Wszystko o Cholesterolu ...

Dodam trochę o nasyconych i produktach zwierzęcych

Nasycony stearynowy kwas tłuszczowy w który obfituje czerowne mięso, szczególnie wołowe jest obojętny, nie podnosi cholesterolu LDL.

Nasycony palmitynowy kwas tłuszczowy najpowszechniej występujący w produktach zwierzęcych nie podnosi cholesterolu LDL przy właściwej ilości kwasów tłuszczowych omega-3 w diecie.

Nasycony laurynowy kwas tłuszczowy, jeden z najbardziej prześladowanych jeśli chodzi o podnoszenie cholesterolu, podnosi głownie frakcję HDL. Żaden inny kwas tłuszczowy nie podnosi cholesterolu HDL tak skutecznie jak laurynowy kwas tłuszczowy.

Nasycone kwasy tłuszczowe ogólnie skuteczniej podnoszą cholesterol HDL(zwłaszcza korzystną podfrakcję HDL2) niż nienasycone kwasy tłuszczowe. Co ważne w całej układance poziom HDL zdaje się być najważniejszy.

Przy dietach bardzo niskowęglowodanowych nasycone kwasy tłuszczowe zwiększają wielkość cząstek LDL, najbardziej aterogenne są małe gęste LDLe.

Przesadne zastępowanie nasyconych kwasów tłuszczowych węglowodanami może prowadzić do spadku cholesterolu HDL i wzrostu poziomu triglicerydów.

Wpływ nasyconych różni się przy nadwyżce kalorycznej i deficycie kalorycznym. Przy deficycie kalorycznym w jednym z ostatnich raportów potwierdzono korzystny wpływ diety z wyższą ilością nasyconych kwasów tłuszczowych w hamowaniu rozwoju choroba niedokrwienna serca przy deficycie kalorycznym i ogólnie stosunkowo niskiej ilości tłuszczu w diecie. Badacze określili to mianem: "amerykańskiego paradoksu".

Nasycone zyskały złą opinię w badaniach przy dietach wysokowęglowodanowych. W niektórych eksperymentach podawano pacjentom razem z nasyconymi tłuszcze trans, by tani uzupełnić kaloryczność wykorzystywano słodycze i napoje typu cola. No niestety sprawdziła sie tutaj mądrość: "cokolwiek teoretyk wymyśli, praktyk udowodni". Nasycone w takich połączeniach nie były wykorzystywane jako żródło energii, tym samym nie mogły być dobre...

Poglądy powoli zmieniają się, kolejne badania być może dadzą bardziej jednoznaczne odpowiedzi, coż niektórzy niestety już zawsze pozostaną przy swoim, tak zostali nauczeni 20 lat temu

Zmieniony przez - ellis w dniu 2007-03-30 12:01:49

Nie dotarłem jeszcze do tych najnowszych badań. Napisałem tylko artykuł, oparty przede wszystkim na tym czego mnie uczyli. Oczywiście jeśli były ostatnio przeprowadzane takie badania ... to muszę do nich dotrzec i przyjrzeć się im bliżej - ze zwględu na interesujący temat.

Ellis - to nie jest konserwatyzm tylko nie wiedziałem o najnowszych wynikach, to wszystko. Jestem otwarty na nową wiedzę!

pozdrawiam

Najnowsze badanie również. Ale ja mówiłem też o badaniach sprzed wielu lat, których wnioski mocno się trzymają, bo nikt ich do tej pory nie podważył. Np. teoria na temat homocysteiny i jej związków nie tylko z chorobą serca, ale również nowotworami i innymi schorzeniami zależnymi od wieku podeszłego. Twórcą tej teorii jest dr Kilmer McCully, amerykański badacz i patolog. A było to 20 lat temu. Gdy próbował on poinformować o swoim odkryciu środowisko medyczne i naukowe, jego doniesienie zostało uznane za wysoce kontrowersyjne. "W tamtych czasach cholesterol leżał w centrum uwagi badań nad chorobą serca. McCully występował przeciw ustalonym poglądom, podobnie jak dr Lutz w swych badaniach nad dietą niskowęglowodanową. McCully drogo zapłacił za swe przekonania - wielu kolegów odwróciło się od niego, a Harvard odmówił mu odnowienia stypendium naukowego. Dziś jednak uważa się, że homocysteina jest ważnym czynnikiem w rozwoju arteriosklerozy."
Sam dr Lutz i dr Allan działają już przecież od kilku dziesięcioleci, więc trudno tu mówić o "brand-new theory". Dr Gregory Ellis, osoba o praktyce niezwykle bogatej - też od dłuższego już czasu o tym "trąbi". Uffe Ravnskov powoływał się na badania z lat 70-tych, 80-tych i 90-tych.
To prawda, że najnowsze badania potwierdzają to wszystko, ale nie można zapominać o tych sprzed wielu lat.
A dlaczego wielu lekarzy i naukowców nie chce się przyznać do błędu? Ano po części dlatego, że mają z tego profity. Przemysł farmaceutyczny to drugi po zbrojeniowym najpotężniejszy przemysł w USA. W innych państwach jest podobnie. Nie muszę chyba dalej mówić, o co w tym wszystkim biega...

To, że nasycone niekoniecznie muszą podnosić poziom cholesterolu całkowitego, czy też poszczególnych frakcji to jedno, bo to zależy od całej diety, aktywności fizycznej, a nie jednego makroskładnika, ale teorie, że wysoki poziom cholesterolu jest korzystny to już inna bajka. Bo jeżeli ktoś bierze pod uwagę jakieś jedno badanie na kobietach po menopauzie i przekłada zalecenia dla wszystkich, to chyba jest coś nie tak?

Zgadza się. Tu ma znaczenie, jaki tryb życia dana osoba prowadzi, czy pali, czy dużo pije, czy ma stresującą pracę, czy dużo przebywa w środowisku, gdzie jest mnóstwo toksyn, etc etc. Jeśli chodzi o wysoki poziom cholesterolu to tutaj jest to dokładnie opisane - http://www.westonaprice.org/moderndiseases/benefits_cholest.html 

No wiesz Choron jeśli naukowcy tacy jak Jeff Volek piszą artykuły o tytułach w stylu: "Przestańcie obwiniać nasycone tłuszcze" to też chyba coś tu jest nie tak? Nie mówię, że to jedno badanie wystarczy by zalecać nasycone przy diecie ze znaczną ilością węglowodanów. Mogę jedynie powiedzieć, że coraz więcej badań potwierdza z czym pewnie się zgodzisz, że odnośnie omawianego zagadnienia to przede wszystkim właśnie węglowodany, nie tłuszcze stanowią problem.

Zmieniony przez - ellis w dniu 2007-03-31 19:22:58

Ja się odniosłem do tekstu, który wkleił Hanni, z którego wynika, że wysoki poziom cholesterolu nie jest dobrym wskaźnikiem chorób serca, a wręcz odwrotnie, sprzyja zdrowiu i sercu. Niech to powie osobom na statynach i inhibitorach wchłaniania cholesterolu, którzy tylko dzięki farmakologicznemu zbijaniu cholesterolu jeszcze żyją.

Znów uprościłeś wszystko, Charonie.

Ja uprościłem? A jak to nazwiesz:?

Nie myśl więc o cholesterolu jako o czymś szkodliwym, a wręcz przeciwnie, pamiętaj, że na wiele sposobów przyczynia się do podtrzymywania zdrowia. Jak zobaczysz, materiał dowodowy przeciw cholesterolowi, jako czynnikowi zwiększającemu ryzyko choroby serca, jest w rzeczywistości bardzo niewielki.

Jak już mówiliśmy, poziom cholesterolu we krwi bywa słabym wskaźnikiem choroby serca. Istnieją nawet rozliczne dowody na to, że - przeciwnie - wysoki poziom cholesterolu oznacza zdrowie.

Jak dla mnie to jest to normalne kłamstwo. No chyba, że pisząc "niewielki materiał dowodowy" autor miał na myśli bardzo dobrze przeprowadzanie badania na przestrzeni kilkunastu (kilkudziesięciu lat) obejmujące po pół miliona ludzi, za to przekonującym dowodem jest badanie, w którym wzięło udział kilkanaście starych pań (BTW im jesteśmy starsi tym poziom cholesterolu ma mniejsze znaczenie).

Uproszczeniem zdają mi się teksty, które wklejasz, a ja wszędzie zaznaczam, że trzeba brać pod uwagę bardzo dużo czynników zanim się wyciąga jakieś wnioski.

To nie jest kłamstwo, lecz prawda. Dowody na to wskazują.
No chyba, że pisząc "niewielki materiał dowodowy" autor miał na myśli bardzo dobrze przeprowadzanie badania na przestrzeni kilkunastu (kilkudziesięciu lat) obejmujące po pół miliona ludzi
Te badania nic nie udowodniły. Ich metodologia była cholernie cienka, a wnioski statystyczne zupełnie bezwartościowe. Było tam zero konkretów. Na szczęście pokapowałem się, jakie bzdury mam wciskali i mogę właściwie i zdrowo się odżywiać, a ty rób jak chcesz...