pisze tu tak naprawde swoje przemyslenia i chcialbym zeby ktos zucil na to fachowym okiem i sie wypowiedzial czy takie cos wogule ma sens
wpadlem na to po redukcji ktora niedawno skaczylem
przechodzac do rzeczy
moja ostatnia redukcja opierala sie o troche zmodernizowana diete ckd
i wygladala tak ze jadlem duzo bialka i sporo tluszczy, wegli praktycznie tyle co z wazyw... ladowanie robilem co tydzien-dwa zalezy jak psychika wytrzymywala i ssanie na wegle, powiem szczerze ze moze nie uzyskalem w 100% zakladanego rezultatu ale tak czy inaczej osiagnolem zyciowa forme... sile tez mialem duzo wieksza niz na masowce (obecnie obciolem tluszcze dodalem wegle- robie mase i sila mi spadla :| )
wszystko bylo by fajnie i nie kabinowal bym ale jak zaczynalem masowke i powoli zmniejszajac tluszcze dodawalem wegle miesnie znow staly sie pelniejsze i okablowanie 2x takie jak bylo mimo ze zaczela sie spowrotem gromadzic woda podskorna
i wpadlem na pomysl zeby moze jakos to polaczyc ze soba
na zasadzie 2 tygodnie diety bez wegli po czym jeden dzien ladowania dla w sumei uspokojenia psychiki i 13 dni stopniowego wprowadzania wegli po czym znow zejscie na 0 i tak w kolko
szczerze powiem ze chec na wegle raz sie pojawiala po tygodniu u az mnei nosilo a raz bym wytrzymal dluzej niz 2 tyg wiec na taka ewentualkonc w polowie cyklu bez wegli tez bym robil jeden dzien ladowania
mam nadzieje ze dosc przejrzyscie i zrozumiale to napisalem i ktos sie wypowie na ten temat czy ma to jakikolwiek sens i racje bytu :)
pozdrawiam!