jako że jestem obecnie zaledwie 98kilowym szczypiorem, a moje fazy dermatologiczne są już opanowane, poważnie myślę o jakimś cyklu. Ostatnio injekcje szły w marcu-kwietniu b.r. (prolo a potem omka w terapeutycznych dawkach), a zatem już sporo offu. potem jadłem tylko havoc (klon epi), który niestety ni w ząb nie działał.
obecnie jestem na etapie kompletowania wszystkich koniecznych supli (od gainera i proteinek, przez bcaa i suple przedtrenignowe, po prozdrowotne) i obmyślania cyklu.
obecnie trenuję intuicyjnie, kładac nacisk na intensywnosc treningu, a po silowce 2-3 razy w tyg biegam 20-30min na biezni.
celem kuracji jest nabycie kilku kg czystej, wysokiej jakosci masy, w miare mozliwosci przy jednoczesnej utracie czesci tkanki tluszczowej (ktorej jakos wiele nie ma).
cykl preferowalbym krótki, do 10 tygodni.
Panuj nad wszystkim,nad czym możesz zapanować.
Resztę traktuj jak kupę gówna,
a jeżeli musisz paść,
to z dymiącym rewolwerem.