A ja znam inną drogę powstania aikido, karate i judo
Co prawda to tylko legenda, ale może ktośzechce przeczytać
: "W pierwszym wieku naszej ery żył na dworze cesarza słynny lekarz Hua Tua. Studiował medycynę, czytał święte księgi wielkich filozofów, pisał piękne poematy. Nikt nie domyślał się, że wie cokolwiek o rzemiośle rycerza. Kiedyś jednak, powiadają, zachorował władca Korei i do cesarza wysłano posłów z prośbą o słynnego doktora. Cóż było robić, orszak ruszył w drogę. Wędrowali przez różne krainy aż w końcu dotarli do granicy. Tam czekali na doktora tylko trzej rycerze, nie był przecież nikim ważnym.
Ruszyli dalej w drogę przez bardzo dzikie okolice. Nagle otoczyła ich banda rabusiów. Błysnęły miecze. Gdy rycerze zostali rozbrojeni, zbóje wyjęli noże, by ich dobić. Niepozorny lekarz chiński szybkim skokiem zagrodził im drogę. Jednych obalił lekkim ruchem stopy, „wymiatając" im spod nóg ziemię, innych rozbroił wytrącając im broń z ręki. Szybki jak błyskawica, walczył kilka sekund i rabusie uciekli w popłochu. Wówczas koreańscy rycerze padli mu do nóg, prosząc o naukę. I lekarz kazał im praktykować trzy sposoby walki. Pierwszego nauczył ciosów, drugiego - rzutów, trzeciego - sztuki uników i wykręcania rąk trzymających broń. Potem sekret powędrował do Japonii i przetrwał do naszych czasów, a ze sztuki trzech rycerzy powstało
judo, karate i aikido."
*to z książki "Moc Erniego"
"klienci walili tego, kto stał najbliżej. Dla zasady. Tak nakazuje etykieta bójki w tawernie."