Moja historia z siłownią zaczyna się w technikum, z kumplami robiliśmy siłownię w piwnicy, zakupiliśmy sprzęt, pisaliśmy rozpiski…ale wszystko to było słomianym zapałem, nigdy nie trwało dłużej niż dwa tygodnie. Dużo imprez, piwka, papieroski, brak diety i wszystko szło w cholere. Po technikum dostałem pierwszą pracę. Ważyłem wtedy 72kg…coś pięknego, nie miałem wyrzeźbionego ciała, ale czułem się dobrze z tą wagą. W końcu postanowiłem trenować i to twardo…nakupiłem odżywek masę, jakbym miał co najmniej 1,5-2 lata stażu. I zaczęła się masakra. Ćwiczyłem twardo, trening za treningiem (pamiątką jest rozstęp na lewej piersi), masa szła. Kompleksy miałem na punkcie moich łap…miałem strasznie chude ręce w przeciwieństwie do reszty ciała…nogi w sumie też ale to mi aż tak nie przeszkadzało. Tak więc jak się domyślacie trenowałem łapy jak oszalały, biceps triceps, przedramiona, przetrenowywałem je jak nic. No cóż, nieoczytany byłem. Co do mojej dietki to też nie byłem zbyt doinformowany. Jadłem to co hardgainer’zy…i mnie zalało…oczywiście dla mnie to była masa i mówiłem sobie że to się spali. Ważyłem już potem coś ponad 80kg (chyba 82kg). Następnie zmieniłem pracę, która jest raczej ruchliwa (zależy co się robi). Trafiła mi się akurat akcja gdzie siedziałem 80% dnia w aucie… Jedzenie po najniższej linii oporu. Same węgle i tłuszcze, a na kolacje coś tak przekąsić i 4 browarki na lepszy sen…zalewanie cd… potem wróciłem do normalnej pracy, coś tam ćwiczyłem, raz w tygodniu, czy nawet raz na dwa tygodnie. Imprezowanie oczywiście się nie skończyło…czego wynikiem było złamanie ręki w nadgarstku + wybicie nadgarstka. Lekarz ponastawiał wszystko i wstawił do gipsu. Po miesiącu latałem już bez gipsu i kompletnie bez ćwiczeń. Wróciłem do pracy i harowałem od poniedziałku do piątku wracając do domu na weekendy (weekend = jedna wielka libacja) nadgarstek bolał, ale zmęczenie + środki przeciwbólowe + bandaże elastyczne pozwalały o tym zapomnieć. W końcu się doigrałem. Po jednej z robót nie umiałem zgiąć nadgarstka i spuchł. Lekarz stwierdził zapalenie ścięgien…idiota a nie lekarz… „wyleczyłem" te zapalenie, ale nadgarstek dziwnie się zachowywał. Wróciłem do pracy ale już w charakterze biurwy. Po jakimś czasie nadgarstek zaczął mi dokuczać, tak bardzo że nie potrafiłem podnieść butelki z wodą… poszedłem do specjalisty, który stwierdził niestabilność nadgarstka i wymagany będzie zabieg usztywniający go. No to w porzo bo dawało mi to nadzieje na powrót do normalności. Zabieg polegał na zespoleniu trzech kości i wstawieniem drutów na czas ich zarastania. Podczas zabiegu okazało się że mam bardzo duże ubytki tkanki chrzęstnej oraz kostnej…uszkodzoną chrząstkę usunięto, kostną uzupełniono przeszczepem tkanki kostnej z biodra oraz zespolono trzy kosteczki i wstawiono druty dla stabilizacji. Wpakowali mnie do gipsu pełnego na 3 miesiące (gips od barku po dłoń), niewygodne to było. Potem jeszcze dwa miesiące z gipsem śmigałem ale już od łokcia. Teraz mija 8 miesięcy od zabiegu i czekam na termin wyciągnięcia drucików.
Przez brak ruchu i brak odpowiedniego żywienia ważę 92 kg przy wzroście 189cm i źle się z tym czuję... Czułbym się zapewne dobrze gdyby moje ciało inaczej wyglądało, ale nie jest tak. Dlatego że nie jestem wstanie rzeźbić mojego ciała żelastwem, postanowiłem zredukować mój tłuszczyk i na początek wrócić do wagi 80kg. To jest mój cel. Dlatego też zakładam ten dziennik, dla mojej motywacji. Liczę również na wasze wsparcie. Słowa krytyki jak i pochwały mile widziane.
No to lecimy z tym koksem (Ćwiczę i trzymam dietę od wtorku 15/09/2009)
Wymiary z 18/09/2009:
Kark 40
Klatka 112
Ramie P=32/37; L=30/34,5
Przedramię P=28; L=24,5
Pas 99
Udo 61
Łydka 41
Waga 91
Moje dzisiejsze posiłki:
07:00 -> Dymatize Dyma-Burn Extreme -> 2 Tab
07:40 -> I posiłek:
- Jajecznica z trzech jajek na oliwie (1 łyżeczka) + pół papryki.
- Olimp Vita-min Multiple Sport -> 1Tab
- Olimp Omega 3 Gold -> 1 Tab
10:00 -> II posiłek:
- kanapka z chleba pełnoziarnistego z szynką, serem, pomidorem, ogórkiem
12:00 -> III posiłek
- tuńczyk z dwoma pomidorami, papryką, ziołami
14:00 -> IV posiłek
- jogurt naturalny (Zott) 150g z dwoma garściami musli
- Olimp Omega 3 Gold -> 1 Tab
- Olimp Chela-Mag B6 -> 1 Tab
16:00 -> Dymatize Dyma-Burn Extreme -> 2 Tab
17:30 -> WPC Łowickie -> 2 miarki (coś ponad 20g to jest) z mlekiem (200ml)
18:30 -> V posiłek
- zupa krupnik (jakieś 300 ml)
21:00 -> VI posiłek
- jajecznica z trzech jajek na oliwie (1 łyżeczka) z cebulką (dwie dymki) i podgrzybkiem
Co do treningu:
15/09/2009 -> 5km -> trucht (masakra jakaś, częste odpoczynki)
16/09/2009 ->5,4km -> trucht (było lepie, ale w nocy bolało mnie wszystko masakrycznie, częste odpoczynki)
17/09/2009 -> ała…
18/09/2009 -> około 4km -> trucht bez przerw (ciężko było)
Będę się starał pisać dokładniej moje treningi oraz odżywianie jak tylko skompletuje sprzęt.
Dodam jeszcze że piję zieloną herbatę od dłuższego czasu w dużych ilościach…po prostu lubię.
Jutro załaduje jakieś fotki jak tylko dostanę aparat w swoje łapy.
Pozdrawiam wszystkich ćwiczących.