Obserwując moskiewskie mistrzostwa Europy w boksie tym amatorskim zastanawiam się czy w Polsce jest jeszcze amatorstwo czy to tylko pozory. Jednego jestem pewien. W naszym kraju na pewno jest pięściarstwo zawodowe.
Wprawdzie mamy kluby w Bydgoszczy czy w Poznaniu tylko z kim i gdzie pięściarze mają sie sprawdzać czy konfrontować. Czy koniec boksu amatorskiego należy datować na 2005 rok w momencie kiedy zrezygnowano z rywalizacji w lidze, a wprowadzono cykl grand prix czy jak to kto woli walkę o Puchar Polskiego Związku Bokserskiego co okazało się całkowitą klapą. Czy może amotorstwo zaczęło umierać w momencie kiedy nad Wisłą pojawiło się zawodostwo.
Jeśli chodzi o pierwszą tezę to przecież z ligi zrezygnowano z powodu braku zespołów chętnych do rywalizacji o mistrzostwo Polski. Największe straty ponósł Śląsk, który był jedny z najmocniejszych ośrodków skupiający reprezentantów Polski. Knurów, Katowice, Jaworzno czy Zabrze praktycznie przestały istnieć na bokserskiej mapie amatorów. Wszystko z powodu braku sponsorów. Na dodatek kilka afer związanych z pięściarzami, którzy zamiast rywalizować w ringu zaczęli zajmować się zupełnie czymś innym co nie wiele miało wspólnego ze sportem. Ratowanie ligi przypominało raczej stype niż coś co ma pomóc w wyjściu amatorstwa z dołka. Zawody nie przyciagnęły ani sponsorów ani pieniędzy nie wspominając o publiczności. Na dodatek sędziowanie przy pomocy "maszynek" liczących czysto zadane ciosy okazało się delikatnie mówiąc...pomyłką. Potem były kłótnie i protesty i tak w kółko. Wprawdzie próbowano odrodzić kluby ale najczęściej trwało to kilka miesięcy do momentu kiedy wszystkim zabrakło już cierpliwości. Na Śląsku w Knurowie zorganizowano klub Silesia, który trenował w kotłowni miejscowej hali. Brakowało wszystkiego i w końcu zabrakło determinacji. wszyscy rozjechali się do domów.
Powstanie zawodostwa nad Wisła w pewnym sensie uratowało boks w Polsce. Ktoś powie, że to musiało się tak skończyć bo przecież talentów u nas nie brakuje, że to było naturalne przejście z czegoś co nie przynosi pieniędzy na coś co zarabia na siebie. Być może tak jest i nie będę się sprzeczał. A zawodowe boksowanie to ogromny magnes coś co działa na wyobraźnie. I podziałało na Tomasza Adamka. Jeden z największych talentów w boksie amatorskim potencjalny medalista olimpijski powiedział ,że na największych imprezach startować więcej nie będzie bo ...przechodzi na zawodostwo. Często pytany czy nie żałuje odpowiadał - nigdy. Choć nie zaprzecza, że ceni sobie to wszystko czego nauczył się w amatorskich walkach. Tak samo jak Andrzej Gołota, dla którego inspiracją do przejścia na zawodowe ringi było wywalczenie brązowego medalu Na Igrzyskach olimpijskich w Seulu w 1988 roku. Cztery lata później był już pięściarzem zawodowym. Wprawdzie w zawodostwie zbyt wiele nie zdziałał sportowo ale pieniędzy zarobił sporo. A to podziałało na wyobraźnie tych, którzy uważali się za lepszych od Gołoty. A Dariusz Michalczewski, na którego po "ucieczce"do RFN nie podziałała nawet dyskwalifikacja PZB. Przyjął obywatelstwo niemieckie i stał się jednym z najlepiej zarabiających zawodowców. Zawodostwo wyszło z cienia spychając na margines amatorstwo. Na dodatek pojawiła się spora grupa pięściarzy, którzy nie boksowali w amatorstwie od razu przechodząc na zawodowe ringi z innych pokrewnych dyscyplin. Przemyslaw Saleta czy Albert Sosnowski , o którym ostatnio było głośno z powodu pojedynku z Ukraincem Witalijem Kliczko. Fiodor Łapin zapytany czy chiałby wrócić do amatorskiego trenowania odparł bez słowa namysłu. Nie. Ten rozdział już dawno został zamknięty raz na zawsze. Po czym nie ukrywał zaskoczenia takim bezsensownym pytaniem. A to oznacza, że amatorstwo niestety umiera śmiercią naturalną i tego umierania nie zatrzymają takie nazwiska jak Jerzy Kulej, Henryk Średnicki czy Zbigniew Pietrzykowski. Zawodnicy, którzy zdobywali niegdyś największe laury w amatorstwie. Najwyżej agonie mogą opóźnić. Ale patrząc na biedę jaką niektórzy z nich klepią...no właśnie. Ludwik Buczyński były trener polskiej reprezentacji często za brak wyników w amatorstwie winił zawodostwo. Najlepsi amatorzy uciekają do zawodowego boksowania i tyle pracy idzie na marne. Wprawdzie probuję cały czas reaktywować amatorstwo w Zabrzu. Czas pokazuje, że jest to walka z wiatrakami. Często młodzież przychodzi tylko po to, żeby nauczyć się czegoś ...do walk ulicznych. W każdym razie boks amatorski był potrzebny ku uciesze kibiców i zdobytych medali i to w pokaźnej ilości.
Dopóki walczysz Jesteś zwycięzcą...