Po primo sterydy = smierc
Po secundo - jak juz nieliczni madrzy wsrod wrzeszczacej dzieciarni napisali sterydy to nie sa
odzywki, tylko hormony, a uklad hormonalny to nie jest czajnik elektryczny, jego budowa i dzialanie jest o wiele bardziej skomplikowane. O o ile sam towar nie jest BEZPOSREDNIA przyczyna problemow zdrowotnych, tworzy odpowiednie srodowisko do ich powstania (nadcisnienie, zaburzenie profilu lipidowego itd.), oraz moze indukowac pewne skorzenia uwarunkowane genetyczne, ktore bez jego udzialu mogloby sie ujawnic dopiero w dalekiej przylosci, w mniej dotkliwej (lub latwiejszej do wykrycia i wyleczenia) formie, albo wcale.
Ja mam przypadek zmagan z polroczna artymia (tachykardia) po niewinnym combo w postaci clenu, winstrolu i propionatu, kombinacji znanej i uzywanej przezemnie z powodzeniem juz kilka razy wczesniej. Jednak jednego razu trafila kosa na kamien, zaburzony profil lipidowy i beta-mimetyki idukowaly mi arytmie, do ktorej mam genetyczne predyspozycje (o czym tez sie niestety dowiedzialem po fakcie). Z arytmi sie wygrzebalem (na szczescie), ale sytuacja moglaby wygladac o wiele gorzej.
Reasumujac nie wiece jak zareaguje wasz ukald hormonalny na ingerencje w niego, na to nie ma sprawdzonych recept, nie ma cyklu na "glupim testosteronie" ktory jest nieszkodliwy. Przyklad zawodocow jest typowo z dupy, oni maja armie lekarzy ktorzy robia im badania co tydzien, a do tego konskie zdrowie - bo gdyby mieli zle uwarunkwoania genetyczne, to dawno by wypadli z obiegu.
Porownywanie srodkow hormonalnych do nikotyny czy alkoholu tez ma sie jak piernik do wiatraka. Wiec Ad 1 - sterydy = smierc, argumenty o tym ze ladujac koks zyjecie zdrowo sa po prostu zalosne