Oto zakończenie historii:
"UFC to g****. Każdy po*** może sobie trzasnąć na łbie tatuaż i wziąć udział w takich "walkach ulicznych". Takich typów nie potrzebuje boks, dlatego lądują oni w MMA. Boks to najlepszy sport walki na świecie, i to się nie zmieni." Ta wypowiedź Floyda Mayweathera Juniora, na krótko przed walką z Oscarem De La Hoyą, wywołała wzburzenie w całym świecie MMA, bardzo wkurzony był także szef UFC, Dana White, który natychmiast skontrował. Dana siedział też tuż przy ringu podczas walki Mayweather Jr-De La Hoya. Obok niego siedział Sean Shark - mistrz UFC w wadze do 70 kg, która mniej więcej odpowiadałaby Mayweatherowi. Dana obserwował dokładnie walkę, wygraną przez Floyda niejednogłośną decyzją, a poźniej przysłuchiwał się mu na konferencji, gdzie twierdził, że może już zakończyć karierę bokserską. Dana White od razu zobaczył wtedy Mayweathera w UFC. Szef UFC chce walki Mayweathera Jr. z Seanem Sharkiem, który musi obronić swój tytuł w walce z Hermesem Francą, podczas UFC 73 (7 lipca). Właściwie zachęcanie Mayweathera do walki w Oktagonie może być zbytecznym trudem, ponieważ sam zainteresowany nie wykazywał nigdy chęci, aby bić się w MMA. Jednak, co ciekawe, bokser zwrócił się po walce bezpośrednio do właścicieli UFC, braci Fertitta i przeprosił za to, że obraził ich organizację, zawodników i w ogóle całe MMA.
"Chciałbym się wytłumaczyć UFC. Czasami mówimy rzeczy, których nie powinniśmy mówić. Chciałbym poprosić o wybaczenie braci Fertitta i Danę White'a. Szanuję zawodników UFC i to, co robią"- wyznał Mayweather i dodał jeszcze parę swoich znanych już wypowiedzi, żeby lepiej sprzedać walkę z De La Hoyą. Pozostaje jedynie pytanie, czy był to jedyny powód i czy był świadom ryzyka, że kładzie na szali swoją reputację, narażając się na ogromną presję ze strony UFC i opinii publicznej.
[przetłumaczyłem z niemieckiej strony ground£.de]