Mir pokazał absolutny bar mleczny jeśli chodzi o zapasy w tej walce.
Jeśli miał litość nad Cro Copem, czy kij wie co, toby go nie rozyebał kolanem na minutę przed końcem.
Równie dobrze można powiedzieć, że Cro Cop się bawił, tyle że Cro Cop bał się uderzać (aż ciężko pomyśleć) i latał na wstecznym broniąc się tylko przed obaleniami.... No i był jeden LHK, metr od twarzy Mira. Ale nie ma się co znęcać nad ciałem i umysłem Cropcia, które nie nadają się już za bardzo do walki.
W walce z Nelsonem faworyzowałbym Roya. Lepsza, pewniejsza stójka od Mira, wiadro zamiast łba, a na ziemi może nawet lepszy.
Perspektywa jest tylko trochę zakrzywiona, bo Mir był kiedyś mistrzem, a Roy wylądował w TUFie. Ale to nie mówi za dużo.
Zmieniony przez - TezAndrzej w dniu 2010-10-26 21:51:42
"Only he who battle wins.
The scald sang to their kings.
Let the battle be fought to be won"