce wrecz ktora mozesz w kazdej chwili sprawdzic - zapraszam do Trojmiasta..."

Dziękuję. Naprawdę uważasz, że nawet gdybyś spuścił mi łomot, to dowodziłoby to Twoich racji w tej dyskusji????!?!?
Dziwaczny argument.
Już pisałem, że musielibyśmy pobawić się atrapą noża, żeby dowieść, że moje obrony to "bzdury", i że nie jestem w stanie ich stosować. W tej sprawie zapraszam nawzajem do Warszawy.



"...To raz a dwa to pisalem ze nie trzeba miec a nie ze ja nie mam. Zmarnowalem na karate trzy lata i wystarczy."

To naprawdę niewiele.




"Jak nie jest? Juz w momencie tego bloku sie odslaniasz."

...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Ekspert
Szacuny 11149 Napisanych postów 51567 Wiek 31 lat Na forum 24 lat Przeczytanych tematów 57816
Chyba w sumie dlatego, że Ty też gadasz. A też nie możesz jej mieć...
--------------
Patrz co nizej napisalem w poprzednim poscie.

W znacznej mierze loteria. Ale są tacy, z którymi zazwyczaj trudniej się walczy i są tacy, z którymi łatwiej. A tego już nie da się wyjaśnić szczęściem. Zwłaszcza jeśli ci trudniejsi przeciwnicy po prostu mają wiekszą praktykę.
--------------
A o tym ze trafi Ci sie akurat taki przeciwnik to kto decyduje? Bog? Fatum? Los? Zapisano to w gwiazdach?

A mógłbyś to pokrótce uzasadnić?
--------------
Istnieje przyjeta transkypcja jezyka japonskiego na alfabet lacinski i tyle.

Ja także tak o sobie nie twierdzę (i nigdy nie twierdziłem). Chodziło mi raczej o to, że mógłbyś atakując atrapą noża obejrzeć sobie parę obron.
--------------
Jak chce sobie obejrzec science-fictione to wlaczam Gwiezdne Wojny.

No i tu się nie całkiem zgadzamy...
--------------
A to juz nie moja wina. Mam tylko nadzieje ze np z Kopernikiem sie zgadzasz?

Po pierwsze noże jako broń nie są "powszechne w użyciu". (Na szczęście.)
--------------
Mowimy o walce wrecz, nie szermierce na noze. Chyba ze twierdzisz ze tego tez karate uczy?

Po drugie nie masz podstaw do twierdzenia, że nauczam bzdur.
---------------
Przykro mi ale techniki walki golymi rekami z nozem sa bzdura.

Po trzecie chodziło mi tu o to, że przesadnie podkreślasz szkodliwość nauki obron przed atakami białą bronią, obecnych w sw
---------------
Nie.

Na tej samej zaszdzie mógłbyś dowodzić, że nauka obrony sztyletem przed szblą jest nauką "szkodliwych bzdur."
----------------
Nie wiem. Moja specjalnosc do gole lapki a nie walka sztyletem.

a także odpowiednim treningiem można poprawiać swoje możliwości w tym zakresie.
----------------
Ale nie treningiem bzdur. Mozna w tym sensie ze czlowiek cwiczacy konkretne rzeczy ma minimalnie wieksze szanse. Jesli zamist tychze konkretnych rzeczy cwiczy bzdury to jest to strata czasu.

Jeśli jest aż tak nierozsądny, to może łatwo wylądować na cmentarzu niezależnie od tego czy trenuje sw czy nie. To demagogia.
-----------------
Nie to zycie. A to ze moglby to nie jest zadne usprawiedliwienie. To tak jakby w sadzie obronca tlumaczyl: "wysoki sadzie, ofiara byla tak nierozsadna ze jaby moj klient go nie zadzgal to by pewnie wpakowal sie pod samochod".

Ustalmy, że terminu "nożownik" nie używamy na określenie wyszkolonego zabójcy, tylko jakiegokolwiek palanta z nożem (także właśnie wspomnianych nieudolnych laików).
I nie chodzi o walkę, tylko o to, żeby nie dać się zabić. Żeby przez odpowiedni trening mieć na to choć troszkę większe szanse.
-----------------
Przez trening bzdur nie masz wiekszych. Nawet mniejsze.

Właśnie. A karate to nie kity.
-----------------
Niestety w sporej czesci tradycyjne style to kity. I wlasnie o tym mowimy.

Czego dowodzi choćby i możliwość jego wykorzystania w walkach z użyciem atrapy noża.
-----------------
Daj jakiemus normalnemu czlowiekowi flamaster do lapy i spruboj. A potem pooglasdaj siebie ile razy Cie zabil.

Ale nóż to nadal nóż,
--------------
A samolot to samolot. Wsiadz w trojplatowego Fokkera z I wsw i lec sie bic z F-22.

a i nasza natomia nie uległa specjalnym zmianom.
--------------
Uleglo wszystko inne. W tym zachowania i odruchy. A fizycznie tez sie czlowiek znacznie zmienij. Chociazby gabarytowo.

Ale na pewno nie pod kontem obron przed białą bronią.
--------------
Pod katem ogolnie realiow walki i zachowan w niej. A takze wiedzy o niej i przygotowania do niej.

Ale co innego medycyna, a co innego walka z użyciem białej broni
---------------
To samo.

W tym drugim zakresie postęp nie dokonuje się już od siedemnastego/osiemnastego wieku.
---------------
Doprawdy? Dalej jestes atakowany na grzaskim gruncie przez typa obciazonego zbroja przy urzyciu z daleka widocznej broni bocznej?

Mógłbym napisać nawzajem...
---------------
Twoje pisanie rzeczywistosci nie zmieni.

I dlatego tak trudno Ci uwierzyć, że inni go nie marnują, choć robią rzeczy odmienne od tych, którymi Ty się zajmujesz?
---------------
Alez wierze. Jesli interesuje Cie okinawska kultura, historia sztuk walki, rekreacja a do tego moze nie najlepsza ale troche przydatna samoobrona to go nie tracisz. Ale mnie interesuje maksymalna efektywnosc w walce wrecz.

I bynajmniej nie uważam, żeby poznawanie nowych rzeczy było "cofaniem się w rozwoju".
---------------
Nowych? A co nowego jest w stylach ktore sie zatrzymaly, a nawet cofnely w rozwoju?

Karate to nie badziewie.
---------------
Zalezy czego oczekujesz od sztuk walki.

Dziękuję. Naprawdę uważasz, że nawet gdybyś spuścił mi łomot, to dowodziłoby to Twoich racji w tej dyskusji????!?!?
---------------
Chyba wyraznie napisalem. Zreszta patrz na dole postu.

Już pisałem, że musielibyśmy pobawić się atrapą noża, żeby dowieść, że moje obrony to "bzdury", i że nie jestem w stanie ich stosować. W tej sprawie zapraszam nawzajem do Warszawy.
----------------
Wez sobie leszcza z ulicy daj mu flamaster to sie dowiesz. Albo jak chcesz to mozesz sie umowic z kims z forum i sam zobaczysz. Mysle ze paru nie odmowi. Tylko ze potem opisza to na forum. Zaryzykujesz?

To naprawdę niewiele.
----------------
To za duzo. Ale widze ze jestes typem czlowieka: 'hohoho strasznie dlugo cwicze a ty zeby sie na czyms znac tez musisz". Wiec Cie informuje ze walka wrecz zajmuje sie od 21 lat co dla mnie nie jest zadnym powodem do chwalenia sie bo staz nie ma kompletnego przelozenia na wiedze czy umiejetnosci. Moje umiejetnosci w walce wrecz mozna w kazdej chwili sprawdzic osobiscie. Moja wiedze stajac do walki z moimi uczniami czy po prostu biorac do lapki Budokan i czytajac co pisze. I nie ma tu najmniejszego znaczenia ile lat cos cwicze. Kape wu?
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Początkujący
Szacuny 0 Napisanych postów 496 Na forum 20 lat Przeczytanych tematów 4333
Boruta -
"Patrz co nizej napisalem w poprzednim poscie."

Dużo piszesz. Nie wiem o co Ci akurat tu chodzi.


"A o tym ze trafi Ci sie akurat taki przeciwnik to kto decyduje? Bog? Fatum? Los? Zapisano to w gwiazdach?"

Oczywiście, że można przypisać to "szczęściu", lub jego brakowi. Ale to dotyczy nie tylko nożowników. W tym kontekście, to każda walka uliczna jest czystą loterią. No i w sumie jest...



"Istnieje przyjeta transkypcja jezyka japonskiego na alfabet lacinski i tyle."

Moja znajoma, przysięgła tłumaczka języka japońskiego, twierdzi, że się tu nieco mijasz z prawdą.
Ale nie zamierzam na ten temat z Tobą polemizować, bo ja niestety nie znam na tyle japońskiego.



"Jak chce sobie obejrzec science-fictione to wlaczam Gwiezdne Wojny."

Też je lubię. Istnieje jednak zasadnicza różnica między walką świetlnym mieczem, a karate...




"'No i tu się nie całkiem zgadzamy...'
--------------
A to juz nie moja wina. Mam tylko nadzieje ze np z Kopernikiem sie zgadzasz?"

Jeśli Kopernik stwierdzi, że nie jestem w stanie zrobić czegoś, co praktykowałem wielokrotnie, to się z nim nie zgodzę.
A swoją drogą, dość wysoko mierzysz, porównując swoje teorie do tych Kopernika...




"'Po pierwsze noże jako broń nie są "powszechne w użyciu". (Na szczęście.)'
--------------
Mowimy o walce wrecz, nie szermierce na noze."

Mówiłeś, że gdyby biała broń była powszechnie używana, to byś cośtam..., tymczasem noże wcale nie są obecnie używane tak znowu powszechnie (chyba, że w kuchniach), żebyś miał zaraz powód krucjatę rozpętywać przeciwko kombatom i tradycyjnym sw, uczącym technik zwiększających (Twoim zdaniem rzekomo) szanse obrony przed nimi. I tak nikogo raczej nie przekonasz, a strasznie się upierasz i mocno wyolbrzymiasz ryzyko związane z nauczaniem takich technik. Po co?



"...Chyba ze twierdzisz ze tego tez karate uczy?"

Karate nie, ale kobudo, które jest inegralnie związane z okinawańskim karate, tego także uczy.




"Przykro mi ale techniki walki golymi rekami z nozem sa bzdura."

Czego byś nie twierdził, jak już pisałem (!), techniki takie nauczane są od wieków. Na prawie całym świcie. Były używane i nauczane w czasach powszechnego posługiwania się białą bronią, kiedy z nożem lub sztyletem łaził niemal każdy. Więksi eksperci, od noży i sztyletów, ich nauczali, niż my kiedykolwiek będziemy. Zostały po nich źródła (np. różne traktaty).
A Ty dalej używasz wspaniałego argumentu: "to bzdura".




"'Po trzecie chodziło mi tu o to, że przesadnie podkreślasz szkodliwość nauki obron przed atakami białą bronią, obecnych w sw'
---------------
Nie."

Jak nie możesz akurat podać żadnego logicznego argumentu, to po co piszesz odpowiedź?
Równie dobrze mógłbym Ci teraz odpowiedzieć "Tak." Tylko że takie przekomażanki, są raczej godne dzieci w przedszkolu. (Sto razy "Tak"! Tysiąc razy "Nie"! itd.)
BTW - W sumie nie twierdzę, że sam też tak czasem nie odpowiadam...



"'Na tej samej zaszdzie mógłbyś dowodzić, że nauka obrony sztyletem przed szablą jest nauką "szkodliwych bzdur.'
----------------
Nie wiem. Moja specjalnosc do gole lapki a nie walka sztyletem."

To była analogia. Obie sytuacjae rokują minimalne szanse osobie gorzej (lub nie) uzbrojonej.



"'...a także odpowiednim treningiem można poprawiać swoje możliwości w tym zakresie.'
----------------
Ale nie treningiem bzdur. Mozna w tym sensie ze czlowiek cwiczacy konkretne rzeczy ma minimalnie wieksze szanse. Jesli zamist tychze konkretnych rzeczy cwiczy bzdury to jest to strata czasu."

Znowu piszesz, że coś jest bzdurą, nie uzasadniając tego w żaden sposób.
Mógłbym się przeżucać z Tobą takimi inwektywami pisząc, że to, co Ty twierdzisz to także "bzdury", ale zamiast tego do znudzenia przytaczam Ci kolejne, konkretne argumenty. Prosiłbym o to samo, zamiast podobnych przekomarzanek...



"Nie to zycie. A to ze moglby to nie jest zadne usprawiedliwienie. To tak jakby w sadzie obronca tlumaczyl: "wysoki sadzie, ofiara byla tak nierozsadna ze jaby moj klient go nie zadzgal to by pewnie wpakowal sie pod samochod"."

Na identycznej zasadzie możesz obwiniać kogokolwiek uczącego jakiejkolwiek samoobrony, o to, że jego uczeń zaczął się bronić i został skopany na smierć, albo zatłuczony teleskopem. Nie całkiem rozumiem o co Ci tu biega.



"'Ustalmy, że terminu "nożownik" nie używamy na określenie wyszkolonego zabójcy, tylko jakiegokolwiek palanta z nożem (także właśnie wspomnianych nieudolnych laików).
I nie chodzi o walkę, tylko o to, żeby nie dać się zabić. Żeby przez odpowiedni trening mieć na to choć troszkę większe szanse.'
-----------------
Przez trening bzdur nie masz wiekszych. Nawet mniejsze."

Twoje zdanie jest jasne. Powtarzasz je tu do znudzenia. Ale jakoś nie umiesz go dostatecznie uzasadnić. Myślisz, że jesteś przekonujący, na kolejne argumenty odpisując w kółko: "to bzdura"?




"'Właśnie. A karate to nie kity.'
-----------------
Niestety w sporej czesci tradycyjne style to kity. I wlasnie o tym mowimy."

To znowu nie jest argument. To tylko obelga.




"Daj jakiemus normalnemu czlowiekowi flamaster do lapy i spruboj. A potem pooglasdaj siebie ile razy Cie zabil."

Właśnie to samo chciałem Tobie zaproponować. Ja naprawdę różne rzeczy już w życiu robiłem. Taki głupie także.
I rzecz w tym, że dzięki odpowiedniemu treningowi (w moim przypadku akurat karate), teraz jest mnie "zabić" tym flamastrem nieco trudniej, niż kiedyś...




"'Ale nóż to nadal nóż,'
--------------
A samolot to samolot. Wsiadz w trojplatowego Fokkera z I wsw i lec sie bic z F-22."

??? Czy Ty twierdzisz, że w dziedzinie noży, od czasów średniowiecza, nastąpił taki postęp, jak od Fokkera do F-22 ????

Zapewniam Cię, że współczesny nóż wojskowy wcale nie góruje pod względem możliwości jego bojowego wykorzystania nad średniowiecznym nerkowcem, czy nad tanto. A w porównaniu z takim np. renesansowym lewakiem jest nawet dość żałosny.
Jest zatem akurat odwrotnie, niż sugerujesz. Bo noże nie mają już dziś takiego znaczenia jak w średniowieczu i nie spełniają tak ważnej funkcji. Wszak wyprodukowano pistolety...




"'a i nasza natomia nie uległa specjalnym zmianom.'
--------------
Uleglo wszystko inne. W tym zachowania i odruchy. A fizycznie tez sie czlowiek znacznie zmienij. Chociazby gabarytowo."

Nawet, jeśli jesteśmy obecnie więksi niż w średniowieczu, to nie staliśmy się przez to, ani bardziej, ani mniej odporni na ciosy nożem. W związku z tym, to żaden argument.
A odruchy pomagające w walce kształtują właśnie odpowiednie treningi.



"'Ale na pewno nie pod kontem obron przed białą bronią.'
--------------
Pod katem ogolnie realiow walki i zachowan w niej. A takze wiedzy o niej i przygotowania do niej."

A co konkretnie masz tu na myśli?




"'Ale co innego medycyna, a co innego walka z użyciem białej broni'
---------------
To samo."

Jak na autorytet w dziedzinie historii (za jaki pomimo różnicy zdań Cię uważam) to wygłaszasz bardzo kontrowersyjne teorie...
1. Faktem jest to, że medycyna bardzo się w ostatnim stuleciu rozwinęła. 2. Faktem jest także, że walka białą bronią przestała się rozwijać mniej więcej w siedemnastym/osiemnastym wieku, skutkiem upowszechnienia się broni palnej. Po prostu te umiejętności przestały się liczyć. W Europie rozkwit swój osiągnęła właśnie w siedemnastym/osiemnastym wieku, kolejno w Hiszpanii (rapier i lewak, lub rapier i mała tarcza), a potem we Francji (sam rapier, potem sama szpada - co doprowadziło do rozwinięcia technik licznych obronnych oraz technik omijania zastaw przeciwnika). Od tego okresu walka białą bronią parktycznie się już nie rozwija, tylko odchodzi w zapomnienie i przechodzi systematyczny regres. Odwrotnie niż medycyna.
W świetle tych faktów twoje stwierdzenie jest, jakbyś to Ty pewnie powiedział, "bzdurą".



"'W tym drugim zakresie postęp nie dokonuje się już od siedemnastego/osiemnastego wieku.'
---------------
Doprawdy? Dalej jestes atakowany na grzaskim gruncie przez typa obciazonego zbroja przy urzyciu z daleka widocznej broni bocznej?"

Grząski grunt się zdaża. A zbroja i broń boczna raczej nie. Ale co z tego? Wiele nauczanych wtedy technik dotyczyło przeciwników atakujących na normalnym gruncie i bynajmniej wcale nie w zbroi. Zwłaszcza technik dotyczących sztyletu i walki przeciwko niemu. Przejżyj kilka starych traktatów.
Poza tym czy Ty, brak broni bocznej i zbroi oraz poprawę jakości nawierzchni, określasz jako postęp w zakresie walki z użyciem noża??? Dziwaczny pomysł.



"'Mógłbym napisać nawzajem...'
---------------
Twoje pisanie rzeczywistosci nie zmieni."

I nawzajem...




"'I dlatego tak trudno Ci uwierzyć, że inni go nie marnują, choć robią rzeczy odmienne od tych, którymi Ty się zajmujesz?'
---------------
Alez wierze. Jesli interesuje Cie okinawska kultura, historia sztuk walki, rekreacja a do tego moze nie najlepsza ale troche przydatna samoobrona to go nie tracisz..."

Interesuje mnie.

"...Ale mnie interesuje maksymalna efektywnosc w walce wrecz."

A mnie akurat, oprócz niej, także w walce z użyciem białej broni (w tym i noży).



"'I bynajmniej nie uważam, żeby poznawanie nowych rzeczy było "cofaniem się w rozwoju".'
---------------
Nowych? A co nowego jest w stylach ktore sie zatrzymaly, a nawet cofnely w rozwoju?"

"Nowych" dla Ciebie lub dla mnie. To akurat miałem na myśli. Nie "nowopowstałych".



"'Karate to nie badziewie.'
---------------
Zalezy czego oczekujesz od sztuk walki."

Naturalnie. Ale tak jest z każdą sw. Także z bjj. Jeśli np. oczekujesz nauki walki kama, to uznasz za badziewie także bjj, bo jej tam nie ma.



"'Już pisałem, że musielibyśmy pobawić się atrapą noża, żeby dowieść, że moje obrony to "bzdury", i że nie jestem w stanie ich stosować. W tej sprawie zapraszam nawzajem do Warszawy.'
----------------
Wez sobie leszcza z ulicy daj mu flamaster to sie dowiesz. Albo jak chcesz to mozesz sie umowic z kims z forum i sam zobaczysz. Mysle ze paru nie odmowi. Tylko ze potem opisza to na forum. Zaryzykujesz?"

No, ale ja zapraszałem Ciebie. Po pierwsze dlatego, że to Ty tak zawzięcie ze mną polemizujesz. Po drugie dlatego, że zaprosiłeś mnie pierwszy. Niełądnie byłoby się nie zrewanżować.
Poza tym, każdy może na sfd napisać, co mu się tylko podoba, a gdybyśmy sprawdzili to osobiście, nie byłoby już żadnych wątpliwości co do autentyczności tych "doświadczeń". Zatem może kiedyś.



"'To naprawdę niewiele.'
----------------
To za duzo. Ale widze ze jestes typem czlowieka: 'hohoho strasznie dlugo cwicze a ty zeby sie na czyms znac tez musisz'."

Taka jest niestety specyfika okinawańskiego karate. Na efekty trzeba nieco dłużej popracować. Może akurat ja jestem mało kumaty, ale u mnie dały się jakieś wyraźniejsze efekty zauważyć dopiero po jakichś pięciu pierwszych latach systematycznych treningów.
Gdybym z karate zrezygnował już po trzech latch, zapewne obecnie całkowicie dzieliłbym Twój pogląd na jego temat.



"...Wiec Cie informuje ze walka wrecz zajmuje sie od 21 lat co dla mnie nie jest zadnym powodem do chwalenia sie bo staz nie ma kompletnego przelozenia na wiedze czy umiejetnosci..."

Troszkę ma. Ale na pewno sam w sobie znaczy niewiele. Ważna jest także metodyka, systematyczność, intensywność, uwarunkowania psycho-fizyczne itd.
Zacząłeś trenować walkę w wieku 8 lat?
No ja niestety nie miałem tyle szczęścia. Zacząłem znacznie później, bo miałem już ok. czternastu lat. Czego w sumie żałuję.



"...Moje umiejetnosci w walce wrecz mozna w kazdej chwili sprawdzic osobiscie..."

Ja ich wcale nie neguję! Nie mam żadnych do tego podstaw.
Rzecz w tym, że choćbyś był nie wiem jak wielkim specem od walki wręcz i nie wiem jak długo trenował, to ośmielę się stwierdzić, że prawdopodobnie mam jednak nieco większe doświadczenie w okinawańskim karate (ok. 10 lat) oraz w walce z użyciem białej broni (około 15 lat, ale z przerwami). A nasza dyskusja dotyczy, jakby nie było, właśnie okinawańskiego karate i białej broni...
To na ten temat się wypowiadasz.



"...Moja wiedze (...) po prostu biorac do lapki Budokan i czytajac co pisze."

Czytuję. Generalnie, jak już pisałem jestem pod dużym wrażeniem twojej wiedzy o sw, a zwłaszcza o ich histori.

Uważam tylko, że bezpodstawnie, za wszelką cenę, starasz się dowieść absolutnego braku przydatności technik karate w sytuacji używania ich przeciwko nożowi lub pałce. Ja to miałem okazję niejednokrotnie praktykować. Wiem, że niektóre techniki mogą się bardzo przydać. Przytaczam Ci różne argumenty (historyczne itp.), bo "ręcznie" Ci tego nie mam jak udowodnić. A to, że zlałeś jakichś gości, lub że zrobili to Twoi uczniowie, nie ma akurat z tym tematem nic wspólnego. kpw?
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Ekspert
Szacuny 11149 Napisanych postów 51567 Wiek 31 lat Na forum 24 lat Przeczytanych tematów 57816
Dużo piszesz. Nie wiem o co Ci akurat tu chodzi.
---------------
Napisalem wyraznie.

No i w sumie jest...
----------------
Sam widzisz.

Moja znajoma, przysięgła tłumaczka języka japońskiego, twierdzi, że się tu nieco mijasz z prawdą.
----------------
Nie wiem co twierdzi Twoja znajoma. Jak widac sie myli. Sprawa tyranskrypcji byla juz omawiana w Budokanie i zapewniam Cie ze w oparciu o tlumaczy.

Istnieje jednak zasadnicza różnica między walką świetlnym mieczem, a karate
-----------------
Tak, przy pomocy karate strzalow z blastera nie odbijesz.

Jeśli Kopernik stwierdzi, że nie jestem w stanie zrobić czegoś, co praktykowałem wielokrotnie, to się z nim nie zgodzę.
------------------
No coz, jesli Ci sie zdaje np ze doszedles do krawedzi swiata i dokarmiales zolwia na ktorego skorupie spoczywa Ziemia, to nic na to nie poradze.

A swoją drogą, dość wysoko mierzysz, porównując swoje teorie do tych Kopernika
------------------
Porownuje rzeczywistosc do rzeczywistosci.

Mówiłeś, że gdyby biała broń była powszechnie używana, to byś cośtam..., tymczasem noże wcale nie są obecnie używane tak znowu powszechnie (chyba, że w kuchniach), żebyś miał zaraz powód krucjatę rozpętywać przeciwko kombatom i tradycyjnym sw, uczącym technik zwiększających (Twoim zdaniem rzekomo) szanse obrony przed nimi. I tak nikogo raczej nie przekonasz, a strasznie się upierasz i mocno wyolbrzymiasz ryzyko związane z nauczaniem takich technik. Po co?
------------------
Niczego nie wyolbrzymiam. Pisze jak jest. A po co? A bo mi uczciwosc tak dyktuje.

Karate nie, ale kobudo, które jest inegralnie związane z okinawańskim karate, tego także uczy.
------------------
Doprawdy? A od kiedy to w kobudo sa noze?


Czego byś nie twierdził, jak już pisałem (!), techniki takie nauczane są od wieków
-------------------
I co z tego? Wielu bzdur nauczano. Poza tym kiedys byly inne realia. Pisalem juz o tym, jesli nie dosc wyraznie to przepraszam.

Jak nie możesz akurat podać żadnego logicznego argumentu, to po co piszesz odpowiedź?
---------------------
Przeciez caly czas to robie!! A Ty wypisujesz banialuki jak jakis nawiedzony oszolom! Kule w zeby tez lapiesz?

Znowu piszesz, że coś jest bzdurą, nie uzasadniając tego w żaden sposób.
----------------------
Uzasadniam caly czas. Mam Ci uzasadnic moze ze wkladajac ksiazki pod glowe przed snem nie przyswoisz sobie ich wiadomosci? Moge: bo to jest bzdura, bo to tak nie dziala. Ale jak chcesz to sobie wsadz po poduszke traktat "Jak przy pomocy karate pokonac czolg".

Nie całkiem rozumiem o co Ci tu biega.
------------------------
O to ze nauczajac takich bajek ma sie na sumieniu ich ofiary.

Twoje zdanie jest jasne. Powtarzasz je tu do znudzenia. Ale jakoś nie umiesz go dostatecznie uzasadnić. Myślisz, że jesteś przekonujący, na kolejne argumenty odpisując w kółko: "to bzdura"?
-------------------------
Myslisz ze jestes przekonywujacy (tak sie pisze to slowo) gadajac wciaz od rzeczy?

To znowu nie jest argument. To tylko obelga.
--------------------------
To jest rzeczywistosc udowodniona w walce. Chcesz jeszcze raz udowodnic to samemu w Vale Tudo wystartuj.

Właśnie to samo chciałem Tobie zaproponować. Ja naprawdę różne rzeczy już w życiu robiłem. Taki głupie także.
---------------------------
Ze robisz glupoty to wierze. Ze to watpie, no chyba ze wyjatkowo nie dociera do Ciebie rzeczywistosc. Albo -> patrz na koncu postu.

??? Czy Ty twierdzisz, że w dziedzinie noży, od czasów średniowiecza, nastąpił taki postęp, jak od Fokkera do F-22 ????
-----------------------
W realiach walki moj drogi.

Nawet, jeśli jesteśmy obecnie więksi niż w średniowieczu, to nie staliśmy się przez to, ani bardziej, ani mniej odporni na ciosy nożem. W związku z tym, to żaden argument.
A odruchy pomagające w walce kształtują właśnie odpowiednie treningi.
-------------------------
Przecvzytaj jeszcze raz co napisalem. Nie o gabaryty chodzi. O nich wspomnialem mimochodem.

A co konkretnie masz tu na myśli?
-------------------------
To co napisalem

W świetle tych faktów twoje stwierdzenie jest, jakbyś to Ty pewnie powiedział, "bzdurą".
--------------------------
O realiach walki mowie. I o technikach.

Grząski grunt się zdaża. A zbroja i broń boczna raczej nie. Ale co z tego? Wiele nauczanych wtedy technik dotyczyło przeciwników atakujących na normalnym gruncie i bynajmniej wcale nie w zbroi. Zwłaszcza technik dotyczących sztyletu i walki przeciwko niemu. Przejżyj kilka starych traktatów.
--------------------------
Czytalem ich moze wiecej od Ciebie. Ty nawet nie masz pojecia ze podstawowa obrona w Twoim karate sprowadzala sie do zablokowania dobycia broni noszonej przy boku. Zadna technika nie dotyczyla "atakowania na normalnym gruncie" bo wszystkie zasady byly podporzadkowane realiom. Stad takie a nie inne poruszanie sie i pozycje OBYDWU walczacych.

Poza tym czy Ty, brak broni bocznej i zbroi oraz poprawę jakości nawierzchni, określasz jako postęp w zakresie walki z użyciem noża??? Dziwaczny pomysł.
------------------
Tak bo zmieniajace sie realia walki oddzialywoja na kazdy ich aspekt.

A mnie akurat, oprócz niej, także w walce z użyciem białej broni (w tym i noży).
------------------
To idz na filipinskie style.

"Nowych" dla Ciebie lub dla mnie. To akurat miałem na myśli. Nie "nowopowstałych".
-------------------
To akurat Twoja sprawa.

Naturalnie. Ale tak jest z każdą sw. Także z bjj. Jeśli np. oczekujesz nauki walki kama, to uznasz za badziewie także bjj, bo jej tam nie ma.
--------------------
Nie moj drogi Bjj jest stylem do walki wrecz. Broni po prostu tam nie ma. Tak samo jak nie ma walki wrecz w iaido. Poprostu te style do tego nie sluza. Jesli jednak jakis styl cos ma i jest to na kiepskim poziomie to znaczy ze pod tym katem jest on badziewiasty.

No, ale ja zapraszałem Ciebie. Po pierwsze dlatego, że to Ty tak zawzięcie ze mną polemizujesz. Po drugie dlatego, że zaprosiłeś mnie pierwszy. Niełądnie byłoby się nie zrewanżować.
-------------------
Mnie to nie rajcuje. Nie mam czasu latac i kazdemu udawadniac ze ziemia sie kreci skoro moze to kto inny zrobic.

Poza tym, każdy może na sfd napisać, co mu się tylko podoba, a gdybyśmy sprawdzili to osobiście, nie byłoby już żadnych wątpliwości co do autentyczności tych "doświadczeń".
--------------------
O prosze, juz Ci rura zmiekla

Taka jest niestety specyfika okinawańskiego karate.
--------------------
Nie taka jest specyfika oszolomstwa z tradycyjnych styli. Trzeba dlugo cwiczyc bo jak dlugo cwiczysz to wsiakles na tyle ze badziesz powtarzal bzdury. A czlowiek ktory dawno zobaczyl ze to badziew jest "be".

Gdybym z karate zrezygnował już po trzech latch, zapewne obecnie całkowicie dzieliłbym Twój pogląd na jego temat.
----------------------
A tak siedzisz w tym na tyle gleboko ze nie potrafisz.


ośmielę się stwierdzić, że prawdopodobnie mam jednak nieco większe doświadczenie w okinawańskim karate (ok. 10 lat) oraz w walce z użyciem białej broni (około 15 lat, ale z przerwami). A nasza dyskusja dotyczy, jakby nie było, właśnie okinawańskiego karate i białej broni...
------------------------
Nie. Nasza dyskusja dotyczy walki wrecz. Styl tutaj nic nie ma. Walka jest walka. Sciema jest sciema. Nie mowimy o szczegolach technicznych stylu, lecz o tym co dziala i co jest mozliwe w walce.

Ja to miałem okazję niejednokrotnie praktykować.
-------------------------
Jedynym wyjasnieniem tego ze Ci sie tak wydaje jest to ze robiles to z podobnymi sobie karatekami ktorzy sa tak spaczeni przez swoj styl ze potrafia tylko atakowac tak schematycznie ze potrafiles do tego dostosowac swoj schemat. Spruboj z normalnymi ludzmi.
Nowy temat Wyślij odpowiedź
Poprzedni temat

oklady lodem po muay thai

Następny temat

słabe stawy...

WHEY premium