Ponieważ tracę już wiarę w powodzenia zwracam się z prośbą do Was.
Sprawa wygląda tak:
Mam 32 lata. 180cm i 105 kg wagi. Niestety moja waga to tłuszcz, a nie mięśnie ;)
Walkę z tym prowadzę już od dwóch lat. Jak się domyślacie- bez skutecznie.
W tym czasie ćwiczyłem na siłowni (tylko na rzeźbę oczywiście), biegałem , nawet zapisałem się na treningi jednej ze sztuk walki. Na początku dieta "z głowy" pt; "mniej żryj" ;) . Po roku wobec braków efektów (4 kg mniej) poszedłem do dietetyka. Zmiana diety na bardziej surową, stop z siłownia za to bieżnia 3 razy w tygodni po minimum 60 minut. Przeplatane z treningami walki 2 razy w tygodniu. Do tego białka wszelakie i spalacze przed.
I pewnie jakoś by to w końcu zeszło choć trochę, ale oczywiście największy problem w diecie. Wieczorne jedzenie to moja masakra. Nie żeby zaraz góry żarcia, ale często. I tak jak sie uparłem, to jakiś czas dawałem rade (ze 3 miesiące), ale żeby tak przez chyba ze dwa lata jaki bym musiał tak działć to już ni cholery.
Skutki tego wszystkiego bardzo mizerne. najwięcej zszedłem do 97 kg , przy czym naturalnie dwa ,trzy tygodnie luzu i znowu 100, 101...
I tak w koło Macieju. Po prostu dochodzę do jakiejś granicy i dupa. Niżej nie mogę.
I mam już tego dosyć, dlatego ten temat tutaj.
Bardzo proszę Was o poradę, co powinienem zdobyć/ jak zażywać.
Cel prosty: Chce zejść do tych chociaż 90 kg (85 marzenie!). Naturalnie nie chce zejść z masy mieśni, a z tłuszczu.
Jeżeli chodzi o kasę, to nie mam większych ograniczeń finansowych i wolałbym, aby to "coś" nie szkodziło mi zbytnio. Niestety odpadają zastrzyki. Samo pobieranie krwi to dla mnie mega traumatyczne przeżycie, wiec kłuć się nie będę.
kolejna sprawa, to temperatura- nie za bardzo mi się uśmiecha pocenie się bez przerwy. No i podwyższenie ciśnienia też nie bardzo, bo mam wysokie i bez tego.
.
Czy widzicie tutaj jakąś opcje ? Co powinienem zdobyć, jak długo stosować ?
bardzo proszę o pomoc.