...
Napisał(a)
nie kumałem nigdy i nie kumam tych stopni (danów). Może jest t ważne jak ktoś się bawi w zarabianie kasy na SW, co jest z 2 str.powszechne. Czy nie wystarczyło by uczyć za darmo i tylko jak już rzec co i u kogo się uczyło. Wiadomi, iż to co prawdziwe i wartościowe obroni się samo.Taka moja opinia, nie wiem może mylna i nie aktualna. Oczywiście pisze się ten a ten dan dla informacji i to ok, ale bycie TATĄ, PATRYJ.i takie tam pachnie mi jakimś MAO i KIMIRSENEM -:)
...
Napisał(a)
Schemat jest prosty: zakładam organizację, której członkom nadaję wysokie stopnie w niczym po to, żeby wypychali mnie w górę. W końcu zaś oni wszyscy "dobrowolnie" nadają mi stopień najwyższy po to, żebym mógł im dawać jeszcze wyższe. Sprzężenie zwrotne w najczystszej postaci.
Inny schemacik: jest duża krajowa organizacja, w której ścierają się różne grupy interesów, co jest naturalne. Są też osobnicy, którzy bardzo chcą się dorwać do koryta i decydować o podziale pieniędzy, ale nikt ich nie popiera, bo nie mają nikogo za sobą. Co w tej sytuacji zrobić? Ano założyć własne stronnictwo. Żeby nie było wstyd, ponadawać im wysokie stopnie, samemu sobie najwyższy i z tej pozycji robić skok na kasę.
Chylę czoła przed kimś, kto wymyślił niesłychanie cwany system nadawania danów nie w stylu, jak powinno być, tylko w organizacji. Dzięki temu "dan" traci swoje znaczenie jako stopień zaawansowania w sztuce, a zyskuje zupełnie nowe: jako wyznacznik rangi w organizacji! W ten sposób można mieć np 2 dan w jakimś stylu i 10 dan w organizacji zrzeszającej różne style. Można też rozliczać się za poparcie nadając piękne certyfikatyi tym sposobem karateka może powiedzieć: nadajemy wam, kolego mistrzu shaolin kung fu, stopień 4 dan w naszej federacji!
nie jest ważne, że w chińskich sztukach walki nie ma pasów, nikt nie zapyta, jakim cudem karateka nadaje stopień kungfiście.
jest niestety bardzo smutny efekt takiego stanu rzeczy. mniejsza z tym, ze ludzie chorzy na dany nadają je sobie samym nawzajem. gorzej, że to samo muszą robić ludzie zupełnie normalni, którzy z różnych względów stykają się z tamytymi.
przykład (autentyk): na duże zgrupowanie przyjeżdża szkoła pewnego stylu, jej główny isntruktor ma powiedzmy 3 dan, a jego asystenci 1-2 dan. i są traktowani lekceważąco, z góry, przez brzuchatych niedołęgów z 5-6 danem, którzy nie umieją poprawnie wykonać technik podstawowych i dostają zadyszki po jednominutowym sparingu, mimo że biją tamtych pod każdym względem. co ma zrobić w tej sytuacji nasz instruktor, któremu zależy na kontaktach, a nie chce być lekceważony? pytanie za 100 punktów...
Inny schemacik: jest duża krajowa organizacja, w której ścierają się różne grupy interesów, co jest naturalne. Są też osobnicy, którzy bardzo chcą się dorwać do koryta i decydować o podziale pieniędzy, ale nikt ich nie popiera, bo nie mają nikogo za sobą. Co w tej sytuacji zrobić? Ano założyć własne stronnictwo. Żeby nie było wstyd, ponadawać im wysokie stopnie, samemu sobie najwyższy i z tej pozycji robić skok na kasę.
Chylę czoła przed kimś, kto wymyślił niesłychanie cwany system nadawania danów nie w stylu, jak powinno być, tylko w organizacji. Dzięki temu "dan" traci swoje znaczenie jako stopień zaawansowania w sztuce, a zyskuje zupełnie nowe: jako wyznacznik rangi w organizacji! W ten sposób można mieć np 2 dan w jakimś stylu i 10 dan w organizacji zrzeszającej różne style. Można też rozliczać się za poparcie nadając piękne certyfikatyi tym sposobem karateka może powiedzieć: nadajemy wam, kolego mistrzu shaolin kung fu, stopień 4 dan w naszej federacji!
nie jest ważne, że w chińskich sztukach walki nie ma pasów, nikt nie zapyta, jakim cudem karateka nadaje stopień kungfiście.
jest niestety bardzo smutny efekt takiego stanu rzeczy. mniejsza z tym, ze ludzie chorzy na dany nadają je sobie samym nawzajem. gorzej, że to samo muszą robić ludzie zupełnie normalni, którzy z różnych względów stykają się z tamytymi.
przykład (autentyk): na duże zgrupowanie przyjeżdża szkoła pewnego stylu, jej główny isntruktor ma powiedzmy 3 dan, a jego asystenci 1-2 dan. i są traktowani lekceważąco, z góry, przez brzuchatych niedołęgów z 5-6 danem, którzy nie umieją poprawnie wykonać technik podstawowych i dostają zadyszki po jednominutowym sparingu, mimo że biją tamtych pod każdym względem. co ma zrobić w tej sytuacji nasz instruktor, któremu zależy na kontaktach, a nie chce być lekceważony? pytanie za 100 punktów...
...
Napisał(a)
Jak dla mnie pogoń za danem nie jest dobra, zdobywanie dana w jak najkrótszym czasie prowadzi do tego że potem jest lekkie nieporozumienie w umiejętnościach takiego delikwenta.
Trener PoTreningu.pl
AdrianIwanowski.eu
...
Napisał(a)
jest tragedią naszych i każdych czasów, że ludzie niekompetentni /ładnie mówiąc/ z jakiś powodów i jakimś trafem maja decydujące słowo, opinie itp.
Czasem 'niestety' trzeba zacisnąć wargi i zgiąć kark jeśli się już znalazło w takiej sytuacji. Nie dać się nie lekceważyć !!! ale czy tak można 9trzeba rozważać + i -.
Czasem 'niestety' trzeba zacisnąć wargi i zgiąć kark jeśli się już znalazło w takiej sytuacji. Nie dać się nie lekceważyć !!! ale czy tak można 9trzeba rozważać + i -.
...
Napisał(a)
Moim zdaniem popularność mma i innych formuł kontaktowych ma tutaj bardzo pozytywny wpływ.
Dzięki temu coraz więcej ludzi orientuje się, że wysoka numeracja stopni nie jest bezpośrednim świadectwem umiejętności. W rezultacie ludzie mogą zacząć zwracać uwagę bardziej na konkrety (wyniki sportowe, czy specyficzne dla jakieś sztuki umiejętności), a nie numerację, którą łatwo jest windować, np. "składając podanie" do "międzynarodowej organizacji" z siedzibą w USA, której cała działalność ogranicza się do drukowania dyplomów, tym ładniejszych i z wyższym stopniem, im wyższa wpłata.
Sam miałem propozycje wysokich danów i zasiadania "w światowej radzie shihanów"
To mi przypomina, jak wielokrotnie ludzie argumentowali: "on naprawdę musi być dobry, skoro ma taki wysoki stopień, bo... przecież chyba istnieje taka nadrzędna światowa organizacja, która to weryfikuje?"
Szczęśliwie coraz więcej ludzi wie, że to tak nie działa.
Dzięki temu coraz więcej ludzi orientuje się, że wysoka numeracja stopni nie jest bezpośrednim świadectwem umiejętności. W rezultacie ludzie mogą zacząć zwracać uwagę bardziej na konkrety (wyniki sportowe, czy specyficzne dla jakieś sztuki umiejętności), a nie numerację, którą łatwo jest windować, np. "składając podanie" do "międzynarodowej organizacji" z siedzibą w USA, której cała działalność ogranicza się do drukowania dyplomów, tym ładniejszych i z wyższym stopniem, im wyższa wpłata.
Sam miałem propozycje wysokich danów i zasiadania "w światowej radzie shihanów"
To mi przypomina, jak wielokrotnie ludzie argumentowali: "on naprawdę musi być dobry, skoro ma taki wysoki stopień, bo... przecież chyba istnieje taka nadrzędna światowa organizacja, która to weryfikuje?"
Szczęśliwie coraz więcej ludzi wie, że to tak nie działa.
Andrzej Kalisz - AKADEMIA YIQUAN http://www.yiquan.pl
...
Napisał(a)
A ja mam teraz zagadkę:
W jakiej sztuce walki przyznano powyższy certyfikat?
Dla krótkowidzów, którzy łudzą się, że znajdą gdzieś podpowiedź małym druczkiem: http://img403.imageshack.us/img403/7077/10dang.jpg
Zmieniony przez - kopt w dniu 2010-03-18 14:48:46
"Energia przepływa, nie powinna stać.
A stoi gdy wątpisz w tę energię.
Musisz więc za energią nadążyć, nadążyć za siłą.
Wówczas jesteś z siłą w harmonii."
...
Napisał(a)
Fajne tłumaczenie z polskiego na anglikański...
No chamy, wiązać się w pęczki...!
MANIPULATORS & DEVIANTS SQUAD :)
...
Napisał(a)
To on, słynny technik gazownictwa Paweł K. (dla niewtajemniczonych, tak właśnie tytułował Mistrza Pawła Kijańczyka pewien prezes). Paweł czy ja też mogę poprosić Cię o 10 dan?
Zmieniony przez - MarKosTSD w dniu 2010-03-18 14:42:58
Zmieniony przez - MarKosTSD w dniu 2010-03-18 14:42:58
...
Napisał(a)
ale jest tam również Richard M., który podpisał certyfikat dla Ryszarda M.
liczba mnoga...?
liczba mnoga...?
Polecane artykuły