Dla mnie bramkarze zawsze byli w porządku, najczęściej ich w ogóle nie zauważałem poza jednym wyjątkiem, ale wywołanym ze swojej winy. Kiedyś zdarzyło się, jak miałem jeszcze może 17 lat, że weszliśmy ze znajomymi z własnym trunkiem do lokalu i zostaliśmy wyproszeni grzecznie po czym wyszliśmy (nie byliśmy wypychani czy obrzucani wyzwiskami), po prostu wyszliśmy. Jeden bramkarz był wtedy nowicjuszem i widać było, że chciał mnie sprowokować swoim zachowaniem, pytał nawet czy chem się bić, hehe. Koleś był dwa razy mniejszy ode mnie, zapewne po jakimś kursie samoobrony. Nie oklepałem go tylko dlatego, że jestem spokojnym typkiem, ale majac nerwa wywiązałaby się spora bójka w lokalu, bo nas było 5, a ich 2.
Sam więc widzisz alkadar, że agresja nie popłaca, chyba że jest to jakaś forma stanowczości, to ok, ale wszystko ma swoje cienkie granice. Pamietaj, że agresja rodzi agresję, a jeśli jest alkohol masz to jak w banku.
Cierpliwość, cierpliwość i jeszcze raz cierpliwość.