Mam 19 lat, i moja historia z "odchudzaniem" zaczęła się w wieku lat..10 a najbardziej rozwinęła się w wieku lat 15, kiedy to się głodziłam itp itd, aż w końcu w wieku lat 16 zachorowałam, co skutkowało utratą 13 kg. Ważyłam 53/52 kg, BMI miałam 18,1 i byłam w cholerę ucieszona, jednak nikt w okół nie, przewracałam się pod ciężarem roweru, nie mogłam nosić reklamówek, ale podobało mi się to. Tak było do grudnia 2012, kiedy to rozstałam się z chłopakiem, zero sexu- a to była moja jedyna aktywność fizyczna jakby nie patrzeć :D - no i... przytyłam 13 kg. Wiec "od stycznia się odchudzam", ćwiczyłam, jadłam 5 posiłków dziennie a zamiast schudnąć, to mi się mięśnie rozrosły i po prostu padłam poddałam się. Ale usiadłam porą wieczorową, mówię, cholera mi się nie uda schudnąć? No i czytałam
https://www.sfd.pl/Zbilansowana_dieta_redukcyjna-t231127.html
https://www.sfd.pl/Odchudzanie_dla_kobiet-t64042.html
i zaginęłam w akcji.
Chcę schudnąć, więc powinnam mieć ujemny bilans (dieta redukcyjna), i wychodzi mi 1200 kcal / 1300 kcal zależy w którym liczę.
Wskaźnk WHR 0.76 - otyłość typu gruszka
To sobie wyliczyłam z ciekawości, może się przyda.
Ręka- 27
udo- 62
łydka-38
biodra-95
Talia- 72
Ćwiczenia które chcę robić:
20 minut skakanki
40 minut steppera
Mel B ABS
100 brzuszków
"zestaw WF :D " : brzuszki skośne, wahadełko, deska bokiem, deska, skłony boczne, twister (posiadam takowy w domu za 15 zł z TESCO, ale jest !) nożyce, unoszenie 2 nóg do góry, wymachy nóg do tyłu z klęku podpartego, "pompki na meblach" nie umiem tego inaczej nazwać.
Chcę schudnąć 10 kg, mój cel. Ale problem jest z moją dietą. Uwielbiam jeść warzywa, nienawidzę mięsa- staram się go unikać, jedyne co z mięsa to zjem szynkę szwarcwaldzką, oraz łososia i tuńczyka- nabiału w dużych ilościach nie mogę, ponieważ mam alergię na produkty mleczne, jedyne co toleruję to jest serek wiejski. Nienawidzę słodkiego, z owoców jem tylko grapefruity,jabłka, ziemniaków nie jem, chleba unikam, jak już mogę zjeść tylko i wyłącznie razowy lub z ziarnami. A najbardziej smakuje mi POLSKIE ZBOŻA RAZOWY z biedronki <3. Nie piję słodkich napoi, nie słodzę od 7 lat, uwielbiam zieloną herbatę, kawy również nie piję
Myślałam mniej więcej nad takim jadłospisem, o ile to można tak nazwać:
I dzień
Śniadanie:
Serek wiejski + rzodkiewka + 2 kromki chleba POLSKIE ZBOŻA RAZOWY + zielona herbata
II Śniadanie:
Marchewka, sałata, ogórek
Obiad: Grapefruit czerwony + zielona herbata + kawałek łososia (ale na surowo, wędzonego)
Kolacja: kalarepa
Więcej nie potrafię wykombinować, bo jak tworzyłam swój program miesiące wcześniej, to się roztyłam.
Boże ale się rozpisałam, ale błagam niech mnie ktoś w końcu poratuje!