Podam to na przykładzie.
Jek wiadomo - zaczynając ćwiczyć "piątki" (piąty tydzieć) uwzględniamy "maks dla piątek", zaczynając jednak od 75% tego ciężaru.
Tak się składa, że 75% ciężaru "piątek" będzie mniej więcej równe 100% ciężaru "dziesiątek" (może być ciutke lżejsze).
Logicznym wnioskiem jest więc, że zaczynając piątki, mogę wykonać z nimi nie 5, a conajmniej 10 powtórzeń.
Wydaje mi się to logiczne, że jeśli ćwiczę wyliczonym ciężarem, który jestem w stanie podnieść 10 razy, to powinienem podnieść go 10 razy, a nie tylko 5 - da to lepszy bodziec do mięśni.
Nie wiem, czy zaskutkuje to większym przyrostem masy - być może nie, jeśli w HST bodźcem ma być progresja ciężaru - ale nie powinno zaszkodzić, a może to nam pomóc w wytrzymałości mięśni (żeby się nam nie rozleniwiły).
Co o tym myślicie?
W teorii HST przedstawionej w tym dziale pojawia się zastrzeżenie, że podany schemat ćwiczeń (szczególnie dobór liczby powtórzeń) jest tylko pewnym uproszczeniem, bo tak jest łatwiej zrozumieć i wykonać.
Zdrówka.
-silnik-