Strikeforce Nashville - live

Jedziesz Mo dawaj kasę

coś chyba za chwilę Mo padnie

Dana atakuje

Swoją drogą, Strikeforce ma pecha (i kiepskie pomysły) - po pamiętnym debiucie UFC na bliskim wschodzie, każdy myślał, że taka Nashville dla odmiany zarządzi, a tu kupa, najlepsza walka była poza main eventem.

Zmieniony przez - TezAndrzej w dniu 2010-04-22 13:42:53

świetna walka bez kitu

cholera Mousasi = Fedor, pewnie go trafi jakoś i załatwi pod koniec

na wiki: Win 7-0 Armenia Gegard Mousasi Decision (Lay and pray) Strikeforce: Nashville 02010-04-17 April 17, 2010 5 5:00 United States Nashville, Tennessee, United States Won Strikeforce Light Heavyweight Championship

hehe

Zmieniony przez - greg 82 w dniu 2010-04-18 03:52:54

na razie były nudy, ale może paru osobnikom wreszcie w głowie zajaśnieje myśl, że MMA to nie tylko (tyle?) sport, ale również rozrywka

jeśli komuś ten aspekt ludyczny każdej popularnej formy sportowej ucieka, to w najlepszym wypadku można posądzić go o sentymentalizm, gorzej jak redaktorzy niektórych stron lansują takie podejście

Kingo Mo nie zawiódł mnie, Aoki wręcz przeciwnie, choć nie kibicowałem mu, zobaczymy jak będzie na końcu, choć tu akurat wynik jest mi obojętny, jeno chcę obejrzeć dobrą walkę (z Shieldsem będzie o to trudno)

Kufa wreszcie emocje

co to ku....źwa było na końcu

walka po walce - jak to z mojego punktu wyglądało:

1. MO vs. Mousasi - pierwsza runda dokładnie tak jak się spodziewałem, choć sądziłem, że ex-czempion pokaże więcej w stójce, jednak końcówka i fakt, że pretendent wracał do "narożnika" na "lekkich" nogach, musiały budzić niepokój jemu kibicujących, potwierdził to druga runda, kiedy Gegard z pleców go dość mocno obijał, jednak potem to już był spektakl jednego aktora, choć podczas ogłoszenia wyniku, Lawal wyglądał jakby miał zemdleć, tym niemniej wielu z tych, co deprymują jego obecne zwycięstwo zapomina, że to jednej z najlepszych zapaśników w MMA (mówiąc "najlepszych" mam na myśli, że to absolutny top, czyli pierwsze 3), inna sprawa, że w stójce Kingo Mo też bił mocniej (musi jednak popracować nad walką w klinczu, bo 2 razy dał się mocno złapać, potem ładnie uciekał od tej formy walki)
2. drugi pojedynek bez historii - żałuję jedynie, że obecny mistrz nie znokautował Aokiego
3. jestem pod wrażeniem walki Shields'a - że to jeden z najlepszych parterowców w MMA wiadomo nie od dziś, problem polega na tym, że facet o istnieniu "stójki" wie jedynie z filmów made in Hong Kong (o ile je ogląda), bo z pewnością nie ćwiczy jej w swoim "dojo" ani w AKA, gdzie z tego co pamiętam, również przygotowywał się do walki
ogólnie gala średnia, choć przy UFC 112 to i tak zobaczyliśmy kawał "entertejmentu"

Nigdy nie lekcewazylem Mo,ale obawialem sie,ze Gegardowi rady nie da, zaskoczyl mnie , swietna walka, obalenia wiadomo wysoki poziom,ale rowniez biorac pod uwage stosunkowo male doswiadczenie w mma swietnie sobie radzil w stojce. Mam nadzieje,ze teraz juz udowodnil wszystkim,ze jest bardzo wartosciowym zawodnikiem :).

Gorszego scenariusza tej gali sobie nie mogłem wyobrazić O ile przegrana Hendo nie martwi tak bardzo to po walce Mousasiego myślałem że się popłacze. Porażkę Gegarda jeszcze bym przebolał ale wygranej tego *****a przeboleć nie mogę... Ogólnie gala taka sobie, bez fajerwerków. Hendo sie wystrzelał w ciągu pierwszych 3 minut. Najfajniejsza akcja była po zakończeniu jak Shields udzielał wywiadu

Gegard zyebał sprawę moim zdaniem. W 3ciej rundzie wyszedł i sobie stał nonszalancko, bo myślał, że Mo już zdycha, a tu niespodzianka - Lawal nagle ożył i trafił go ładnie w stójce kilka razy, a potem obił na glebie i Gegardowi para uszła
No cóż, przynajmniej byliśmy świadkami narodzin nowego tylu walki - "Ground and get pounded"